Kto kogo nauczył jeść widelcem?

Marcin DobrowolskiMarcin Dobrowolski
opublikowano: 2016-10-12 09:59

"Great minds think alike" mówi stare przysłowie i należy je odnosić do wszystkich zdobyczy cywilizacyjnych osiąganych przy podobnych potrzebach w zbliżonych warunkach zewnętrznych. Nie inaczej jest ze sztućcami, bo każdy czymś jeść musi. Ale zacznijmy od samego początku.

W biblijnej pierwszej księdze Samuela czytamy: "zjawił się sługa kapłana z trójzębnymi widełkami w ręku". Również w Odysei znajdziemy opis podobnego przedmiotu - a więc małych wideł - służących do odkrajania fragmentów większej porcji potrawy. Widelców używali również Egipcjanie - co wiemy z zawartości ich grobowców - ale tylko jako narzędzie pomocnicze w procesie dzielenia. Znajdujemy je także w grobach Wikingów, którym zapewne były pomocne w przytrzymywaniu krojonych pieczeni zdobytej zwierzyny.

Etykieta spożywania posiłków jest zmienna, wykuwała się przez stulecia a i dziś ulega modyfikacjom. Widelec w dzisiejszym tego narzędzia rozumieniu, upowszechnił się dopiero w XIX wieku wraz z masową produkcją sztućców. Wcześniej były one wyróżnikiem klas wyższych. Tym rzadszym, im do odleglejszych czasów sięgamy. Nie jest jednak prawdą, że widelec pojawił się nad Sekwaną dopiero po ucieczce z Krakowa Henryka Walezego. Jeść sztućcami nauczyła go matka, Katarzyna Medycejska, która z Włoch do Francji przywiozła m.in. zwyczaj udawania się na ucztę z własnym zestawem bogato zdobionych narzędzi trzymanych w specjalnym, kunsztownym pudełeczku. Ale i ona nie była pionierką. Już w XIV wieku jeden z władców Francji chwalił się kolekcją dwunastu egzemplarzy tego narzędzia. 

Sztućce były wyróżnikiem władzy i bogactwa, dlatego ich powszechne stosowanie w bogatych domach Bizancjum musiało kłuć w oczy uboższych europejskich kupców czy krzyżowców, którzy zdobywali stolicę wschodniego cesarstwa. Zwyczaj z łatwością przejęli Wenecjanie, którzy zresztą wywieźli z Bizancjum olbrzymią ilość skarbów, którymi udekorowali swoje miasto. To właśnie stolica kupieckiej Republiki była miastem, gdzie w powszechnie bogatych domach jedzono sztućcami.

Być może stąd właśnie pochodzi krzywdząca dla Francuzów legenda o nieznajomości widelców. Henryk Walezy bowiem, uciekając z Krakowa, zatrzymał się na dłużej w Wenecji. Znając jego zamiłowanie do przepychu mógł zachwycić się wykwintnie zdobionymi narzędziami i sprowadzić je do swej nowej stolicy. Dla której jednak, nie były one niczym nowym.

Co ciekawe, zwyczaj jedzenia z użyciem widelca był przez wieki zwalczany przez Kościół, zarówno wyznania rzymskiego, jak i protestanckiego. Przyrząd ten uważano za wynalazek niezgodny z naturą, tłumaczono, że Bóg dał pięć palców po to, aby posługiwać się nimi przy jedzeniu. Narzędzia pomocnicze miały być wyrazem zniewieściałości i obrazą Stwórcy.