Przez ponad połowę dekady kobieta dostawała 300 EUR miesięcznie, czyli 1,75 EUR za godzinę. Sąd uznał, że takie warunki zatrudnienia były nieetyczne i nakazał firmie wypłacić kobiecie ok. 50 tys. EUR zaległego wynagrodzenia.
Kobieta zatrudniła się w biurze firmy ubezpieczeniowej kiedy miała 16 lat. Pracując przez kolejne lata ubiegała się o zatrudnienie na wyższym stanowisku, ale firma godziła się jedynie na zawarcie umowy na warunkach stażu, z 43-godzinnym tygodniem pracy i bez płatnych nadgodzin. W ramach zatrudnienia kobieta musiała wraz z innymi osobami będącymi na stażu odwiedzać dom szefa, rzekomo w celu szkoleń, a w praktyce, aby pielęgnować jego ogród. Kobieta poszła do sądu po tym, jak w marcu ubiegłego roku odmówiono jej urlopu. Jej prawniczka określiła praktyki firmy jako „współczesne niewolnictwo”. Firma broniła się, że kobieta mogła w każdej chwili zrezygnować z pracy, jeśli była niezadowolona. Twierdzi również, że była złą pracownicą.