Miał ujawnić gigantyczną korupcję w polskim górnictwie, został znaleziony martwy w swoim pokoju hotelowym. Szokujące kulisy śmierci Andrzeja Jagiełły

Fot. Andreas Lischka from Essen, Germany/flickr.com/CC/Wikimedia
Fot. Andreas Lischka from Essen, Germany/flickr.com/CC/Wikimedia

Prokuratura uznała odejście najważniejszego świadka w największej aferze korupcyjnej 25-lecia za samobójstwo. Choć wszczęto śledztwo mające na celu, czy doszło do zastraszania Andrzeja Jagiełły, po upływie osiemnastu miesięcy zostało umorzone. Fakty przedstawione w uzasadnieniu prokuratury są szokujące.

Tu rządzą mafijne zasady, na zdradę miejsca nie ma

– przyznaje w rozmowie z „Rzeczpospolitą” przedstawiciel branży węglowej.

Jagiełło zajmował się sprowadzaniem sprzętu górniczego z zagranicy. Gdy W 2012 roku w jego austriackim domu pojawili się funkcjonariusze ABW, biznesmen podszedł na współpracę z prokuraturą. Przedsiębiorca chciał ujawnić tożsamość osób, które przyjmowały od niego łapówki.

27 litego 2014 roku miało dojść do trzeciej konfrontacji Andrzeja Jagiełły z osobami, które wskazał jako łapówkarzy. Do spotkania w delegaturze ABW jednak nie doszło. Biznesmen został znaleziony martwy w swoim pokoju hotelowym. Sznurek, na którym wisiało jego ciało, został pocięty, a fragmenty – powiązane. Na miejscu zdarzenia znaleziono m.in. tajemniczą kopertę z napisem „Grupa Tauron Południowy Koncern Węglowy”.

Osoby z otoczenia Jagiełły nie wierzą w jego samobójstwo.

Był silnym człowiekiem i nie przejmował się czynnościami ABW

– mówi mec. Tomasz Żurawski, adwokat Jagiełły.

Świadkowie alarmowali w prokuraturze, że biznesmenowi grożono. Jeden z wrogów Jagiełły mówił mu, że go „zniszczy”. Żona przedsiębiorcy zeznawała, że przedstawiciele pewnej firmy wytykali Andrzejowi Jagielle ujawnienie korupcyjnego procederu.

W sprawie pojawia się jeszcze jeden tajemniczy wątek. W dniu śmierci biznesmena w jednej z gazet ukazał się artykuł dotyczący rzekomego wyroku Sądu Gospodarczego w Strasbourgu, wedle którego Jagiełło miał zapłacić firmie Sandvik 2 mln euro i otrzymać 5-letni zakaz pełnienia funkcji kierowniczych. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że taki wyrok nigdy nie został wydany! Prokuratorom nie udało się ustalić, dlaczego powstał wspomniany artykuł i jaki cel przyświecał jego autorowi, który zasłania się tajemnicą dziennikarską.

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.