21-letni kierowca, który zderzył się z limuzyną premier Beaty Szydło, zrezygnuje z zebranych dla niego pieniędzy. Jak poinformował adwokat Sebastiana K., zgromadzone przez internautów 150 tys. zł nie zostaną przeznaczone na nowe seicento, a przekazane na cele charytatywne.
Choć celem zorganizowanej przez internautów zbiórki był zakup nowego seicento dla kierowcy z Oświęcimia, to ostatecznie pieniądze nie trafią do Sebastiana K. Jak poinformował reprezentujący 21-latka mec. Władysław Pociej, K. zrezygnował z zebranej dla niego sumy i zadecydował o oddaniu jej na cele charytatywne. Jeszcze 20 marca ma zostać uruchomione konto, na które trafi zebrane 150 tys. zł.
Popularność zorganizowanej kilka dni po lutowym wypadku z udziałem kolumny rządowej zbiórki przerosła najśmielsze oczekiwania jej organizatorów. Założyli, że zgromadzą 5 tys. zł na nowego fiata seicento dla Sebastiana K. Ostatecznie udało się uzbierać 150 tys. zł, których 21-latek wciąż nie otrzymał. Jak powiedział adwokat kierowcy portalowi Wirtualne Media, mężczyzna postanowił nie podejmować ani złotówki ze wspomnianej kwoty zbyt szybko – przynajmniej do czasu wydania wyroku w sprawie. A to może nastąpić dopiero w przyszłym roku.
Jeszcze dziś natomiast ma zostać utworzone konto, na które trafią zebrane środki. Jak zapewnia Pociej, żadna ich część nie zostanie jednak przeznaczona na potrzeby Sebastiana K, a całość trafi na cele charytatywne.
10 lutego w Oświęcimiu doszło do wypadku z udziałem limuzyny Beaty Szydło. Jak informowała policja, rządowa kolumna wyprzedzała fiata seicento. Jego kierowca przepuścił pierwszy z trzech pojazdów i zaczął skręcać w lewo, gdy uderzył w środkowe auto – to, w którym jechała premier. To następnie uderzyło w drzewo. W wypadku poszkodowani zostali Beata Szydło oraz dwaj funkcjonariusze BOR. 14 lutego prokuratura postawiła Sebastianowi K. zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku.
AŚ