Fakty i mity o burzach, cz. 1.

W.....u
W.....u
Burze w naszym kraju są wciąż zjawiskiem mało znanym, a ich siła jest niedoceniana i niestety często bagatelizowana. Dopiero za sprawą pasjonatów meteorologia burz w Polsce dostała odpowiednie bodźce do rozwoju, a wiedza związana z burzami zaczęła docierać do szerokiego grona odbiorców. Niestety, przez długie lata niewiedzy powstało wiele mitów i legend związanych z tym zjawiskiem. Niektóre z nich, na przykład te dotyczące wyładowań, mogą narazić nas na niebezpieczeństwo utraty zdrowia a nawet życia.

Udało mi się łącznie zebrać 24 mity, których większa część dotyczy wyładowań atmosferycznych – gdzie uderzają, co je przyciąga, gdzie się przed nimi schronić. Nie jest to rzecz zaskakująca, gdy weźmiemy pod uwagę nieprzewidywalność i przypadkowość tego zjawiska. Na początek chciałbym jednak wyjaśnić, czym różni się porażenie od trafienia piorunem, ponieważ wiele osób myli te dwa pojęcia, lub używa ich zamiennie, wprowadzając innych w błąd.

Porażenie (pośrednie) – ma miejsce w przypadku, gdy wyładowanie uderza w ziemię rozchodząc się we wszystkich kierunkach, lub uderza w jakiś obiekt i „przeskakuje” na osobę porażoną (która stoi pod drzewem czy latarnią lub ma kontakt z przewodnikiem). Szacuje się, że poziomy zasięg wyładowania uderzającego w ziemię to ok. 20 m (im dalej tym skutki porażenia są mniej dotkliwe).

Trafienie (lub porażenie bezpośrednie) – ma miejsce w przypadku, gdy osoba porażona zostaje bezpośrednio trafiona przez wyładowanie. Zdarza się to dość rzadko, jest jednak o wiele bardziej niebezpieczne od porażenia pośredniego.

Mit nr 1: „Jak grom z jasnego nieba” – o wyładowaniach dodatnich.
Wyładowania uderzające z bezchmurnego nieba to chyba najbardziej znany mit związany z burzami. „Nagły”, „gwałtowny”, „niespodziewany”, to przymiotniki, które jako pierwsze przychodzą nam do głowy, gdy używamy powyższego przysłowia. Świetnie opisują również sprawcę zamieszania, czyli wyładowania dodatnie (ang. cloud-ground+, często oznaczane skrótem CG+). Z perspektywy obserwatora znajdującego się na ziemi wyładowania te faktycznie mogą wyglądać tak, jakby padły z błękitnego nieba pozbawionego chmur, jednak w rzeczywistości, padają one ze znajdującej się w pobliżu burzy. Oto przykład:

Rysunek 1 Wyładowanie dodatnie


Z wyładowaniami dodatnimi związany jest również inny mit, który funkcjonuje, jako błędna wskazówka dotycząca bezpieczeństwa podczas burzy. Zazwyczaj brzmi mniej-więcej tak:, „Jeśli nie pada deszcz, a niebo nad Twoją głową jest wolne od chmur, to znaczy, że jesteś bezpieczny”
Nic bardziej mylnego. Wyładowania dodatnie potrafią uderzać w ziemię nawet do 50 km przed rdzeniem opadowym i chmurą cumulonimbus. Stanowią one jedynie 5% wszystkich wyładowań doziemnych, są jednak nawet do dziesięciu razy potężniejsze – natężenie może wynieś do 300 KA, a napięcie do 1 000 MV. Powstają w górnej części komórki burzowej (często w samym wierzchołku), która w przeciwieństwie do podstawy, gromadzi ładunki dodatnie (stąd nazwa). W większości przypadków wyładowania CG+ pojawiają się poza obszarem chmury cumulonimbus (czyli „na zewnątrz” burzy), są więc widoczne z odległości wielu kilometrów. Można je również rozpoznać po charakterystycznym, długim grzmocie, trwającym do 30 sekund.

Mit nr 2: Pioruny kuliste.
Jeszcze do niedawna wszelkie opowieści o piorunach kulistych wrzucane były do jednego worka wraz z historiami o porwaniach przez UFO, zdjęciami Wielkiej Stopy i listą obietnic wyborczych kolejnych partii rządzących. Jednak wraz z rozwojem meteorologii i technologii udało się potwierdzić fakt istnienia piorunów kulistych, które większość naukowców klasyfikuje jako wyładowanie atmosferyczne. Wciąż jednak nie jest pewne czym dokładnie są i jaka jest geneza ich powstawania.
W 2012 roku badaczom z Chin udało się zarejestrować piorun kulisty na ultraszybkiej kamerze ze spektrografem (urządzeniem umożliwiającym określenie składu chemicznego obiektu na podstawie barwy jego światła). Analiza nagrania pozwoliła na sformułowanie kilku wniosków, oto najważniejsze z nich:
• kula światła pojawiła się po uderzeniu pioruna, wyłaniając się z ziemi;
• średnica zarejestrowanego światła miała ok. 5 metrów;
• kula zmieniała jasność z częstotliwością 100 Hz;
• w skład światła wchodziły trzy pierwiastki: krzem, żelazo i wapń;
Najważniejszym odkryciem jest zdecydowanie skład chemiczny światła, które składa się z podstawowych pierwiastków znajdujących się w glebie. Potwierdzałoby to teorię, w której przyczyną powstawania piorunów kulistych miałoby być zjawisko parowania krzemu wywołane wyładowaniem doziemnym. Wciąż jednak nie udało się wyjaśnić wielu zagadek związanych z piorunem kulistym. Jedną z nich są relacje świadków mówiące o piorunach kulistych wpadających do domu przez okno czy komin, lub nawet przenikających przez ściany.

Rysunek 2 Kadr filmu z nagranym piorunem kulistym

Po lewej zarejestrowane światło pioruna kulistego, po prawej odczyt ze spektrografu.

Mit nr 3: Drzewo, jako bezpieczne schronienie przed deszczem.
Mit, który wciąż jest przyczyną wielu porażeń w Polsce. Jest to jeden z najgorszych pomysłów, na jaki można wpaść szukając schronienia. Drzewa są łatwym celem dla wyładowań, a my znajdując się w ich pobliżu, narażamy się na duże niebezpieczeństwo. Czasem lepiej będzie zmoknąć, a nawet dostać gradem po głowie, niż ryzykować stojąc pod drzewem.
Istnieje również teoria, która mówi, że w trakcie burzy lepiej jest…zmoknąć. Suche ciało i ubrania stawiają większy opór, a prąd zawsze szuka dla siebie najłatwiejszego ujścia. W razie porażenia, mokre ubrania miałyby ułatwić przepływ ładunków na zewnątrz ludzkiego ciała, dzięki czemu unikniemy obrażeń wewnętrznych. Niestety, nie znalazł się jeszcze śmiałek, który chciałby przetestować na sobie tę teorię.

Mit nr 4: Bezpieczna pozycja w terenie.
W tym przypadku dość często powielaną i jednocześnie błędną wskazówką jest pozycja leżąca, dzięki której mielibyśmy mniej „wystawać” ponad ziemię. Jeśli burza zaskoczy nas w terenie najbezpieczniej jest kucnąć, złączając jednocześnie stopy. Dlaczego? Warto tutaj wyjaśnić czym jest napięcie krokowe. Jest to różnica potencjałów między dwoma punktami podłoża odległymi od siebie o długość kroku (ok. 0,8 m do 1 m). W czasie burzy nie należy kłaść się na ziemi, gdyż pojawia się wtedy duża różnica potencjałów między głową a stopami. Skutki ewentualnego porażenia będą wtedy o wiele poważniejsze.

Mit nr 5: Pioruny nigdy nie uderzają w to samo miejsce.
Wręcz przeciwnie. Wyładowania często uderzają w to samo miejsce wiele razy, szczególnie, jeśli jest to wysoki, wyróżniający się obiekt. Świetnym przykładem jest Empire State Building, w który każdego roku uderza średnio 20-25 wyładowań. Liczby te zachęciły naukowców, którzy kilkanaście lat temu, na szczycie budynku, zamontowali aparaturę badającą wyładowania atmosferyczne.

Mit nr 6: Wyładowanie zawsze uderza w najwyższy punkt w okolicy.
Nie zawsze, lecz jest to dość częste. Wysokie punkty (jak na przykład szczyty górskie) i wysokie, osamotnione obiekty (np. wieże radiowe budowane na wzgórzach, lub wspomniany wcześniej Empire State Building) są bardziej narażone na trafienie.

Mit nr 7: Wysokie obiekty przyciągają wyładowania, dzięki czemu osoby stojące pod nimi są bezpieczne.
W USA powstał mit nazywany „ochronnym stożkiem” lub „regułą 45 stopni”, według którego, dla obiektów wyższych niż 30 m, istnieje bezpieczny obszar wyznaczany przez kąt 45 stopni pomiędzy przyprostokątną (ścianą obiektu), a przeciwprostokątną (ciągnącą się od szczytu obiektu do ziemi). Stojąc wewnątrz takiego obszaru w kształcie stożka mamy być całkowicie bezpieczni, ponieważ wysoki obiekt „ściągnie” wszystkie wyładowania na siebie. Nie jest to jednak prawdą – wyładowania mogą z łatwością uderzać zaraz obok wysokich obiektów. Ponadto, stojąc pod wysokim obiektem, musimy pamiętać, że istnieje ryzyko porażenia pośredniego.

Rysunek 3 Mit "ochronnego stożka"


Mit nr 8: Wysocy ludzie są bardziej narażeni na trafienie piorunem.
Zasada “im wyżej tym gorzej” działa w przypadku wysokich obiektów, które zdecydowanie wyróżniają się ze swojego otoczenia (np. gdy wysokość zabudowy wynosi 6 metrów, a dany wysoki obiekt ma 10-15 m lub więcej). W porównaniu ze swoim otoczeniem, ludzie są zazwyczaj niskimi „obiektami”, więc kilka dodatkowych centymetrów wzrostu nie zrobi żadnej różnicy.

Mit nr 9: Istnieją osoby będące bardziej narażone na trafienie piorunem.
Bardziej narażeni na porażenie są na pewno mężczyźni. Potwierdzili to badacze z National Oceanic and Atmospheric Administration, którzy, analizując dane statystyczne z USA, odkryli, że średnio 4 na 5 osób poszkodowanych to właśnie przedstawiciele płci brzydkiej. Przyczyną takiego stanu rzeczy może być fakt, że mężczyźni znacznie więcej czasu spędzają na zewnątrz (np. wędkując lub pracując w rolnictwie, na budowie czy konserwacji wysokich obiektów), a także o wiele częściej bagatelizują niebezpieczeństwo związane z nadchodzącą burzą. Żaden mężczyzna nie przyzna przecież, że obawia się tych kilku grzmotów słyszanych z oddali.
Niewątpliwie niezwykłym mężczyzną był Roy Sullivan, strażnik Parku Narodowego Shenandoah w stanie Wirginia, który w ciągu 35 lat został porażony aż…7 razy! Mimo odniesionych obrażeń (mniejszych lub większych) udało mu się przeżyć za każdym razem:
• kwiecień 1942 r. – pierwsze porażenie, które zostawiło pasek poparzeń wzdłuż jego prawej nogi. Roy został porażony pod wieżą obserwacyjną położoną w lesie, z której musiał uciekać po tym, jak liczne wyładowania doprowadziły do jej pożaru;
• lipiec 1969 r. – drugie porażenie, które miało miejsce gdy Roy prowadził ciężarówkę. Wyładowanie trafiło w pobliskie drzewo i odbiło w boczne okno samochodu nokautując kierowcę oraz paląc jego rzęsy, brwi i włosy;
• 1970 r. – strażnik przechadzał się po swoim ogródku w momencie, gdy wyładowanie trafia w pobliski transformator przeskakując na Roya i przypalając jego ramię;
• 1972 r. – Roy został porażony podczas pracy w leśniczówce, a piorun znów podpalił jego włosy;

Rysunek 4 Roy Sulivan prezentuje kapelusz ze śladem wypalonym przez błyskawicę


• 7 sierpnia 1973 r. – podczas patrolu w lesie Roy zauważa formującą się chmurę burzową i postanawia przed nią uciec. Gdy uznał, że jest już bezpieczny, wysiadł z samochodu i po chwili został porażony po raz kolejny. Piorun podpala jego włosy, wybija lewy bark i zrzuca but z lewej nogi;
• 5 czerwca 1976 r. – podobna historia. Roy znów próbuje uciec przed chmurą burzową, jednak błyskawica trafia w niego po raz kolejny raniąc go w lewą kostkę;
• 25 czerwca 1977 – Roy zostaje porażony w trakcie wędkowania. Piorun uderza bezpośrednio w jego głowę, podpala jego włosy (znowu) i pozostawia poparzenia na klatce piersiowej oraz brzuchu.
Roy zmarł w 1983 roku w wieku 71 lat w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach, oficjalnie popełniając samobójstwo. Jego dwa nadpalone kapelusze można podziwiać na wystawach Rekordów Guinnessa w Nowym Yorku i Karolinie Południowej.

Mit nr 10: Wyładowania uderzające w wodę.
Większość ładunków elektrycznych rozchodzi się poziomo, w związku z czym, energia wyładowania uderzającego w wodę pozostaje na powierzchni. Ryby i inne wodne stworzenia zazwyczaj pływają nieco głębiej, pod powierzchnią wody, dzięki czemu nie są narażone na porażenie, w przeciwieństwie do ludzi zażywających kąpieli. Woda jest bardzo dobrym przewodnikiem, dlatego poziomy zasięg takiego wyładowania jest o wiele większy niż na lądzie. Brak jest jednak konkretnych i wiarygodnych kalkulacji, określających w jakiej odległości od uderzenia jesteśmy bezpieczni i jak głęboko należy się zanurzyć aby uniknąć porażenia. Istnieją relacje osób, które nurkując w trakcie burzy na głębokości od 7 do 10 metrów, po uderzeniu pioruna w powierzchnię wody, odczuły porażenie prądem lub nieprzyjemne mrowienie na całym ciele.

Mit nr 11: Telefony komórkowe przyciągają wyładowania.
Jeszcze do niedawna wszyscy uznawali to za pewniak, jednak badania dowodzą, iż nie jest to prawda. O wiele bardziej niebezpieczne jest rozmawianie przez przewodowy telefon stacjonarny, gdyż wyładowania mogą przeskoczyć na kable telefoniczne i przez nie dotrzeć do osoby, która trzyma w ręku słuchawkę.
Aby rozwiać wszelkie wątpliwości co do telefonów komórkowych, najlepiej przytoczyć stanowisko Polskiego Komitetu Ochrony Odgromowej Stowarzyszenia Elektryków Polskich:
„PKOO SEP stoi na stanowisku, iż wszystkie opinie sugerujące zakaz używania telefonów komórkowych w czasie burzy są nieuzasadnione z naukowego punktu widzenia, a nawet mogą stwarzać pośrednie zagrożenie zdrowia i życia osób poszkodowanych, do których nie będzie można wezwać pomocy.”
Oświadczenie to dotyczy również innych urządzeń elektrycznych, korzystających z transmisji bezprzewodowej (smartfon, tablet czy laptop).

Mit nr 12: Metalowe przedmioty przyciągają wyładowania.
Obecność metalowych przedmiotów (czy po prostu samego metalu) nie ma żadnego wpływu na to, gdzie uderzy wyładowanie. Szczyty górskie są „zrobione” z kamienia, jednak każdego roku wyładowania uderzają w nie wiele razy. Mimo iż metal nie przyciąga wyładowań, świetnie przewodzi prąd, dlatego, gdy słychać grzmoty, należy trzymać się z daleka od metalowych ogrodzeń, rur, blach lub nawet roweru. Pomimo tego, że metalowe przedmioty nie przyciągają piorunów, to noszenie przy sobie zbyt wielu takich przedmiotów w trakcie burzy może być niebezpieczne. Trzeba pamiętać, że najbardziej dotkliwe poparzenia u ofiar porażenia pojawiają się w miejscach, w których skóra ma kontakt z zegarkiem, łańcuszkiem, kluczami lub telefonem.

EDIT: Linki do materiałów, z których korzystałem oraz bibliografię znajdziecie w części drugiej.