Order "za nic", czyli komu przeszkadza odznaczenie Radwańskiej? [KOMENTARZ]

Agnieszka Radwańska
fot. PAP
Krzysztof Sobczak
11.01.2019 18:11

Agnieszka Radwańska ledwie odebrała Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski, a od razu została zhejtowana, że przecież nic nie osiągnęła, a na igrzyskach skompromitowała cały dumny, patriotyczny kraj. Super, że ci, którzy ją krytykują, mają wybitne osiągnięcia w wysiadywaniu dziury w kanapie przed telewizorem. Dla mnie to oni bardziej zasługują na order niż najlepsza polska tenisistka w historii.

 

Chcesz być na bieżąco? Śledź Radio ZET - SPORT na Facebooku

- Dziękuję za radość, za dumę, za sukcesy, za rozsławianie Polski w świecie - powiedział prezydent Andrzej Duda wręczając odznaczenie państwowe Agnieszce. - Wiele razy przesądzała pani o zwycięstwie reprezentacji w Pucharze Federacji swoją grą. Jesteśmy za to ogromnie wdzięczni - dodał.

Prezydent Andrzej Duda odznaczył Agnieszkę Radwańską [ZDJĘCIA]

I w zasadzie to powinno zamykać jakąkolwiek dyskusję o słuszności uhonorowania Radwańskiej. W dwóch zdaniach Andrzej Duda uzasadnił swoją decyzję i wyraził wdzięczność w imieniu milionów kibiców. Ale oczywiście musiała pojawić się grupka, której order dla krakowianki wyjątkowo przeszkadza.

Niektórzy z internautów pamiętają tylko nieudane występy Agnieszki Radwańskiej na igrzyskach olimpijskich oraz medialną nagonkę za słowa, których nigdy nie wypowiedziała. - Oświadczam, że z moich ust nigdy nie padły słowa, że igrzyska nie są ważne - mówiła później krakowianka. To już jednak zostało przemilczane przez opinię publiczną, a w świadomości "fanów" utrwaliła się niechęć "Isi" do reprezentowania kraju. To bzdura, którą trudno w ogóle komentować.

Nieudane igrzyska

Igrzyska olimpijskie w Pekinie, Londynie i w Rio de Janeiro rzeczywiście jej nie wyszły. Szczególnie bolała porażka w stolicy Anglii, gdzie miesiąc wcześniej Polka dotarła do finału Wimbledonu. To wciąż jednak tylko trzy nieudane mecze, które mogły się przytrafić w każdym momencie sezonu. Indywidualnego medalu olimpijskiego w swojej kolekcji nie mają też inne tenisistki - m.in. byłe liderki rankingu WTA Ana Ivanović, Martina Hingis czy Kim Clijsters.

Zarzucanie Radwańskiej brak postawy patriotycznej i miganie się od reprezentowania Polski to "Himalaje głupoty". Podczas gdy inne zawodniczki robiły co mogły, by nie występować w drużynie narodowej w Pucharze Federacji, a wracały do kadry tylko wtedy, gdy wisiało nad nimi widmo niezakwalifikowania się na igrzyska, Radwańska zawsze była do dyspozycji trenerów i występowała w reprezentacji bez względu na to, czy drużyna narodowa musiała walczyć w Grupie I Strefy Euroafrykańskiej, czy w Grupie Światowej. Jej bilans wygląda bardzo dobrze - 34 zwycięstwa, w tym m.in. z Carlą Suarez Navarro i Martiną Hingis oraz 9 porażek.

"Ninja", "magia", "profesor" - jak zapamiętamy Agnieszkę Radwańską? [KOMENTARZ]

Jest mi głupio tłumaczyć takie podstawy, ale widocznie niektórym trzeba o tym przypominać. Zawodnicy są obywatelami danego kraju i występują pod konkretną flagą, ale w sportach indywidualnych patrzą przede wszystkim na siebie i pracują na siebie: swoją sławę, pieniądze, uznanie. Robią to także dla kibiców, bo bez nich sport nie miałby najmniejszego sensu. Ale to są naczynia połączone - wszyscy wiedzą, że Serena Williams jest Amerykanką, Maria Szarapowa Rosjanką, Simona Halep Rumunką, a Agnieszka Radwańska Polką. Każda z nich osiągając sukcesy reprezentuje swój kraj i przez swoją osobę rozsławia w świecie, zwłaszcza w tak globalnej dyscyplinie jaką jest tenis. To także jest postawa patriotyczna.

"Wszystko robiła dla kasy"

Innym koronnym argumentem hejterów jest... zarabianie pieniędzy przez Radwańską: "Wszystko robiła dla kasy". Nie do końca wiem, jak się do tego odnieść. Rozumiem, że ci, którzy ją krytykują, pracują społecznie i z uśmiechem na ustach odmawiają otrzymywania pensji?

To jest to, co kiedyś napisała sprinterka Emilia Ankiewicz, a mówiła biathlonistka Weronika Nowakowska. Ludzie widzą tylko wycinek pracy, jaką każdy sportowiec wkłada w osiąganie sukcesów, a oceniają tylko po tym, co przez kilka-kilkanaście minut zobaczą na bieżni, strzelnicy, boisku czy korcie. Twierdzą, że sportowiec przez większość czasu nic nie robi, a jedynym jego zadaniem jest wygranie meczu, jak najszybsze dobiegnięcie do mety lub celne strzelanie. Piłkarz Patryk Małecki o takich kibicach mówił "pikniki", za co zresztą też został skrytykowany. Prawda czasem boli.

Nikt nikomu nie zakazywał zostania znanym tenisistą i "trzepania kasy za nic". Skoro to jest takie proste, skoro sportowcy zarabiają za dużo, to może cały świat powinien zajmować się tylko tym?

"Nic nie osiągnęła"

Ja jestem bardzo wdzięczny Agnieszce za to "nic". Była najwyżej notowaną polską tenisistką w historii (2. miejsce w rankingu WTA), przez kilka lat utrzymywała się w ścisłej światowej czołówce, jako pierwsza Polka wygrała kończący sezon turniej WTA Finals, jako druga Polka zagrała w finale Wimbledonu, w dorobku ma 20 tytułów, w tym tak znaczące jak Miami, Pekin czy Indian Wells, a kibice zapamiętają ją jako jedną z najpiękniej i najmądrzej grających tenisistek w dziejach. Zyskała sympatię fanów, rokrocznie wygrywała plebiscyt na ulubioną zawodniczkę w tourze i otrzymywała nagrody za najładniejsze zagranie sezonu. Mało? Okazuje się, że tak, bo na igrzyskach "skompromitowała siebie i nas", a jej kolekcja nie świeci tytułami wielkoszlemowymi.

Jeśli komuś to nie wystarcza, by otrzymać Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski, to ja mu mogę tylko pogratulować świetnego samopoczucia i pasma niekończących sukcesów życiowych. Bo jak rozumiem, tylko takie posiada.

Krzysztof Sobczak

logo Tu się dzieje