Kontrolowana przez Skarb Państwa spółka chciałaby zwiększyć wydobycie węgla. Przejęcie projektu od Australijczyków może jej w tym pomóc - donosi dzisiejsza "Rzeczpospolita", nawiązując do plotek o możliwym przejęciu przez Jastrzębską Spółkę Węglową projektu "Dębieńsko".
Wprawdzie nowa strategia JSW zostanie opublikowana najprawdopodobniej dopiero w czerwcu, niektóre karty zostały już jednak częściowo odsłonięte. M.in. te dotyczące produkcji. Zasiadający za sterami jastrzębskiej spółki Daniel Ozon deklarował np. że JSW, mimo przekazania do SRK wydobywającej ok. 2 mln ton węgla kopalni "Krupiński", będzie chciała utrzymać roczną produkcję na poziomie 16–16,5 mln ton. Wypowiedź dla dzisiejszej "Rz" sugeruje jednak, że apetyty mogą być większe. – Szukamy sposobu, by zwiększyć wydobycie. Nie jest to jednak łatwe, bo kopalnie mają ograniczone możliwości. Dlatego myślimy o akwizycji - powiedział Ozon.
Tak postawiony problem oczywiście rozbudził falę spekulacji - co mogłaby kupić Jastrzębska Spółka Węglowa. Faworyt wydaje się jeden - należący do Australijczyków z Prairie Mining projekt "Dębieńsko". Po pierwsze graniczy on z projektami Jastrzębian. Po drugie Ozon wskazywał, że aktywa, którymi mogłaby się zainteresować JSW znajdują się w Polsce, a "Dębieńsko" to obecnie jedyny projekt w naszym kraju, który gwarantuje duże złoża węgla koksującego - a przecież na nim koncentruje się JSW.
"Dębieńsko" pasuje do profilu JSW
W styczniu Prairie otrzymało potwierdzenie wysokiej jakości węgla w "Dębińsku". Spełnia on międzynarodowe standardy dla węgla koksującego typu 35. Węgiel Mid-vol HCC znajduje się w pokładach leżących na głębokości 850-1000 m, a węgiel Low-vol HCC w pokładach na głębokości od 1000 do 1300 m, czyli na głębokościach zbliżonych do tych, na jakich analogiczny węgiel zalega w sąsiednich kopalniach należących do JSW.
Ozon dopytany przez "Rz" o zainteresowanie "Dębińskiem" nie potwierdził, ani nie zaprzeczył. Słuszność wyboru takiej drogi potwierdził jednak Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ. - To byłby właściwy kierunek rozwoju dla JSW. Pytanie tylko, czy Australijczycy będą skłonni sprzedać projekt, a jeśli tak, to za jaką cenę - stwierdził.
Prairie póki co deklaruje, że kopalnie chce wybudować i wszelakie spekulacje o sprzedaży ucina w zarodku. Budowa - jej koszt wycenia sie na 0,5 mld dolarów - ma ruszyć w 2019 roku, a wydobycie cztery lata później. Roczna produkcja węgla koksującego szacowana jest na 2,6 mln ton netto przy kosztach operacyjnych 47 dolarów za tonę.
Walka z Bogdanką w tle
W biznesie wszystko jest jednak kwestią ceny i twarda postawa Prairie może być tylko grą na podbicie stawki. Tym bardziej, że głównym projektem spółki w zamyśle miała być kopalnia "Jan Karski" zlokalizowana na Lubelszczyźnie. "Dębieńsko" trafiło się Australijczykom okazyjnie, gdy wyprzedawali ją będący w finansowych tarapatach Czesi. To mogła być okazja także dla JSW, wówczas jednak i sama jastrzębska spółka walczyła o przetrwanie i szukała raczej wsparcia u innych państwowych spółek niż okazji do zakupów.
W grę może wchodzić także inny scenariusz - próba wykupienia całego polskiego biznesu Australijczyków. "Dębieńsko" zgarnęłaby JSW, tymczasem "Jan Karski" trafiłby do Bogdanki. Ta ostatnia stoczyła bowiem z Australijczykami ciężkie boje o lubelskie złoże i do tej pory nie może pogodzić się z porażką. Wcześniej spekulowano nawet, że to Bogdanka może wykupić Prairie. Znając determinację rządu w temacie repolonizacji wcale nie można tego wariantu wykluczać. Tym bardziej, że obecna wycenia Prairie na warszawskiej giełdzie to niecałe 240 mln zł.
Adam Torchała