Kolejna osoba pozwała Twittera za rzekome umożliwienie promocji propagandy ISIS. Chodzi o żonę mężczyzny, który zginął w zamachu na brukselskim lotnisku Zaventem. Anne Cameron Cain dołączyła do innych krewnych ofiar ataków terrorystycznych, którzy oskarżają Twittera.
Tzw. Państwo Islamskie dokonało już wielu zamachów terrorystycznych, zarówno na Bliskim Wschodzie, jak i w krajach Zachodu. Niektórzy krewni ofiar postanowili domagać się sprawiedliwości i zaczęli obarczać częścią winy za śmierć bliskich media społecznościowe. Jak informuje "New York Post", Anne Cameron Cain postanowiła pozwać w nowojorskim sądzie Twittera. Kobieta była żoną Alexandra Pinczowskiego, który wraz ze swoją siostrą Saschą Pinczowski zginął w zamachu zorganizowanym przez zwolenników ISIS. Przypomnijmy, że w marcu przeprowadzono ataki bombowe w Brukseli. Do eksplozji doszło na lotnisku Zaventem oraz w metrze. Zginęły wówczas 32 osoby oraz 3 zamachowcy samobójcy.
Anne Cameron Cain oskarża Twitter o wspieranie tzw. Państwa Islamskiego. Kobieta twierdzi w swoim pozwie, że portal społecznościowy umożliwił sprawną komunikację pomiędzy terrorystami oraz rekrutację nowych bojowników. „ISIS używało także prywatnych wiadomości na Twitterze po to, aby docierać do darczyńców oraz wymieniać się informacjami potrzebnymi do przeprowadzenia ataków” – twierdzi żona ofiary zamachu w Belgii.
Przeczytaj także
Cain nie jest jednak pierwszą osobą, która pozywa Twittera. Ze swoim pozwem dołączyła do krewnych Noehmi Gonzalez, pochodzącej z Kalifornii kobiety, która zginęła w serii zamachów terrorystycznych przeprowadzonych przez ISIS w Paryżu w 2015 r.
Tymczasem w grudniu Facebook, Google i Twitter zostały pozwane przez rodziny trzech ofiar strzelaniny w Orlando. Przypomnijmy, że 12 czerwca 2016 r. 29-letni Omar Mateen zastrzelił 50 osób i ranił kolejne 50 w klubie Pulse. Zamachowiec wziął zakładników, ale zginął w trakcie policyjnej akcji.
Rodziny ofiar zamachu w Orlando stawiają takie same zarzuty: YouTube (należący do Google), Facebook i Twitter pomagają w promocji propagandy terrorystycznej, wymianie informacji pomiędzy bojownikami i planowaniu kolejnych ataków.
Przeczytaj także
Nierówna walka z terroryzmem w sieci
Giganci internetu odpierają zarzuty twierdząc, że nie wspierają terrorystów i wciąż podejmują działania mające na celu usuwanie treści propagujących propagandę terrorystyczną ze swoich portali. Przypomnijmy, że w grudniu ubiegłego roku Facebook, Twitter, YouTube i Microsoft ogłosiły, że pracują nad programem, który pomoże łatwiej usuwać określone zdjęcia, wideo czy posty krążące po sieci wrzucane przez skrajne ugrupowania, takie jak tzw. Państwo Islamskie. Chodzi o sprawniejsze wychwytywanie powtarzających się treści propagandowych.
Walka z terroryzmem w sieci nie jest łatwa. Niektórzy użytkownicy portali społecznościowych nadużywają niestety swojego prawa do wolności słowa, a ich głównym celem jest sianie nienawiści. Często istnieje cienka granica pomiędzy tym, co jeszcze jest dozwolone, a co narusza standardy cywilizowanej wypowiedzi. W blokowaniu nienawistnych treści pomagają natomiast zarówno organizacje społeczne, jak i zwykli internauci, którzy mogą zgłaszać naruszenia regulaminu administratorom poszczególnych portali.