"Na paragonie nie mamy strip club, żona się nie dowie". W klubach go-go tracą pamięć i majątek

[object Object]
Oszustwa w klubach go-go - pierwsza część reportażu "Superwizjera"tvn24
wideo 2/4

Alkohol ze środkami odurzającymi, utrata świadomości i duże pieniądze wyciągane z konta. Wielu mężczyzn twierdzi, że kluby ze striptizem to "fabryka do okradania ludzi", a ofiarami mają padać głównie zagraniczni turyści. Zgłaszają się na policję, ta jednak umarza sprawy. Reportaż dziennikarzy "Superwizjera" TVN, Roberta Sochy i Macieja Dopierały "Oszukani w klubach go-go".

John Deverall z Nowej Zelandii w jednym z krakowskich klubów, który od lat działa w lokalu należącym do miasta, w dwie godziny stracił prawie dziewiętnaście tysięcy złotych.

- Do pokoju weszła jakaś kobieta, inna kobieta, z bezprzewodowym terminalem i powiedziała: "musisz zapłacić". Powiedziałem: "mam gotówkę, zapłacę gotówką". Odpowiedziała: "my nie akceptujemy gotówki, akceptujemy wyłącznie karty" - opowiada Nowozelandczyk.

Przyznaje, że "był dość zaskoczony". - Powiedziałem, że dziwi mnie to, że nie akceptujecie polskich pieniędzy w Polsce. Od tego momentu niemal za każdym razem, gdy usiłowałem zapłacić kartą, transakcje były odrzucane. Powiedziałem, że przykro mi, że transakcje są odrzucane. Ona powiedziała: "pójdę po inny terminal. To musi być coś z tym terminalem". Wyszła i wróciła z niby innym terminalem i ponownie usiłowała dokonać płatności. Powiedziała: "ten terminal jest problematyczny. Pójdę i przyniosę jeszcze inny terminal i spróbujemy ponownie". I tak właśnie zrobiła i ponownie spróbowaliśmy - relacjonuje Deverall.

Tymczasem, jak wynika z bankowego zestawienia, za każdym razem, gdy Nowozelandczyk wprowadzał PIN, dochodziło do skutecznej transakcji. Kwota rosła, mimo że kobieta obsługująca terminal twierdziła, że kolejne transakcje zostały odrzucone. W ten sposób na konto klubu została przelana równowartość niemal 19 tysięcy złotych, a karta Johna - prawie całkowicie opróżniona.

"Żona nie będzie wiedziała"

W Gdańsku, w turystycznym centrum miasta, od lat działa klub, który jest dobrze znany policji. Mimo licznych skarg klientów, wszystkie sprawy są regularnie umarzane.

Dwóch dziennikarzy "Superwizjera" TVN wchodzi do środka klubu, udając klientów. Dwaj inni pozostają na zewnątrz.

Reporterzy, którzy weszli do środka, dopytują, czy w klubie można płacić kartą. Kelnerka odpowiada twierdząco i zapewnia, że na paragonie nie figuruje "strip club", więc "nikt się nie dowie" i "żona nie będzie wiedziała".

Na stoliku natychmiast pojawia się darmowy alkohol, którego dziennikarze nie zamawiali: wiśniówka i tequila. Kobiety zachęcają do picia.

Dwa lata temu klient tego klubu zgłosił policji, że w jeden wieczór stracił ponad dziesięć tysięcy złotych. Natychmiast poddał się badaniom. W jego krwi zostały wykryte środki psychotropowe. Rozpoczęło się śledztwo, którego efektem była duża policyjna akcja, w ramach której między innymi pobrano próbki krwi klientów, którzy wyrazili na to zgodę. Na początku tego roku sprawa została umorzona, bo w próbkach nie znaleziono żadnych zakazanych substancji.

Do dziś do gdańskiej prokuratury wpłynęło ponad sto zgłoszeń o utraceniu znacznej gotówki w tym miejscu. Wszystkie sprawy są umarzane.

Oszustwa w klubach go-go - druga część reportażu "Superwizjera"
Oszustwa w klubach go-go - druga część reportażu "Superwizjera"tvn24

"Jestem w stu procentach pewien, że podano mi jakieś narkotyki"

Do podobnych sytuacji dochodzi w Krakowie - mieście szczególnie popularnym wśród zagranicznych turystów. Wystarczy wieczorny spacer po Rynku, by się zorientować na czym polega problem. Mężczyźni co chwilę są zaczepiani przez kobiety, które zapraszają ich do jakiegoś klubu ze striptizem. W jedną z takich pułapek wpadł kolejny rozmówca "Superwizjera".

George Smith pochodzi ze Szkocji. Kilka miesięcy temu, jak opowiada, został oszukany przez ten sam krakowski klub, którego ofiarą padł John Deverall. Zamówił piwo, po czym stracił pamięć oraz pięć tysięcy złotych, w zaledwie godzinę. Nie pamięta, w jaki sposób wrócił do hotelu.

Szkot mówi, że następnego dnia po wizycie w klubie czuł się "okropnie". - Byłem chory, nie mogłem jeść, tylko piłem wodę. Moje dżinsy były mokre od moczu, aż do samych kostek. Coś takiego nigdy wcześniej mi się nie przytrafiło. Jestem w stu procentach pewien, że podano mi jakieś narkotyki. To jest przerażające, że stało się to w miejscu popularnym wśród turystów, w samym centrum miasta - podkreśla.

"Proszę, użyj swojej karty jeszcze raz, możesz nam ufać"

Gdy John Deverall zaczął podejrzewać, że może być oszukiwany, usiłował zalogować się do swojego banku, aby sprawdzić stan konta. Obsługująca terminal kobieta nie pozwoliła mu na to. Sytuacja została zarejestrowana przez monitoring w klubie.

Mężczyzna komentuje to, co widać na nagraniu.

- "Nie, nie, nie. Nie sprawdzaj stanu swojego konta" Spójrz na mnie, mam piersi. Naprawdę nie chcesz teraz tego robić". Ona dalej: "Nie, nie rób tego, nie używaj swojego telefonu". Właściwie to siłą mi go odebrała, abym nie mógł się zalogować - relacjonuje.

Terminal wyświetlał niezrozumiałe dla niego informacje w języku polskim. Ponadto wyświetlał skrót NZD, oznaczający dolary nowozelandzkie. Kobieta obsługująca terminal miała twierdzić, że to oznacza tylko, iż karta jest z Nowej Zelandii, ale kwota widoczna na wyświetlaczu oznacza złotówki. Nie było to prawdą.

- "Użyj karty, jeszcze raz", przekonują mnie, abym to zrobił. "Dobry chłopak, dobry chłopak". Mówię: "Spójrzcie, mogę wam zapłacić gotówką, to nie jest problem". "Proszę, proszę, użyj swojej karty jeszcze raz, możesz nam ufać" - Deverall opowiada, co widać na nagraniu z monitoringu.

- Składa ręce i prosi, żebym włożył kartę do terminala. Pytam o paragony, a ona właśnie w tym momencie upycha je gdzieś za mną, żeby były poza zasięgiem mojego wzroku. A ten konkretny paragon zaraz wyrzuci za kanapę, żebym nie mógł go znaleźć. Właśnie usiłowałem złapać ten terminal, żeby dostać paragon. Ale ona mówi: "Nie wiem gdzie są te paragony, szukam ich, ale gdzieś znikły", a tak naprawdę schowała je za moimi plecami. Ale ja byłem albo za bardzo pijany, albo pod wpływem jakichś substancji, żeby to zauważyć - relacjonuje Nowozelandczyk.

Pytany, ile drinków wypił w klubie, odpowiada: - Sądzę, że kupiłem jeden drink. A potem może wypiłem jakieś dwa - trzy kieliszki. Może.

Dodaje, że następnego dnia "był kompletnie wycieńczony". - Po opuszczeniu klubu zwymiotowałem na chodnik. Czułem się bardzo źle. Nie byłem w stanie wstać z łóżka aż do popołudnia. Nigdy w życiu tak się nie czułem - mówi.

Ostatecznie śledztwo zostało umorzone. Niemal wszystkie ofiary twierdzą, że nie pamiętają swojego pobytu w klubach i że coś musiało im zostać dodane do drinków.

"Wypiłem kilka kieliszków. I właściwie nic więcej nie pamiętam"

Kolejny punkt na mapie klubów go-go to Warszawa. W stolicy w ciągu ostatnich trzech lat było 400 podobnych zgłoszeń. Wszystkie sprawy zostały umorzone. Ofiary to w większości obcokrajowcy.

Dziennikarze "Superwizjera" wchodzą do klubu, który przoduje w statystykach zgłaszanych oszustw. Z dokumentów prokuratury, do których dotarli reporterzy, wynika, że niektórzy goście mieli tu stracić nawet po 100 tysięcy złotych i więcej w jedną noc.

Kolejny rozmówca, który stracił duże pieniądze to James, Kanadyjczyk. W klubie, który odwiedzili dziennikarze, wydał 20 tysięcy złotych, ale twierdzi, że nigdy tam nie był. Dziewczyna, która zaczepiła go na ulicy w centrum Warszawy, zaprosiła go do sąsiedniego lokalu.

- Wypiłem kilka kieliszków. I właściwie nic więcej nie pamiętam. Jestem pewien, że podano mi jakieś narkotyki. Wiem ile mogę wypić i jak się wtedy zachowuję - mówi James.

"To taka fabryka do okradania ludzi"

Mężczyzna nie rozumie, jak to możliwe, że wydał pieniądze w klubie, w którym nigdy wcześniej nie był. Prowadzi swoje prywatne śledztwo. Razem z dziennikarzem "Superwizjera" idzie do klubu, który obciążył jego kartę kredytową.

Po wyjściu z lokalu nadal jest przekonany, że nigdy wcześniej tam nie był. To jednak nieprawda. Dziennikarze "Superwizjera" dotarli do akt śledztwa, które zostało umorzone. Wynika z nich, że w czasie, w którym James stracił świadomość, trafił do klubu, gdzie bawił się z kobietami. On jednak zupełnie tego nie pamięta.

James, pytany, ile transakcji wykonał wewnątrz warszawskiego klubu, odpowiada: - Powiedziano mi, że było sześć transakcji.

Potwierdza, że w sumie opiewały one na 20 tysięcy złotych. - Sądzę, że to taka fabryka do okradania ludzi - mówi Kanadyjczyk. Dodaje, że jego karta "została całkowicie opróżniona".

Oszustwa w klubach go-go - pierwsza część dyskusji
Oszustwa w klubach go-go - pierwsza część dyskusjitvn24

Stracił 70 tysięcy złotych, chociaż na koncie miał dwa tysiące

W tej samej kamienicy działa jeszcze jeden klub ze striptizem. Jego ofiarą padł kolejny rozmówca dziennikarzy, Mateusz. Na początku stycznia stracił tu 70 tysięcy złotych, mimo że wchodząc do klubu miał na koncie zaledwie dwa tysiące.

- Wejście było za darmo. Proponowano mi drinki, które były też gratis. Nie skusiliśmy się na nie, poprosiliśmy o wodę. Zapłaciłem za tę wodę kartą i pewnie to mnie zgubiło. Zauważyli, że płacę kartą, a właściwie telefonem za pomocą odcisku kciuka. Praktycznie od tej pory już niewiele pamiętam. Mam przebłyski, sceny, momentu kiedy kobieta do mnie wykrzykuje: "Skup się!". Wtedy pamiętam, że podawałem PIN tej kobiecie do aplikacji. To jest bardzo dziwne, że podałem jej PIN do aplikacji. Raczej musiałem być pod wpływem jakichś środków odurzających, nie w pełni świadomy - opowiada.

Za pomocą mobilnej aplikacji banku na konto Mateusza wzięto kredyt. - Bez w sumie jakiegokolwiek potwierdzenia telefonicznego ze strony banku. Po prostu w jednej minucie był wysłany wniosek, w tej samej minucie wpłynęły pieniądze. Tym samym sposobem zostały wypłacone, ta cała wartość kredytu - relacjonuje mężczyzna.

"Zapewniam, że czynności były wykonywane rzetelnie"

Mateusz zgłosił sprawę warszawskiej policji i ma nadzieję, że zostanie przeprowadzone rzetelne śledztwo. Klub, którego miał paść ofiarą, przoduje w policyjnych statystykach.

- Z własnych ustaleń poczynionych - a takich kontroli robiliśmy wiele - wiemy, że te osoby płacą te rachunki dobrowolnie - mówi nadkom. Robert Szumiata z Komendy Rejonowej Warszawa-Śródmieście.

Na uwagę dziennikarza, że policyjne umorzenia w takich sprawach są lakoniczne i schematyczne, odparł: - Treść umorzenia może być podobna do innych, ale zapewniam, że czynności były wykonywane rzetelnie.

Mimo setek niemal identycznych zawiadomień o przestępstwie, policja twierdzi, że nie ma żadnych dowodów na to, iż w klubach dosypuje się czegokolwiek do drinków.

"400 postępowań, czyli 400 osób, które zostały pokrzywdzone"

Dziennikarze "Superwizjera" odwiedzają kolejny klub w centrum Warszawy. Do tej pory do policji wpłynęło ponad sto zgłoszeń dotyczących tego lokalu. Reporterzy zauważają, że klub ma identyczny wystrój jak ten z Gdańska: takie same "przywoływacze" kelnerek, identyczne menu i cennik.

Ofiary tego lokalu to w zdecydowanej większości cudzoziemcy. Jeden z klientów miał tu stracić równowartość 150 tysięcy złotych. Wszystkie sprawy zostały umorzone.

- Faktycznie jest sporo przypadków. Biorąc pod uwagę nawet teren warszawski, jest ponad 400 postępowań. 400 postępowań, czyli 400 osób, które zostały pokrzywdzone działaniami tych klubów - przyznaje Łukasz Łapczyński z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Dodaje, że "ograniczone środki dowodowe, brak możliwości większych ustaleń, nie pozwalają, by w tym zakresie wyciągnąć jakieś konkretne wnioski procesowe".

Pajęczyna spółek, tropy prowadzą do dwóch mężczyzn

Kluby ze striptizem to żyła złota. Wciąż powstają nowe. Czy mają ze sobą coś wspólnego? Dziennikarze "Superwizjera" analizowali powiązania między tymi klubami, które pojawiły się w reportażu. To pajęczyna spółek rozsianych po całej Polsce, ale na końcu tropy zawsze prowadzą do dwóch mężczyzn o imieniu Piotr. Jeden z nich, Piotr H., jest prezesem lub komandytariuszem w prawie 70 spółkach.

Jego firmy nie mają stron internetowych ani oficjalnych numerów telefonów. W Warszawie dziennikarze "Superwizjera" odwiedzają siedzibę spółki, która prowadzi klub w Gdańsku. Zastają zamknięte drzwi. Piotr H. mimo tak dużej skali interesów bardzo dba o to, aby pozostać w cieniu. Aby z nim porozmawiać, reporterzy odwiedzają kilkanaście siedzib jego spółek w całej Polsce. W nielicznych zastają pracowników, ale szefa tam nie ma.

Część klubów jest zarządzana przez spółki, za którymi stoi inny mężczyzna - Piotr N. On również jest nieuchwytny. Niektóre siedziby jego spółek to po prostu kluby ze striptizem. Pod jednym z adresów działa jakieś biuro.

Reporterzy zastają na miejscu jednego z pracowników. Pytany o kontakt z Piotrem N., odpowiada: - Pan N. nie udziela żadnych informacji, żadnego wywiadu, żadnej telewizji.

"To uderza w reputację Polski"

- Chciałbym, żeby ludzie odwiedzający Polskę mieli świadomość tego niebezpieczeństwa - mówi James.

Wskazuje, że "to dotyczy niemal całkowicie turystów". - Chciałbym, żeby Polacy też mieli świadomość tego, że to uderza w reputację Polski, wpłynie na turystykę. Rozmawiałem z innymi ofiarami i każda mówi to samo: w naszym kraju takie kluby zostałyby zamknięte, policja by to zrobiła. Ale tu wygląda na to, że trwa to od lat. Wiem, że Polska bardzo się turystycznie reklamuje, ale musicie chronić tych turystów. To jest rabunek - podkreśla Kanadyjczyk.

Oszustwa w klubach go-go - druga część dyskusji
Oszustwa w klubach go-go - druga część dyskusjitvn24

"Inne nazwy i szyldy, ale to wciąż to samo"

John Deverall nie wierzył, że jego transakcje zostały wielokrotnie odrzucone. Aby go przekonać, kobieta z klubu go-go dała mu jeden z paragonów. Za pomocą telefonu przetłumaczył jego treść na angielski. Rzeczywiście, na paragonie było napisane, że transakcja została odrzucona. Przeprosił za brak zaufania. Dopiero następnego dnia zorientował się, że to nie jego kwit. W dodatku był wystawiony w duńskich koronach.

Kobiety przekonały go, że wciąż im nie zapłacił. Ostatecznie zaakceptowały gotówkę. Jedna z nich poszła z nim nawet do bankomatu, aby wypłacił pieniądze i uregulował rachunek.

- Najbardziej dziwi mnie to, że to trwa od tak dawna. Zaczęło się od sieci Cocomo, nie wiem ile lat temu. Osiem lat temu? I wtedy wszyscy o tym pisali w Polsce. I po zrobieniu niewielkiego śledztwa stało się dla mnie oczywiste, że to są dokładnie te same kluby. Mają inne nazwy i szyldy, ale to wciąż to samo, te same lokale, nawet te same pokoje. Nic się nie zmieniło - uważa John Deverall.

Autor: ads//rzw / Źródło: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Pozostałe wiadomości

Zatrucie czadem było przyczyną śmierci dwóch kobiet w wieku około 30 lat - przekazał tvn24.pl dyżurny komendy miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Katowicach. Do tragedii doszło w jednym z mieszkań przy ulicy Uniwersyteckiej.

"Otworzył drzwi, zobaczył ciała". Nie żyją dwie młode kobiety

"Otworzył drzwi, zobaczył ciała". Nie żyją dwie młode kobiety

Źródło:
tvn24.pl

Prezydent Ukrainy przekazał, że spotkanie delegacji ukraińskiej i amerykańskiej w Arabii Saudyjskiej odbędzie się już w niedzielę, a nie jak wcześniej planowano, w poniedziałek.

Spotkanie z Amerykanami przyspieszone. Wiadomość od Zełenskiego

Spotkanie z Amerykanami przyspieszone. Wiadomość od Zełenskiego

Źródło:
PAP

Hiszpania zmaga się z powodziami, które są następstwem ulewnych opadów deszczu. Lokalne media podały, że w wyniku żywiołu zginęły trzy osoby. W mieście Avila ogłoszono stan wyjątkowy.

Powodzie sieją spustoszenie. "Jestem przerażony, wszystko jest pod wodą"

Powodzie sieją spustoszenie. "Jestem przerażony, wszystko jest pod wodą"

Aktualizacja:
Źródło:
Reuters, El Pais, 20 Minutos, elconfidencial.com

Tysiące zwolenników tureckiej opozycji zebrało się wieczorem w centrum Stambułu i protestuje w obronie aresztowanego burmistrza Ekrema Imamoglu. Doszło do starć z policją. Polityk - jeden z największych rywali prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana - został przywieziony w sobotę do sądu miejskiego na przesłuchania w sprawie, którą opozycja uważa za sfingowaną.

"Ramię w ramię przeciw faszyzmowi". Tłum protestujących, starcia z policją

"Ramię w ramię przeciw faszyzmowi". Tłum protestujących, starcia z policją

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, Reuters

Sprawa dotycząca ujawnienia dokumentów, jak i oświadczenie Mariusza Błaszczaka w tej sprawie, są dewastujące dla państwa polskiego - stwierdził w "Faktach po Faktach" w TVN24 Adam Bodnar, minister sprawiedliwości i prokurator generalny. Odniósł się w ten sposób do postawienia zarzutu byłemu szefowi MON dotyczącego ujawnienia części planu obrony państwa. Dodał, że polityk PiS-u, ujawniając to, kierował się interesem politycznym.

"To dewastujące dla państwa polskiego". Bodnar o sprawie Błaszczaka

"To dewastujące dla państwa polskiego". Bodnar o sprawie Błaszczaka

Źródło:
TVN24

Jedenastoletni rowerzysta został potrącony przez auto na ulicy Raciborskiej w Gorzycach (woj. śląskie). Policja przekazuje, że do wypadku doszło z winy chłopca. Dziecko zostało przetransportowane śmigłowcem do szpitala.

11-latek "zjechał rowerem z chodnika" wprost pod samochód

11-latek "zjechał rowerem z chodnika" wprost pod samochód

Źródło:
tvn24.pl

Zaraz po zamachu na Donalda Trumpa w Pensylwanii, Władimir Putin poszedł do cerkwi i modlił się "za swojego przyjaciela". Taki fragment wywiadu wysłannika USA do spraw Bliskiego Wschodu Steve'a Witkoffa z amerykańskim komentatorem Tuckerem Carlsonem wybijają w sobotę propagandowe rosyjskie media. Witkoff przekazał, że tę historię opowiedział mu w ostatnich dniach sam Putin, którego "szczerość" i "super inteligencja" robią na nim duże wrażenie.

"Modlitwa Putina" za "przyjaciela". Jak człowiek Trumpa stał się w sobotę bohaterem Kremla

"Modlitwa Putina" za "przyjaciela". Jak człowiek Trumpa stał się w sobotę bohaterem Kremla

Źródło:
Komsomolskaja Prawda, RBK, TASS, NV, BBC

W niedzielę papież Franciszek opuści rzymską Poliklinikę Gemelli i wróci do Watykanu - poinformował jego lekarz Sergio Alfieri podczas spotkania z dziennikarzami w szpitalu. Przekazał, że stan papieża jest stabilny.

Lekarz papieża: Franciszek opuści w niedzielę szpital

Lekarz papieża: Franciszek opuści w niedzielę szpital

Źródło:
PAP

Tworzona jest pewna narracja, która ma podważyć zaufanie do prokuratury - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 Adam Bodnar, minister sprawiedliwości i prokurator generalny. Odniósł się do sprawy śmierci Barbary Skrzypek, którą PiS próbuje wykorzystać politycznie. O prokurator Ewie Wrzosek, która przesłuchiwała Skrzypek na kilka dni przed jej śmiercią, mówił, że jest "odważna" i ma "wieloletnie doświadczenie procesowe".

"Prokurator miała prawo podjąć taką decyzję". Bodnar o działaniu Wrzosek

"Prokurator miała prawo podjąć taką decyzję". Bodnar o działaniu Wrzosek

Źródło:
TVN24

W sobotę w Paryżu doszło do pościgu za kierowcą, który nie zatrzymał pojazdu do kontroli drogowej. W skutek tego zderzyły się ze sobą cztery samochody, w tym trzy policyjne radiowozy. Obrażenia odniosło 14 osób, w tym 10 policjantów. - Myślałem, że kręcą film - mówił jeden ze świadków wypadku, cytowany przez dziennik "Le Parisien".

Pościg i 10 rannych policjantów. "Myślałem, że kręcą film"

Pościg i 10 rannych policjantów. "Myślałem, że kręcą film"

Źródło:
PAP, Le Parisien

Andrzej Duda odznaczył Barbarę Skrzypek Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Uroczystości pogrzebowe wieloletniej współpracowniczki prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego odbyły się w sobotę w Gorlicach.

Barbara Skrzypek pośmiertnie odznaczona przez prezydenta

Barbara Skrzypek pośmiertnie odznaczona przez prezydenta

Źródło:
PAP, tvn24.pl

We wsi Fajum w powiecie kaliskim wybuchł pożar, który objął trzy budynki firmy zajmującej się produkcją pelletu. Straż pożarna w Kaliszu przekazała, że źródło ognia zostało zlokalizowane i trwa dogaszanie pożaru. Nie ma informacji o osobach poszkodowanych.

Trzy budynki stanęły w ogniu. Pożar w Wielkopolsce

Trzy budynki stanęły w ogniu. Pożar w Wielkopolsce

Źródło:
TVN24, kalisz24.info

13 osób z załogi statku badawczego Oceania otrzymało wypowiedzenia umów o pracę. W gronie zwolnionych są oficerowie, marynarze, personel hotelowy, mechanicy czy specjaliści aparatury badawczej. Wypowiedzenia wręczono im niespodziewanie, po kilku miesiącach od otrzymania 24 milionów złotych dotacji na działalność statku. Oceania to jedyna polska jednostka zdolna do prowadzenia badań naukowych poza Bałtykiem, od 35 lat dociera do Arktyki.

Kolejne problemy statku Oceania. 13 załogantów dostało wypowiedzenia

Kolejne problemy statku Oceania. 13 załogantów dostało wypowiedzenia

Źródło:
TVN24

Najbliższe dni przyniosą lekkie ochłodzenie. W wielu regionach kraju pojawią się opady deszczu. Jest też szansa, że miejscami zagrzmi. Sprawdź, jakiej aury możemy się spodziewać w pogodzie przyszłym tygodniu.

Przed nami ochłodzenie. Sprawdź, co jeszcze nas czeka w pogodzie

Przed nami ochłodzenie. Sprawdź, co jeszcze nas czeka w pogodzie

Źródło:
tvnmeteo.pl

Zorza polarna rozświetliła niebo w nocy z piątku na sobotę. Jest szansa, że niezwykłe zjawisko może znowu pojawić się nad Polską. "Kolejne zorze są w drodze!" - napisał w mediach społecznościowych popularyzator astronomii Karol Wójcicki. Sprawdź, kiedy znów warto spojrzeć w niebo.

"Kolejne zorze są w drodze"

"Kolejne zorze są w drodze"

Aktualizacja:
Źródło:
Z głową w gwiazdach, tvnmeteo.pl

Lodowce na całym świecie topnieją szybciej niż kiedykolwiek, a to może mieć katastrofalne skutki. Może zmniejszyć dostępność wody dla dwóch miliardów ludzi. W Europie najbardziej stopniały lodowce w Alpach i Pirenejach, tracąc około 40 procent pokrywy. Jedno z niedawnych badań przewiduje, że do końca XXI wieku utracimy połowę globalnej masy lodowcowej.

Topnienie lodowców przyspiesza. Do 2100 roku Szwajcaria może stracić je wszystkie

Topnienie lodowców przyspiesza. Do 2100 roku Szwajcaria może stracić je wszystkie

Źródło:
Fakty po Południu TVN24

Usługa wynajmu samochodu na krótki czas za pośrednictwem aplikacji (car-sharing) staje się coraz bardziej popularna w Europie i na świecie. Ale nie w Polsce. Jak zauważa Polski Instytut Ekonomiczny (PIE) w ciągu 7 lat usługi, rynek w naszym kraju odnotował pięciokrotnie więcej nieudanych niż udanych debiutów w tej branży. W tym tygodniu o zawieszeniu poinformowała firma Panek.

Polacy niechętni tej usłudze. Kolejne firmy zawieszają działalność

Polacy niechętni tej usłudze. Kolejne firmy zawieszają działalność

Źródło:
PAP

W piątek wieczorem siły rosyjskie ostrzelały miasto Zaporoże w południowo-wschodniej części Ukrainy. W wyniku ataku zginęła trzyosobowa rodzina. 13 osób zostało rannych.

W ataku na Zaporoże zginęła cała rodzina

W ataku na Zaporoże zginęła cała rodzina

Źródło:
NV, Suspilne, PAP

W Wielkiej Brytanii zmarł Oleg Gordijewski, były pułkownik KGB, który w latach 80. przeszedł na stronę Zachodu - podały w piątek brytyjskie media. W 2007 roku został uhonorowany przez królową Elżbietę II. Miał 86 lat.

Nie żyje Oleg Gordijewski. Był podwójnym agentem

Nie żyje Oleg Gordijewski. Był podwójnym agentem

Źródło:
PAP

Prezydent USA Donald Trump, po rozmowie z przywódcą Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem, rozważa zniesienie sankcji nałożonych na Ankarę i sprzedaż jej samolotów wielozadaniowych F-35. Warunkiem ma być "unieruchomienie" przez Turcję rosyjskich systemów obrony powietrznej S-400 - informuje telewizja Fox News, powołując się na swoje źródła.

Trump rozważa sprzedaż F-35 Turcji, ale jest warunek

Trump rozważa sprzedaż F-35 Turcji, ale jest warunek

Źródło:
PAP

- Mamy pod domem różową hulajnogę - te słowa pięciolatka z okolic Zgierza, który zadzwonił na numer alarmowy 112, pomogły policjantom znaleźć troje potrzebujących pomocy maluchów. Dzieci były głodne, jedno z nich płakało. To jednak nie przeszkadzało spać pijanym rodzicom, którzy nie reagowali na chłopców. Po interwencji dzieci trafiły do pieczy zastępczej. Do sprawy odniosła się wojewoda dolnośląska.

Głodny pięciolatek zadzwonił na 112. Rodzice spali pijani

Głodny pięciolatek zadzwonił na 112. Rodzice spali pijani

Źródło:
TVN24, KWP w Łodzi

Prokuratura Okręgowa w Krośnie umorzyła śledztwo w sprawie śmierci biznesmena, współzałożyciela firmy Nowy Styl, Jerzego Krzanowskiego. Ciało mężczyzny znaleziono w czerwcu ubiegłego roku w lesie w Krościenku Wyżnym na Podkarpaciu, kilkaset metrów od jego domu.

Tajemnicza śmierć biznesmena z Podkarpacia. Zakończyło się śledztwo

Tajemnicza śmierć biznesmena z Podkarpacia. Zakończyło się śledztwo

Źródło:
PAP, tvn24.pl

W niedzielę do Polski dotrze niż genueński, który przyniesie ze sobą deszcz. Opady, tak potrzebne o tej porze roku, nie opuszczą nas tak szybko. W kolejnych dniach pojawią się w wielu regionach kraju. Synoptyk tvnmeteo.pl Tomasz Wakszyński sprawdził najnowsze prognozy, gdzie deszczu będzie najwięcej.

Niż genueński dotrze do Polski. Gdzie spadnie najwięcej deszczu

Niż genueński dotrze do Polski. Gdzie spadnie najwięcej deszczu

Źródło:
tvnmeteo.pl
Taktyka tysiąca małych ciosów. W Azji powstanie nowe mocarstwo?

Taktyka tysiąca małych ciosów. W Azji powstanie nowe mocarstwo?

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Oświadczenie Joanny Kuciel-Frydryszak, autorki bestsellerowych "Chłopek", która zagroziła wydawcy książki sądem w związku z dysproporcją w zarobkach, wywołała gorącą dyskusję o stanie portfeli polskich twórców. Kolejną, bo o problemach autorów wiadomo od lat. - Cała grupa społeczna coraz głośniej domaga się poprawy warunków pracy i płacy - mówi w rozmowie z tvn24.pl Grzegorz Jankowicz z Instytutu Książki.

"Idiotycznie tajny rynek"

"Idiotycznie tajny rynek"

Źródło:
tvn24.pl

Osobom z Zespołem Downa oraz z diagnozami genetycznych chorób rzadkich będzie łatwiej uzyskać orzeczenie o niepełnosprawności. W tej sprawie pełnomocnik rządu do spraw osób niepełnosprawnych Łukasz Krasoń wydał nowe wytyczne dla zespołów orzeczniczych - poinformowało Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. "Koniec tłumaczenia rodziców przed komisją orzekającą, że ich dziecku znowu się nie poprawiło" - skomentował marszałek Sejmu Szymon Hołownia.

"Koniec z państwem, które upokarza swoich obywateli". Są nowe wytyczne

"Koniec z państwem, które upokarza swoich obywateli". Są nowe wytyczne

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Przydrożna kapliczka stoi w Studzionce koło Pszczyny od 200 lat. Ten upływ czasu był już na niej widoczny. Widocznie nie wszystkim się to podobało, bo znalazł się konserwator amator, który zakasał rękawy i kapliczkę odnowił. Teraz komisja konserwatorska oceni, czy to tylko uszkodzenie czy wręcz zniszczenie zabytku.

"Odnowił" 200-letnią kapliczkę. Teraz może mieć poważne kłopoty

"Odnowił" 200-letnią kapliczkę. Teraz może mieć poważne kłopoty

Źródło:
Fakty TVN

Polska 2050 mówi o tym, że chciałaby odmrożenia prac nadzwyczajnej komisji do spraw rozpatrzenia projektów aborcyjnych, tyle tylko, że w ugrupowaniu nie ma zgody co do legalnej aborcji do 12. tygodnia, a tego oczekują kobiety - mówiła w "Jeden na jeden" w TVN24 rzeczniczka klubu KO Dorota Łoboda. Dodała, że liczy na to, że gdy Rafał Trzaskowski będzie prezydentem, włączy się w negocjacje.

"Bardzo rozbieżne zdania" w koalicji. "Nie udało się dowieźć projektów aborcyjnych"

"Bardzo rozbieżne zdania" w koalicji. "Nie udało się dowieźć projektów aborcyjnych"

Źródło:
TVN24, PAP

George Foreman, legendarny amerykański pięściarz, zmarł w wieku 76 lat - poinformowała agencja Reutera, powołując się na oświadczenie rodziny sportowca.

George Foreman nie żyje. Legendarny pięściarz zmarł w wieku 76 lat

George Foreman nie żyje. Legendarny pięściarz zmarł w wieku 76 lat

Źródło:
Reuters

Twórcom tych stron chodzi nie tylko o przemycanie rosyjskich punktów widzenia do polskiego internetu. Dzięki takim witrynom można też cytować rosyjskie media państwowe, w Polsce zakazane. A w kanałach rosyjskich pokazywać, że "polskie media" podzielają rosyjską wizję świata. Oto 10 portali, przed którymi przestrzegamy. Szerzą prokremlowską dezinformację.

Sieć prorosyjskich portali oplata Polskę. Oto 10 przykładów

Sieć prorosyjskich portali oplata Polskę. Oto 10 przykładów

Źródło:
Konkret24

Dziennikarze "Superwizjera" Bertold Kittel i Ewa Galica otrzymali nominacje do tegorocznych "Melchiorów" - nagród Polskiego Radia dla najlepszych reportażystów. Oboje zostali nominowani w kategorii reportaż wideo.

Dziennikarze "Superwizjera" z nominacjami do "Melchiorów"

Dziennikarze "Superwizjera" z nominacjami do "Melchiorów"

Źródło:
TVN24

Dyskusja o szczepieniach na błonicę - po wykryciu pierwszego od lat przypadku tej choroby - stała się dla środowisk antyszczepionkowych pretekstem do szerzenia kolejnej teorii. Ich zdaniem nagłaśnianie tematu błonicy to sposób na wypromowanie pakietu krztuścowego. Eksperci ostrzegają przed tą dezinformacją.

Błonica a pakiet krztuścowy. Jest różnica? Jest

Błonica a pakiet krztuścowy. Jest różnica? Jest

Źródło:
Konkret24

W najnowszym "Kadrze na kino" Ewelina Witenberg podsumowała najważniejsze wydarzenia ze świata filmu i muzyki w mijającym tygodniu. W programie między innymi o płomiennym love story "Queer" z Danielem Craigiem - byłym odtwórcą Jamesa Bonda - w roli głównej oraz o aktorskiej wersji baśni o Królewnie Śnieżce i siedmiu krasnoludkach.

Love story byłego Bonda, aktorska "Śnieżka", gwiazda Hollywood w cieniu protestów

Love story byłego Bonda, aktorska "Śnieżka", gwiazda Hollywood w cieniu protestów

Źródło:
tvn24.pl