Programista w wonga.pl

szantilas
szantilas

   Pracowałem w tej firmie kilka miesięcy i spróbuje opisać swoje doświadczenia, może komuś się przyda w podjęciu decyzji czy tam pracować. Sam proces rekrutacyjny bardzo na plus, szybko sprawnie, co jakiś czas telefon HR z updatem. Niestety później będzie tylko gorzej. Zostałem zatrudniony do działu IT jako programista. Pierwsza czerwona lampka zaświeciła mi się jak usłyszałem, “jesteśmy tu jak rodzina”.Pracują tam ludzie którzy są tam 5+ lub nawet 10+ lat. Niestety w praktyce wyglądało to tak że my tu jesteśmy rodzina a ty jesteś obcy. Onboarding polegał na serii prezentacji i slajdów. Było tego dość sporo, cala infrastruktura i procesy, większość jednego dnia. Ciężko było to wszystko zapamiętać, a później byłem z tego odpytywany jak w szkole przez pana Tech Managera. Jak po jakimś czasie pytałem pana Tech Managera żeby mi coś przypominał to dostawałem odpowiedź  “że było to na onboardingu”. Druga czerwona lampka zapaliła mi się na jednym z pierwszych spotkań 1:1 panem Tech Managerem. Bez ogródek i skrępowania powiedzial mi ze jest u nich duza rotacja, “przed Tobą to sporo deweloperów się tu przewinęło” i że zwolnił jednego z nich, bo odmówił zrobienia czegoś, na co się nie zgadzał. Pan Tech Manager to król i władca tego działu i musi wiedzieć o najdrobniejszym szczególe. Dotnetowiec z 30-letnim doświadczeniem. Często będzie o tym mówił i lubi jak ktoś komplementuje jego “dokonania”. Ogłoszenie, na jakie zaaplikowałem dotyczyło pozycji Mid/Senior. Posiadałem ok. 3 lat doświadczenia więc teoretycznie łapałem się na poziom Mid. Pierwsze zadanie, jakie mi przydzielono polegało na przeniesieniu całej funkcjonalność ze starego systemu i przypisanie jej do nowego. Miałem na nowo sam zaprojektować architekturę, uwzględniając zaawansowane wzorce projektowe z którymi nie miałem żadnego doświadczenia. Nie miałem nawet możliwości zapoznania się z kodem w prostszych zadaniach i od razu przydzielono mi zadanie z którym nie jedna osoba z większym doświadczeniem miałby problemy. Opis zadania nie posiadał żadnych wymagań oraz narzędzi jakie ma użyć. Moje pierwsze rozwiązanie działało, ale pan Tech Manager powiedział że to kompletnie złe. Jak poprosiłem o jakieś wytyczne to powiedział żebym zapytał drugiego dewelopera który pracuje tam jakieś 10 lat. Po uzgodnieniu z nim przygowalem druga wersje, oczywiście ta też kompletnie zła. Powiedziałem mu że jeśli nie da mi jasnych instrukcji to tego nie przygotuje bo nie czytam w jego myślach, i się zaczęło. Jednego dnia mówił żeby zastosować to,a następnego to zmieniał na cps innego. Dodawał jakieś elementy, a żeby po krótkim czasie je usuwaċ i tak w kółko. Dawał nielogiczne i sprzeczne ze sobą instrukcje i ciagle mial pretensje ze cos nie działa, a sam takie rozwiązania narzucał. 

   Po kilku tygodniach udało się to zadanie ukończyć i myślałem że wreszcie będę miał spokój i będę mógł normalnie pracować. Niestety myliłem się. Pasja pana Tech Managera jest micromanagement. Praktycznie codziennie dostawałem wiadomości typu: “na tym grupowym czacie powinieneś inaczej napisac ta wiadomość”, “na dzisiejszym stand upie powinieneś to inaczej powiedzieć”, “opis w tym zadaniu powinien inaczej wyglądać”. Oczekiwano ode mnie prze po 2 miesiącach w firmie i 3 latach doświadczenia, ze bede dyskutowal jak rowny z rownym z osobami które pracują tam co najmniej kilka lat i maja kilkanascie lat doświadczenia. Jeśli coś nie działo (np. z  przyczyn technicznych),czegoś nie wiedzialem lub zapomnialem jak coś zrobić to dostawałem komentarz: “czemu pytasz kolejny raz o to samo” i zakładano z góry że ja na pewno coś źle zrobiłem. Dostawałem tickety z konkretnymi jakimiś wytycznymi, a po oddaniu rozwiązania slyszalem ze “to nie tak powinno byc zrobione” i “nie mozesz zakladac ze ticket jest prawidłowo napisany”. Jeśli nie mialem doswiadczenia z jakąś technologia to metoda pana Tech Managera było zlecenie przygotowania prezentacji i zadawanie pytań, by publicznie przed całym zespołem udowodnić mi że nic nie umiem i nic nie wiem.

   Zostałem zwolniony z dnia na dzień, oficjalne powody: “brak zainteresowania infrastruktura firmy”, “brak udziału w dyskusjach”, i “odbieganie od poziomu technicznego innych osób” (drugi i jedyny deweloper w moim dziale mial kilkanascie lat doświadczenia w tym około 10 na tym projekcje). Pan Tech Manager łamliwym głosem prawie się trzęsąc wyrecytował mi te powody w trakcje zwalniania mnie, niestety na to już mu nie starczyło udawanej pewności siebie. 

  Jak mozna sie domyslac to nie polecam, chyba ze ktos lubi takie toksyczne miejsca. Brak jakiejkolwiek klarownej wizji rozwoju produktu. Niejasne i nie logiczne instrukcje, zmieniane co chwile. Brak jakichkolwiek umiejętności przywódczych i motywacyjnych. Uznaniowość i brak standardów. Nieodpowiedzialna polityka rekrutacyjna, zatrudnianie ludzi z niezgodnym z ich wymaganiami doświadczeniem, a później zwalnianie po kilku miesiącach.