GospodarkaPolska

Ochrona dzikich lokatorów to czysty populizm

Wbrew temu, co można wyczytać na łamach Gazety Wyborczej, ochrona dzikich lokatorów w Polsce jest poważnym problemem

Andrzej Prajsnar to ekspert i analityk portalu Rynek Pierwotny. Studiował ekonomię i finanse, dużo publikuje i widać, że zna się na rzeczy. Z pewnością ma on dużą wiedzę teoretyczną, która jednak słabo przystaje do rzeczywistości. W swojej ostatniej publikacji na łamach Gazety Wyborczej bagatelizuje problem, jakim jest bardzo restrykcyjna ochrona dzikich lokatorów, mających gdzieś prawo własności. Wpisuje się to mocno w lewicowy trend wyrażony sloganem: „mieszkanie prawem, nie towarem”.

Ochrona dzikich lokatorów w Polsce jest zbyt restrykcyjna

Swój tekst tytułuje: „Ograniczenie praw lokatorów to populizm?”. Ten znak zapytania to tylko asekuracja. Autor stara się dowieść, że zniesienie, czy choćby liberalizacja ustawy o ochronie praw lokatorów, nie ma uzasadnienia, jest zbyteczna i niesprawiedliwa. Z zapisami tej ustawy mogłem się ponownie zapoznać, gdy mój najemca przesłał mi je mailem jako odpowiedź na monity o zapłatę kolejnych rat czynszu. Poinformowany zostałem również o paragrafie kodeksu karnego, który mówi o trzech latach pozbawienia wolności w przypadku, gdybym podjął próbę zniechęcenia owego lokatora do zamieszkiwania w moim mieszkaniu. Tak wygląda rzeczywistość szanowny panie Prajsnar.

Zobacz także: Największe miasta w Polsce. Gdzie mieszka najwięcej Polaków? [RANKING]

Dla mniej wtajemniczonych przypomnijmy. Nie ma eksmisji na bruk. Trzeba iść do sądu po nakaz eksmisji. W zależności od formy umowy najmu trwać to będzie długo lub bardzo długo. Egzekucja komornicza może zakończyć się fiaskiem. Wystarczy, że dziki lokator oznajmi, że nie ma gdzie się podziać. To gmina ma wówczas obowiązek zapewnić mu lokal zastępczy. Problem w tym (i tu zgoda z autorem), że takich lokali permanentnie brakuje, więc czekać można latami. W tym czasie rzecz jasna, lokator gratis zamieszkuje twój lokal, a ty płacisz czynsz administracyjny, opłaty eksploatacyjne itp. Każda próba eksmisji nieproszonego gościa, ba nawet nękania, to już prokurator się zjawi. U ciebie oczywiście, lokator w twoim łóżku może spać spokojnie.

Nietrudno wymyślić ckliwą historyjkę

Ekspert i analityk Andrzej Prajsnar nie widzi tu problemu. Problem widzi eksmisjach na bruk i przytacza straszne, ponure lata tworzenia się polskiego kapitalizmu, gdzie takowe były prawnie dozwolone. Ich ilość jest mało znana, ale statystyki z 2000 roku mówią o rekordowej liczbie 9257 eksmisji bez prawa do lokalu socjalnego. Trudno powiedzieć, czy prawie dziesięć tysięcy eksmisji to aż tak dużo. Należałoby sprawdzić jaki los spotkał eksmitowanych. Zasilili szeregi bezdomnych, koczowali na ulicach polskich miast, umierali z głodu i zimna? Tak, to właśnie jest populizm. Już sam termin „eksmisja na bruk” ma taką konotację.

Zobacz także: Paweł Sapek: Na nieruchomości patrzymy bardzo długoterminowo [WYWIAD]

Równie dobrze można podjąć populistyczną licytację. Samotna matka dwójki małych dzieci dla podreperowania skromnego budżetu wynajęła studentom swoje mieszkanie, sama przenosząc się do wynajmowanej kawalerki. Pieniądze z różnicy w czynszach idą na dzieci, w tym roku pierwszy raz pojechały na wakacje w górach. Jednakże studenci, na których już wcześniej były skargi sąsiadów za zbyt głośnie imprezy, przestali płacić i tyle. Samotna matka płaci za najem kawalerki, czynsz za swoje, okupowane mieszkanie, a dzieci nie mają nowe ubranka i wycieczki szkolne. Wystarczy ? I kto tu jest większym populistą?

Mieszkań brakuje, w przeciwieństwie do pieniędzy na ich budowę

Jedyne, z czym można się trochę zgodzić z autorem to teza, iż problem tkwi w braku mieszkań socjalnych. Rzeczywiście, w pewnych przypadkach taki lokal zastępczy powinien przysługiwać. Jednakże kolejne rządy i władze miast nie kwapią się z ich budową. Nawet zagospodarowywania pustostanów idzie słabo. Tłumaczenie jak zwykle to samo: brak w budżecie środków na ten cel. Jednakże pieniądze przecież są. Przychody z najmu są opodatkowane w skali 8,5-12 procent. Mieszkań stanowiących przedmiot najmu jest u nas grubo ponad milion, więc robi się pokaźna suma. Gdyby choćby jej część przeznaczyć na lokale socjalne, problem byłby rozwiązany ku uciesze zarówno lewicowych populistów, jak i liberalnych drapieżników biznesu.

Bogaci Europejczycy najmują mieszkania, biedni Europejczycy mieszkają we własnych

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker