ASO Seva Sieradz FIAT TIPO - o partactwie i uszkodzeniu samochodu przez serwis

Bermut
Bermut
TL:DR

Rodzice za moją namową kupili Fiata Tipo w ASO Auto Seva Sieradz, serwis popsuł nawigacje i źle wyregulował gaz, tak że capi w całym samochodzie i nie da sie jeździć. Niżej również będzie o skandalicznym podejściu tego ASO do klienta. Auto posiadało defekty ukryte, kierownik salonu udaje że to nic takiego i że "widziały gały co brały".

To od początku, X miesięcy tutaj na #mirko zadałem pytanie o samochód dla rodziców, padło sporo propozycji wśród nich owy Tipo, nie przedłużając wybór padł właśnie na ten samochód, za moją małą "namową" i jazdą próbną w Sieradzu. I uprzedzając "ooo kto kupuje nowe auta" chodziło głównie o bezawaryjne użytkowanie przez kilka ładnych lat, rodzice swoje lata mają i priorytetem było bezproblemowe i długoletnie użytkowanie samochodu a nie odwiedzanie mechaników co jakiś czas. Co niestety ASO Seba pogwałcił już w pierwszych miesiącach od zakupu.

Po jeździe próbnej zostało złożone zamówienie na samochód z półrocznym czasem oczekiwania, miał być pod koniec listopada 2016 roku. Tak też było, niestety został około 1-2 tygodni przetrzymany w ASO (akurat zaraz po tym jak została wykupiona przedłużona gwarancja) bo rzekomo była kampania nawrotowa i jakaś uszczelka w skrzyni biegów musiała być wymieniona. Wszystko spoko auto rodzice odebrali, niestety ja nie mogłem im towarzyszyć z racji pracy w innym mieście (może już wtedy bym coś zauważył). Zadowoleni z zakupu, po tylu latach tłuczenia się matizem, że mogą sobie pozwolić na odrobinę komfortu szybko zauważyli, (bo auto zostało zamówione z gazem montowanym w ASO za 3700zł) że panel z poziomem LPG co jakiś czas piszczy i przełącza samochód na PB samoczynnie w niewyjaśnionych okolicznościach. Zdarzało się to sporadycznie ale zdarzało. W między czasie mój brat z racji zakupu postanowił zafundować rodzicom, ceramiczną powłokę na lakier w studiu detalingowym w formie zabezpieczenia i tam w sumie wszystko się zaczęło.
Jako, że jestem powiedzmy zaprzyjaźniony z właścicielem tego studia, odbierając z tatą samochód wynikła rozmowa, z której się okazało, że pas przedni (taki element w tipo łączący grill z maską, o szerokości około 10cm który się nie podnosi razem z maską) był porysowany, ewidentnie np przez zamek od ubrania robocze albo przez zupełny brak zabezpieczenia podczas wymiany uszczelki w skrzyni jeszcze przed wydaniem nam samochodu i potrzebna była dość mocna korekta lakieru. To jedna kwestia, kolejna, na tylnym zderzaku na rogu zderzaka tuż pod lampą był obczaśnięty do podkładu lakier, zupełnie tak jakby np ktoś wyciągał lampę uderzył nią w ten kant, a dalej na prawym rogu zderzaka (gdzie łączy się zderzak z tylnym błotnikiem) jest skaza na lakierze, wygląda jak wtopiony włos. I niby to są pierdoły ale auto jest nowe i pomyślicie, nie ma z czego afery robić ale, okazuje się, że z przodu wywiercono AŻ 6 OTWORÓW na tablice rejestracyjną i nie nie dlatego



, że wkręcono ramkę na tablice na 6 śrub żeby lepiej się trzymała, po prostu ktoś "nie przycelował". Zapytacie jak było z tyłu? Z tyłu lepiej, tylko 5 dziur, z czego jedna w gołej blasze, NIEZABEZPIECZONA zupełnie przed korozją, klapa przewiercona "od tak" bo się plastikowy fabryczny wkręt wyrobił i łatwiej było w gołej klapie wywiercić i przykręcić byle by było... kolejna kwestia, nowe felgi nowy samochód, a odważników nawalone więcej niż w moim 15 letnim samochodzie, no i przewód od gazu który wlew ma pod klapką nie był do niczego przymocowany i sobie dyndał luźno, mało tego to jeszcze tym wlewem pod klapką też "nie przycelowali" bo praktycznie jest tak przy krawędzi że ledwo się da odkręcić tą plastikową zaślepkę a jak już jest zimno to bez jakiegoś "klucza" rękami nie ma szans tego odkręcić... (zdjęcia postaram się porobić wszystkiego jak wrócę na któryś weekend do domu)

I to wszystko wyszło jakoś do 2 miesiąca po odbiorze auta i odebraniu samochodu ze studia, czekaliśmy do 1 tyś kilometrów i pojechaliśmy na pierwszą regulacje gazu (do sieradza mamy ponad 50km w jedną stronę) i przy okazji poinformowałem o wszystkim wyżej opisanym. Widać, że kierownik salonu bardzo zrobił się nerwowy i przestraszony jak o tym wszystkim usłyszał, przez część czasu byłem "na serwisie" pokazując wszystkie mankamenty a miła Pani robiła zdjęcia i opisywała coś. Aż spotkałem szanownego Pana gazownika i mówie, auto słabo się zbiera, jest duża różnica niż na PB i często piszczy i sam się przełacza na benzyne. "ooOOOO jak Pan zły gaz tankujesz to będzie piszczeć i słabo jeździć", pokazuje potem szanownemu Panu wlew, ze jest krzywo i że palcami nie ma szans tego odkręcić i czy może to poprawić i tu już pałka się przegła bo aż oniemiałem jak usłyszałem: "ZARAZ W ZDERZAKU TEN WLEW ZROBIE I NIE BĘDZIE PROBLEMU JAK SIE PANU NIE PODOBA" przemilczałem, mówie może pomyślał że "smark się mądruje przy furze starych" zależało mi tylko żeby to było zrobione i nie chciałem jeszcze robić scen. Mówie mu jeszcze żeby coś z rezerwą zrobił bo się świeci jak jest ponad 20l w butli gazu. No i po przeglądzie i "regulacji" miało być wszystko cacy, serwis próbował nas ugłaskać zawieszkami zapachowymi i "darmowym" przeglądem ale co ciekawe kierownik jasno powiedział oczywiście w bardzo ładnych słowach coś w stylu: TAKIE AUTO ZOSTAŁO ODEBRANE WIĘC WIDZIELI PAŃSTWO JEGO STAN, FIAT NA PEWNO UZNA TO CO PAN POKAZAŁ ZA "ODPRYSKI" I NATURALNE ZUŻYCIE LAKIERU. Mhm a 6 dziur na tablice? Tutaj bez celnej riposty, tylko znów powrót do śpiewki że AUTO ZOSTAŁO ODEBRANE I NIE BYŁO ZGŁASZANE ŻADNYCH ZASTRZEŻEŃ.
Wyjeżdżamy z ASO pierwsze co auto próbuje się przerzucić na LPG i zaczyna piszczeć, od razu powrót mówie ze piszczy i coś jest nie tak (w butli było kojarzyłem z 20l jeszcze) OOOOO GAZU NIE MA, ja mówie jak to nie ma, NO NIE MA TO PISZCZY, coś tam gazownik pokręcił i niby miało być ok, pojechaliśmy na stacje z pewnością że nie ma gazu, zgadnijcie ile weszło.... 16l (butla ma pojemność netto 44l) no ale cóż nie było gazu tak...
Generalnie tak się rozstaliśmy ale już mi się lampka zaświeciła w jaki sposób podchodzą do klienta, przejrzałem opinie na necie, same negatywne (teraz już większości nie znajdziecie bo usuwają skrzętnie a szkoda że screenów nie porobiłem) po tym już byłem pewien, że dalej niestety lepiej nie będzie...

Niestety nie udało się namówić rodziców na wyciągnięcie z nich jakichś konsekwencji więc kwestia została przemilczana, aż do kwestii aktualizacji nawigacji, która miała być zrobiona przez nich DARMOWO do 3 miesięcy po zakupie bądź miały zostać przesłane dokładne instrukcje dla użytkownika, aby mógł on sam to zrobić. Oczywiście żadnych instrukcji nie dostaliśmy a serwis pytany co z aktualizacją przez 4 miesiące od zakupu odpowiadał "za tydzień za dwa Pan zadzwoni, wtedy majo być". Oczywiście "okres bezpłatnych" aktualizacji minął bo ASO ciągle się migał, a gaz dalej piszczał i przełączał się w losowych momentach na benzyne (dodam że w tym czasie montowałem LPG u siebie u innego gazownika, tankowaliśmy nie raz na tych samych stacjach, nigdy takiego problemu z piszczeniem i samoczynnym przelaczeniem sie na PB nie miałem). Aż w końcu serwis po tym jak skończył się okres darmowych aktualizacji powiedział że mogą to zrobić, oczywiście po przyjeździe na miejsce okazuje się, ze NIE ZROBIĄ TEGO BEZPŁATNIE bo termin minął. Dość jasno mój tata nakreślił, że oni przekładali tyle czasu i miało to już tyle razy zrobione i za nic płacić nie będzie i niech przestaną go teraz próbować naciągać. Ostatecznie zgodzili się zrobić to nieodpłatnie i znów poprawić regulacje gazu.

Po około 5 godzinach oczekiwania w ASO, przyszedł pracownik i oznajmił, że aktualizacji wgrać się nie dało a nawigacja nie działa i nie będzie działać i możliwe, że będzie trzeba ją całą wymienić bo jest uszkodzona. A na pocieszenie może nam powiedzieć, że w 1 na 5 samochodów udało się zrobić tą aktualizacje. I nie wiedzą kiedy to będzie i dadzą znać. Rozumiecie to? Przyjeżdżacie sprawnym autem i wyjeżdżacie z serwisu mniej sprawnym niż było? To było już jakiś miesiąc temu. Ale do rzeczy, oczywiście oni nie są nic w tym temacie zrobić bo nie wiedzą co nie działa i mamy przyjechać znów specjalnie jak oni nas zawiadomią. Miał być również gaz wyregulowany tym razem dobrze. I dobrze zgadujecie, gaz jak piszczał tak piszczy więc nic się nie poprawiło a dodatkowo spierdolili nawigacje.

Już się wtedy mocno zagotowałem bo mnie znów nie mogło być z racji dużej odległości. Zadzwoniliśmy do centrali fiata we włoszech do biura obsługi klienta i zostało przedstawione to co wyżej napisałem. Skontaktowali się z serwisem. I po jakichś 2 tygodniach od tego jak popsuli nawigacje kazali znów przyjechać. Już pominę kwestię ile to kilometrów na darmo. Ale pojechał brat z moją mamą, czekali ponad 6 i pół godziny, ASO chciał później nawet żeby zostawić samochód i oferowali zastępczy, który oczywiście za ich nieudolność trzeba tankować z własnej kieszeni, dobry żart. Chyba nikt o zdrowych zmysłach by tam samochodu nie zostawił więc i my odmówiliśmy. W każdym razie po tych ponad 6 godzinach zgadnijcie co, tak dokładnie NIC NIE ZROBILI, powiedzieli śmieszkując "są pionierami i uczą się na naszej nawigacji i dopiero jak wyczerpią wszystkie możliwości wtedy może łaskawie nam wymienią na działającą i że mamy przyjechać znowu jak nas wezwą". Mało tego po tej ostatniej regulacji gazu to jest już dramt, tak dalej gaz piszczy i się przełącza sam na benzynę. Mało tego to całe auto ŚMIERDZI GAZEM. Podczas redukcji biegu i jak auto schodzi z obrotów to śmierdzi strasznie tak że bez uchylonych szyb nie da się jechać. To było na początku ubiegłego tygodnia. Wykonane zostały jeszcze 2 telefony do centrali fiata ale jak na razie nic się nie ruszyło w tej sprawie. A samochodu NIE DA SIĘ UŻYTKOWAĆ.
A to jest dla mnie już punkt od którego nie ma powrotu. Chcieliśmy dobrze, chcieliśmy iść na kompromis i oczekiwaliśmy RZETELNEGO SERWISU a tu takie partactwo?

Na pewno będziemy się kontaktować z rzecznikiem praw konsumenta, prawnikiem i turbo kamerą bo zabawa się skończyła. Szans mieli aż nadto żeby się zrehabilitować.

Zostawiam tutaj link do fejsa ASO Sieradz :)

https://www.facebook.com/autosevafiatdealer/

P.S. Zdjęcie Fiata moje ;p

P.S. 2 - nie oczekuje wykop efektu, ale może przynajmniej ktoś się zastanowi 2 razy zanim kupi w Auto Seva Sieradz jakikolwiek samochód.