Postapo – czyli nurt książek o tym, co zadziało się po końcu świata – od kilku lat nie traci na popularności. Sama mam dla nich w sercu ciepłe miejsce, mimo częstej wtórności motywów. Poniżej – moje osobiste TOP 13 powieści postapokaliptycznych, które wychodzą poza ramy typowej nuklearnej zagłady i ataku zombie.
Dla porządku dodam też, czym kierowałam się dobierając tytuły (poza własnymi preferencjami oczywiście): w postapokalipsie, chociaż jej ramy jako gatunku są dość rozmyte i nieostre, wyróżniamy kilka punktów „stycznych”:
- katastrofę (oczywiście)
- wędrówkę – mało który bohater postapo siedzi w miejscu, węruje chociażby po jedzenie, a książka zmienia się w powieść drogi
- samotność – niemal każdy bohater postapo jest samotny – czasem dosłownie, czasem czysto metaforycznie
- konflikty – zawsze, ale to zawsze dojdzie o konfrontacji z kimś lub czymś, zbrojnej i często krwawej
Ach, wszystkie okładki są w tych wersjach, które czytałam – stąd czasem nienajświeższe.
Ziemia umarła
Czyli postapo, gdzie katastrofa dotyka całej planety – przynajmniej na ile nam, czytelnikom, wiadomo.
Paweł Paliński Polaroidy z zagłady
Zaczynam z grubej rury, bo od książki, której w zasadzie nie lubię, ale którą przeczytałam ze zdziwieniem i ciekawością. Przede wszystkim główna (w zasadzie jedyna) bohaterka ma już 64 lata i defintywnie nie zajmuje się ratowaniem świata czy nawet survivalem. Panicznie boi się Biernych – Palińskiego odpowiedników zombie – popada w psychozę, a supermarket z zapasami jedzenia to dla niej odległy, niedosięgły raj. Takiej postapokalipsy wcześniej nie czytałam – i zapewne długo nie przeczytam.
Mira Grant Przegląd końca świata
Trylogia stawia trochę na głowię cały nurt, bo świat po wielkim wybuchu epidemii zombie wcale nie został zniszczony. Technika postępuje, miasta to izolowane twierdze, ale generalnie – poza wszechobecnymi czytnikami i badaniami krwi – ludzkość ma się nieźle. Pominąwszy odwiedziny zombiaków co jakiś czas. I możliwą spontaniczną zamianę w zombie każdego ssaka powyżej pewnej granicy wagowej. Poza tym w serii ujęło mnie podejście autorki: zombieapokalipsa to tło, na którym rozgrywa się pojedynek pewnej grupy dziennikarzy z bardzo wpływowym lobby farmaceutycznym politykami. Coś pomiędzy thrillerem, książką przygodową a powieścią psychologiczną.
Peter Heller Gwiazdozbiór psa
To było moje czytelnicze objawienie. Ludzkość wykończyła epidemia… grypy. Jeden z ocalałych, Hig, mieszka na opuszczonym lotnisku, za towarzystwo mając psa, samolot i i burkliwego fana broni palnej. Mimo pozornego pogodzenia się z losem – które obserwujemy przez większość książki – wyrusza w poszukiwaniu źródła niewyraźnego sygnału radiowego i podczas podróży obserwujemy, jak w jego sposobie myślenia zachodzą pewne zmiany. Książka jest po prostu piękna: spokojna, delikatna, ale zmuszająca do myślenia.
N.K. Jemisin Pęknięta Ziemia
To trochę na wyrost – bo na razie nie ma stuprocentowego potwierdzenia, że akcja trylogii Jemisin dzieje się w okresie mocno odwleczonej w czasie postapokalipsy – jednak mam teorię (nie ja jedna), że owszem, a większość przesłanek na to wskazuje. A jeśli tak, to jest, to jeden z najbardziej niezwykłych pomysłów literackich w tym gatunku. Recenzję pierwszego tomu, Piątej pory roku, już pisałam, więc dodam tyle: pięknie napisane fantasy, zachwycające (chociaż dla kilku czytanych przeze mnie recenzentów nudne), oryginalne i z niebanalnie pokazaną główną bohaterką. Tutaj koniec świata zdarza się często, a to, co po nim – czasem jest bardziej przerażające.
Paolo Bacigalupi Wodny nóż
Jestem fanką Bacigalupiego, a jego Wodny nóż to dla mnie mistrzostwo. Facet kreśli przerażające, ale bardzo realistyczne wizje apokalipsy klimatycznej. W tym konkretnym przypadku efekt cieplarniany doprowadził do totalnej suszy na terenie USA (i katastrof ekologicznych w innych miejscach), gdzie woda staje się cenniejsza niż platyna. Jendak zamiast skupiać się na samej katastrofie, Bacigalupi pokazuje życie w tej nowej, postspokaliptycznej rzeczywistości z punktu widzenia kilku postaci: działaczki, młodocianej przestępczyni, najemnika korporacji wodnych. I jest to pyszne!
Paolo Bacigalupi Zatopione miasta
I kontynuuję. Tym razem mamy sytuację zupełnie odmienną niż w Wodnym nożu – tu przenosimy się do Azji południowowschodniej, gdzie katastrofa ekologiczna doprowadziła do zalania większości lądu. A że książka jest przeznaczona dla młodzieży – to bohaterami jest dwójka nastolatków wychowanych w tym okrutnym, pełnym przemocy świecie. I nie, nie mówię tu o usystematyzowanej, dystopijnej przemocy jak w Igrzyskach śmierci, raczej o tej prymitywnej, rodem z ogarniętej wojną Afryki, gdzie dziecięce armie pustoszą kraje, a watażkowie rządzą prawem silniejszego. I utrata ręki nie jest najgorszym, co może cię spotkać. Ponownie życie „po” zostało tu pokazane z perspektywy bohaterów, bez opisów katastrofy jako takiej – ale jest tym bardziej przejmujące.
Michael Houellebecq Możliwość wyspy
Ta nienowa powieść mistrza pesymistów przepełniona jest spokojem, depresyjnością i rzeczowym wytykaniem palcem, gdzie spieprzyliśmy. Houellebecq przenosi nas w okolice roku 4000, gdzie ludzkość, czy raczej nieliczne jednostki żyją na wyizolowanych wyspach opływając w luksusy, przeprowadzając fotosyntezę zamiast jedzenia, zastępowane w miarę potrzeby swoimi klonami, na dodatek emocjonalnie wypłaszczeni. Zagrażają im bandy dzikusów – „zwyczajnych” ludzi, którzy zdegenerowali się po licznych katastrofach nuklearnych i ekologicznych na przestrzeni wieków. I jak to u Houellebecqa – to nie może skończyć się dobrze, za to sporo tu refleksji o bezcelowości ludzkości i… seksie. Generalnie to depresyjna lektura, ale polecam mimo wszystko.
John Wydham Dzień tryfidów
A tu mamy apokalipsę epidemiologiczno-roślinną. Większość ludzi w wyniku pojawienia się niezwykłego obiektu na niebie traci wzrok. To katastrofa – cała ludzkość ociemniała. Jednocześnie na Ziemi panoszą się tryfidy – wielkie, mięsożerne, mobilne rośliny, które ponoć zostały wyhodowane w ZSRR (tak, to stara książka – A.D. 1951). Wydham użył tej dość kuriozalnej wizji do postawienia czytelnikom bardzo ważnych pytań moralnych: co należy zrobić w takiej sytuacji, kogo i jak ratować, czy można zmuszać ludzi do niewoli, rozmnażania i śmierci?
Wątki były kontynuowane przez Simona Clarka w Nocy tryfidów, ale… to już nie to samo.
Hugh Howey Silos
Od razu powiem: to nie jest dobra książka. Raczej średnia, takie 5/10, traci dodatkowo przez polskie tłumaczenie. Jednak ma w sobie „to coś”. Przede wszystkim niezwykły pomysł: cała ludzkość, która przetrwała zagładę Ziemi, mieszka w wielkim silosie. Populacja jest kontrolowana (wiadomo), dookoła połacie toksycznego pustkowia, wszystkim rządzą żelazną ręką naczlenicy. Problem zaczyna się, gdy silos się zużywa – a to rurka pęknie, a to światło padnie… I pewna sprytna mechaniczka odkrywa, że prawda jest nieco bardziej skomplikowana, niż się wydawało. Generalnie to przygodówka, połącznie Aliena i thrillera politycznego. Czyta się szybciutko, a kreacja świata przedstawionego jest po prostu fajna i należy do jednej z moich ulubionych.
Kawałek Ziemi umarł… mniej więcej
Czyli takie postapo, w którym katastrofa dotyka tylko fragmentu planety, a czasami jesteśmy dopiero na skraju zagłady, ale poza tym książka spełnia wszystkie wymagania formalne gatunku.
Marcin Strzyżewski Transmisja
Kolejna powieść z serii „raczej średnie”, ale nie odpuszczę – bo wizja świata jest super. Generalnie mamy tu do czynienia z wybiórczą apokalipsą: broń nuklearna i biologiczna spustoszyła przede wszystkim Amerykę Północną i Afrykę. Chiny stały się potęgą nad potęgami, cywilizacja kwitnie poza pustkowiami… Nasz bohater wyrusza na zlecenie pewnego koncernu medialnego do nuklearnej dżungli w niegdysiejszych USA, kręcić program dokumentalny. Tam razem z nim odkrywamy, co stało się z cywilizacją, która myśli, że Ziemia praktycznie uległa zagładzie (bo o tym, że ktoś przetrwał poza kontynentem, nie mają pojęcia). Moje klimaty!
Arkadij i Borys Strugaccy Piknik na skraju drogi
Oto jest, prekursor gatunku! Niewiele osób, które nie miały tego klasyka w ręku, zdaje sobie sprawę z tego, że słynna zona, stalkerzy, przedziwne skażenie oryginalnie przede wszystkim występowały tylko w jednym miejscu, nie obejmując Ziemi jako takiej, a poza tym nie były wynikiem atomowego grzyba. Autorzy sprytnie okręcają fabułę wokół zony, pokazując zagrożenia i korzyści, jakie się z nią wiążą – i prowadząc czytelników do pytania: o co chodzi w tytule? Jest to smaczne, dobrze doprawione i po prostu cieszy. Brać i czytać!
Walter Tevis Przedrzeźniacz
A to w sumie powieść, która pokazuje świat po cichej apokalipsie – gdy ludzie sami sobie zgotowali dość parszywy los, ale nawet nie zauważyli. Tevis zabiera nas do opustoszałych miast, wyludnionej Ziemi, pokazując garstki niczego nieświadomych niedobitków i jedną, ostatnią istotę w pełni rozumną. To cywilizacja, która sama siebie zabiła i nawet o tym nie wiedziała – umiera w błogim, narkotycznym letargu. Trudno nawet wskazać moment, w którym akt się dokonał, mimo że oprowadzający nas po tej wydmuszce Spofforth przekazuje całkiem sporo informacji. Więcej pisałam w recenzji.
Dmitry Glukhovsky FUTU.RE
Przyznam po cichu, że to jedna z moich ulubionych powieści. I ta apokalipsa tu też nie do końca jest jasna, bo ludzkość ma się na pozór dobrze – ba, wynalazła nieśmiertelność! No i to był gwóźdź do trumny… W Europie przyszłości panuje totalitarna władza korporacji pod przykrywką demokracji, jest przeludniona i karmiona rzeczami, o których wolelibyśmy nie wiedzieć. Zasady są twarde i okrutne, ale i tak jest tam lepiej niż poza granicami – gdzie panoszą się głód, zarazy, pokłosie atomowej wojny, wyniszczających polityk mocarstw, gdzie Rosja to czarne pustkowie, a Indie jeszcze nie skończyły dymić po atakach nuklearnych. Atmosfera jest duszna, gęsta i przytłaczająca. O Głuchowskim można powiedzieć wiele – wiedzcie jednak, że tworzenia niesamowitych rzeczywistości nie można mu odmówić!
Bonus: opowiadania
- Marek S. Huberath Trzy kobiety Dona
To był mój drugi tekst Huberatha, zaraz po Karze większej, i zrobił na mnie niezatarte wrażenie. Opowiada historię tytułowego Dona i kobiet, z którymi wędruje przez zlodowaciałe pustkowie w poszukiwaniu ciepła i być może ostatniej niezamarzniętej wody na świecie. Realia jednak są okrutne, a prawo silniejszego jest tu jaskrawo pokazane. Przejmujący, doskonały tekst.
- Andrzej Ziemiański Autobachn nah Poznań
To z kolei wizja zupełnie madmaxowa: czołgi, zbrojni, transporty wojskowe, genetycznie modyfikowane gepardy, tajemnicze misje, opowieść drogi… Masa w tym jest wszystkiego: od pustynnej krainy po nuklearnych zabawach rządów świata, poprzez enklawy zieleni jak tytułowy Poznań, po świetnie spisany slang pidginowy. Ziemiański stworzył fajną, polską wariację na temat Tank Girl i Mad Maxa – i dostał za to Zajdla 🙂
- Marek Baraniecki Głowa KasandryTo klasyczna mikropowieść postapokaliptyczna, przez wielu niestety zapomniana. Opowiada o „łowcy”, który przemierze spustoszoną nuklearnym piekiełkiem Europę i rozbraja pozostawione tu i ówdzie nuklearne głowice. Jego celem jest odkrycie, czy legendarn Głowa Kasandry, największa torpeda w historii, istnieje. Czemu wspomniałam o tym tekście? Bo zdecydowanie jest wart przeczytania: świetnie napisany, aktualny (mimo że starszy ode mnie), a kreacja głównego bohatera to majstersztyk.
Honorable mentions
Książki, których nie ujęłam w zestawieniu, ale warto o nich pamiętać: nie zawsze wpisują się w pełni w luźne przecież ramy gatunku, czasami zaś są zbyt ograne, żeby się wyróżnić – ale jednak czyta się je pięknie, a przynajmniej z zainteresowaniem,
- Cormac McCarthy Droga – nie należy do moich ulubionych, ale to klasyk
- Dmitry Glukhovsky Metro 2033 i Metro 2035 – tak, celowo pominęłam 2034
- Kurt Vonnegut Kocia kołyska – serio, sięgnijcie po to
- John Brunner Ślepe stado – nie lubię stylu Brunnera, ale jego wizja jest niesamowita
- Paolo Bacigalupi Nakręcana dziewczyna oraz Złomiarz – nie odpuszczę tego pana!
- David Brin Listonosz – powstał film z Kevinem Costnerem i przyznam, że bardzo go lubię (chociaż jest kiepski)
Miłej lektury!
Szukałam kiedyś takiej listy polecającej postapo, ale chyba nic konkretnego nie znalazłam, więc będzie na przyszłość 🙂
Z wymienionych książek czytałam tylko Wodny nóż i dwie części Metra. Trzecia czeka, podobnie jak Nakręcana dziewczyna, którą dorwałam kiedyś po taniości 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dość tanio można dorwać jeszcze „Złomiarza” i „Zatopione miasta”, bo to starsze tytuły 🙂 „Dzień tryfidów” waha się między 5 a 80 zł, a Strugaccy raczej drogo. Ale warto 🙂
PolubieniePolubienie
Lepszą powieścią Wyndhama pod każdym względem są Poczwarki. A same tryfidy nieodmiennie kojarzyły mi się z barszczem Sosnowskiego, akurat pierwszy raz czytałem książkę, gdy pojawiła się panika na tle tego zielska 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Co poradzę, że do Tryfidów mam taki sentyment? Udało mi się nawet omawiać je na studiach 😉
PolubieniePolubienie
Też mam sentyment (dowiedziałem się o książce z Szóstej klepki :P), ale Poczwarki mniej się zestarzały 🙂
PolubieniePolubienie
Mimo, iż zaczytuję się w postapo spoglądając na tę listę widzę, iż mam spore zaległości.
PolubieniePolubienie
Spokojnie, list jest mocno subiektywna. W razie czego mogę udostępnić kilka z tych książek w papierze 🙂
PolubieniePolubienie
Brakuje mi Roberta Mc Cammona i „Łabędziego śpiewu”…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Słyszałam wiele dobrego – ale Papierowy Księżyc nie ma e-booków, a moja biblioteka nie ma McCammona
PolubieniePolubienie
Prawda pół-ostateczna i Algorytm pustki
PolubieniePolubienie
A „Ostatni Brzeg” Nevila Shute?
PolubieniePolubienie
Nie jestem ekspertem w tej dziecinie ( nie poznałem zatnych z tych tytułów ) ale brak bastionu kinga i to pod znakiem najciekawszej jest po prostu niedopatrzeniem
PolubieniePolubienie
To całkowicie świadome niezamieszczenie. Do „Bastionu” miałam podejście 4 lata temu i najzwyczajniej w świecie mnie zanudził (tak samo jak też oparte na niezwykłym pomyśle „Dopóki nie zgasną gwiazdy” i cd Patykiewicza).
PolubieniePolubienie
Polecam „Kopułę” Pawła Jakubowskiego, zaskakujące podejście do tematu
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ogarnę, dzięki 🙂
PolubieniePolubienie
Fajne zestawienie, dziękuję za podpowiedzi. Ja bym dołożył coś z naszego podwórka:
Ja, Gelerth Władysław Pasikowski
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To jest praktycznie niedostępne akurat :<
PolubieniePolubienie
Bardzo dziękuję za wyróżnienie. Dla takich chwil warto pisać
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja od siebie dorzucam trylogię „Maddaddam” od Margaret Atwood. Teraz dostała nowe, fajne wydanie, a do tego jest to trochę książka z nurtu postapo ekologicznego, a trochę też refleksja na temat kierunku w jakim podąża świat.
Uwielbiam cię za wstawienie „Futu.re” do listy, to także jedna z moich ulubionych książek. Od dawna przymierzam się do przeczytania „Pikniku na skraju drogi” (wstyd się przyznać), „Głowę Kasandry”, „Zatopione miasta” i „Nakręcaną dziewczynę” posiadam w swej prywatnej biblioteczce. No i zachęciłaś mnie bardzo do przeczytania „Możliwości wyspy”.
PolubieniePolubienie
Cieszę się zawsze, gdy kogoś zachęcam do czytania 😀 Ale ostrzegam, „Wyspa” to depresyjny kawałek literatury.
PolubieniePolubienie
Super zestawienie – większości tych książek nie znałem i z pewnością coś przeczytam. 🙂
Ja z kolei polecę książkę bardzo nietypową, ale niezwykle ciekawą i mieszczącą się w ramach gatunku postapo, a mianowicie „Podzwonne dla Instytutu” Bartosza Popadiaka.
Akcja rozgrywa się w niedalekiej przyszłości w położonym wśród stepów Instytucie, gdzie naukowcy prowadzą badania nad bronią nowej generacji, którą jest.. język. Język? Tak, i to nie byle jaki, bo język Y, o niezwykłej mocy zmieniania rzeczywistości. Jest on nie mniej potężny, niż broń atomowa i ma pomóc w wygraniu wiecznej wojny, która od setek lat toczy się na świecie. Coś jednak idzie nie tak i Enklawa, państwo gdzie położony jest Instytut, zakazuje badań nad nim wprowadzając tym samym zamęt w szeregi jego pracowników..
Tak właśnie rozpoczyna się ta niezwykła powieść, którą pochłonąłem jednym tchem. Polecam!
A jeśli chodzi o książki z zestawienia to szczególne wrażenie zrobił na mnie Houellebecq oraz Cormac McCarthy i jego „Droga”.
PolubieniePolubienie
Szukam tytułu książki z lat 85-95.
Seria, dużo małych tomów, coś w stylu amerykańskiej pulpy 🙂
Tematyka, tyle co pamiętam z lat młodości, jakoś podstawówka.
Ameryka po wojnie atomowej albo wkrótce przed.
Amerykanki super żołnierz ratuje rodzinę i zamyka się z nimi w schronie gdzie ma kriokomory.
Po długim snie budzi się jak reszta ocalałych ląduje na ziemi w celu odbudowy.
Generalnie przez całe książki walczy z chyba KGB i można policzyć ile kul wystrzelił w każdym tomie.
Na koniec przed wielkim snem zatrzaskuje właz do bunkra przed nosem jakiegoś złego.
Całość raczej szmirowata i słaba, taka pulpa z kiosków ruchu jak Harlequiny tylko w klimacie SF z postapo w tle.
Pomocy, sam nie mogę znaleźć. A pamięć już nie ta.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Hocumie, czy to może być to? https://lubimyczytac.pl/cykl/1732/krucjata
PolubieniePolubienie
Dokładnie o to. Wielkie dzięki.
Dziwi mnie tylko wysoka ocena na lubimy czytać.
Moja pamięć podsuwa mi raczej pulpową treść, a że czytałem to w latach 90 kiedy bylem młody …..
Jeszcze raz dziękuję 😀 dobrze wybrałem aby zadać pytanie.
pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Cóż, wysoka ocena wynika zapewne z sentymentu – bo to była pulpa w najlepszym (czyli najgorszym) wydaniu 😉
Miłej lektury, jeśli odważysz się odświeżyć!
PolubieniePolubienie
Ja polecam jeszcze Roberta Szmidta Samotność anioła zagłady.
To pierwsza książka postapo jaka mnie zauroczyła. Teraz szukam wszystkiego co jest w tym stylu. Samotność, podróż, walka o przetrwanie. Trochę survivalu plus bohater z krwi i kości.
PolubieniePolubienie