Jak złamać strajk pracowników?

Marcin DobrowolskiMarcin Dobrowolski
opublikowano: 2017-12-22 10:01
zaktualizowano: 2015-12-22 12:46

Pojęcie lokautu zostało w Polsce nieco zapomniane. I dobrze, bo źle by było gdybyśmy spotykali się z nim na co dzień. Jest to bowiem uniemożliwienie pracownikom podjęcia pracy w zakładzie, niejako "strajk właściciela". Największy lokaut miał miejsce na przełomie 1906 i 1907 r., kiedy łódzcy fabrykanci postanowili rozprawić się z ruchem socjalistycznym.

Wydarzenia, które miały miejsce w Królestwie Polskim w 1905 r. (będące częścią większych, obejmujących całe Imperium Rosyjskie) nazywane bywają "pierwszą rewolucją" lub "IV powstaniem". Spontaniczne strajki i rozruchy wybuchały od początku roku, a zapoczątkował je największy protest, który objął w Królestwie aż 400 tys robotników. W ciągu dwóch lat liczba strajkujących osiągnęła poziom 1300 tys. osób.

Osłabione w wyniku niespodziewanie przegranej wojny z Japonią Imperium Carów zmuszone zostało do ustępstw w polityce ustrojowej i społecznej. jednak nawet później, po uspokojeniu głównych ognisk oporu, zawiązane podczas strajków i rozruchów koła socjalistyczne wywierały naciski na pracodawców i starały się walczyć o poprawę losu proletariatu. Właścicielom wielkich fabryk marzyła się z kolei rozprawa z niepokornymi robotnikami sposobami przedrewolucyjnymi, kiedy podaż taniej siły roboczej była olbrzymia, a świadomość wspólnoty losów, czyli po prostu solidarność wśród najuboższych nikła. 

Historia przyspieszyła swój bieg w listopadzie 1906 r. Wtedy to administracja fabryki Poznańskiego w Łodzi postanowiła zwolnić 98 robotników najbardziej zaangażowanych w ruch socjalistyczny. Cała załoga wystąpiła wtedy w obronie kolegów, wobec czego 17 grudnia Ignacy Poznański zdecydował się na zamknięcie fabryki, pozbawiając pracowników środków do życia. W ramach solidarności z Poznańskim, również sześciu innych fabrykantów zamknęło 22 grudnia swe zakłady. W środku zimy pozbawionych utrzymania zostało 25 tys pracowników, co z rodzinami daje liczbę 100 tys osób.

Wieść o sytuacji łódzkich robotników rozeszła się bardzo szybko i była szeroko komentowana również na łamach zagranicznej prasy. Korzystając ze społecznego poparcia, po miesiącu bez pracy a więc i wynagrodzenia, zwrócili się oni w ostatnim dniu stycznia 1907 r. do Poznańskiego z prośbą o ponowne uruchomienie fabryki. Stojącej przed nim delegacji miał powiedzieć: "Wszyscy zdechniecie z głodu." Widmo tak okrutnej śmierci faktycznie zawisło nad rzeszą łodzian. Po latach ciężkie tygodnie wspominała jedna z młodych mieszkanek Łodzi: 

"[…] Rodziców nie zastałam w domu. Ojciec wraz z matką poszli na Przędzalnianą, gdzie w pobliżu domków familijnych, na wiecu pod gołym niebem radzono jakie zająć stanowisko wobec lokautu.
Podający się za filantropa Karol Scheibler za sprzeciw w łamaniu strajku w bielniku, jednym pociągnięciem pióra skazał na nędzę, głód i bezdomność tysiące ludzi z innych działów fabrycznych.
W tłumie z trudem, bo było ciemno – na Przędzalnianej nie paliły się latarnie – odnalazłam swą matkę. Na mój widok wybuchnęła szlochem. W tym dniu w marcu spadliśmy my, scheiblerowcy, na dno nędzy człowieczej. Codziennie, przez osiem tygodni tysiące robotników wędrowało na wieś, gdzie na przednówku głód także się srożył, po to, aby przynieść do domów choćby kartoflane obierki.” (fragment wspomnień Józefy Bariaszowej, w: Stanisław Kalabiński i Feliks Tych, Czwarte Powstanie czy pierwsza rewolucja. Lata 1905-1907 na ziemiach polskich, Warszawa 1969, s. 383.)

Gdy delegacja przekazała robotnikom okrutne słowa fabrykanta, podniósł się groźny do opanowania tumult żądnego zemsty tłumu. Nie mogła być ona wymierzona, bowiem zarówno Poznański, jak i pozostali przemysłowcy, wyjechali (a w zasadzie uciekli) do Berlina spodziewając się najgorszego. 

Głód coraz bardziej doskwierał robotnikom i ich rodzinom, dlatego wobec widma śmierci zgodzili się oni na zwolnienie działaczy socjalistycznych z fabryki Poznańskiego. 6 kwietnia 1907 r. maszyny ruszyły, lecz pracownicy dostrzegli znaczące pogorszenie warunków panujących w zakładzie. Właściciel surowo respektował założony plan produkcji chcąc odbić sobie straty poniesione w trakcie lokautu. Świadomość przegranej wpłynęła również na stan ducha robotników. Nastąpiła także poważna zmiana społeczna - powstałe podczas wcześniejszej rewolucji a potem przestoju grupy rabunkowe (początkowo działające dla idei wolności i socjalizmu, później troszczące się o zdobycie pożywienia) stały się atrakcyjną alternatywą dla młodych chłopców poszukujących przygody większej niż praca na przędzalni. Rozpoczął się czas formowania pierwszych zorganizowanych grup przestępczych.

Ignacy Poznański zmarł w Paryżu, w październiku 1908 r. Miał 56 lat.