Rumuńska gospodarka nie przestaje zadziwiać ekonomistów. W pierwszym kwartale tego roku jeden z najbiedniejszych krajów UE zanotował wzrost PKB dalece wykraczający poza prognozy.
Siódmy pod względem liczby mieszkańców kraj Unii Europejskiej w pierwszych trzech miesiącach tego roku zanotował wzrost PKB o 5,7% (dane niewyrównane sezonowo, w wyrównanych wzrost wyniósł 5,6%). To o wiele więcej niż w i tak dobrym czwartym kwartale 2016 r. (4,8%). Prognozy analityków zakładały, że rumuński wzrost na początku tego roku wręcz lekko wyhamował (4,4%). Wzrost w ujęciu kwartalnym wyniósł natomiast 1,7%.
- Fantastyczna wiadomość dla Rumunii. Gospodarka urosła w pierwszym kwartale o 5,7%, to o wiele lepiej od prognoz! Naszym obowiązkiem jest sprawić, aby wzrost ten odczuli wszyscy mieszkańcy Rumunii – napisał na Facebooku premier Sorin Grindeanu, który w fotelu szefa rządu zasiadł na początku stycznia tego roku.
Rumuńscy statystycy przedstawili jedynie wstępny szacunek PKB, toteż nie znamy szczegółowych danych o wkładzie poszczególnych kategorii, takich jak konsumpcja czy inwestycje. Więcej informacji otrzymamy dopiero 7 czerwca.
Według prognoz Komisji Europejskiej w 2017 r. rumuński PKB ma wzrosnąć o 4,3%, rządowe prognozy mówią natomiast o 5,2%. Motorami tego wzrostu ma być konsumpcja, którą wzmocniły wzrost emerytur i płacy minimalnej oraz kolejna obniżka podatków. Od początku tego roku podstawowa stawka VAT została obniżona o 1 punkt procentowy, do 19%. Wcześniej, w czerwcu 2015 r., władze Rumunii obniżyły VAT na żywność z 24% do 9%, zaś od początku 2016 r. podstawowa stawka VAT zmniejszona została z 24% do 20%.
Dodatkowego paliwa gospodarce ma dostarczyć – podobnie jak w Polsce – uruchomienie funduszy unijnych. Jednocześnie ze względu na poluzowanie fiskalne, deficyt budżetowy rządu w Bukareszcie (którym w sporej mierze finansowany jest wzrost konsumpcji) może wzrosnąć z 3% do 3,5% w 2017 r., czyli powyżej unijnego limitu (3%).
Michał Żuławiński