• Chodzi o admirała Ryszarda Łukasika, wiceadmirała Henryka Sołkiewicza i kontradmirała Zbigniewa Badeńskiego Wszyscy - jako byli profesorowie wizytujący - przekazywali swoją wiedzę i doświadczenie przyszłym oficerom Marynarki Wojennej
  • Akademia Marynarki Wojennej nie jest jedyną uczelnią wojskową, która pozbywa się doświadczonych oficerów praktyków
  • Na uczelniach wojskowych trwa czystka. Na pierwszy ogień poszła Akademia Obrony Narodowej, którą przekształcono w Akademię Sztuki Wojennej i przy okazji pozbyto się najbardziej doświadczonej kadry, składającej się z byłych dowódców wojskowych.
  • Teraz przyszedł czas na Akademię Marynarki Wojennej - ocenia Tomasz Siemoniak poseł PO, był minister obrony

Informacje Onetu potwierdził rzecznik Akademii Marynarki Wojennej kmdr por. Wojciech Mundt.

- W związku z rozpoczęciem procesu kształcenia podchorążych na Wydziale Dowodzenia i Operacji Morskich nastąpiła jego reorganizacja. Zostało zlikwidowane Centrum Analiz i Prognoz Bezpieczeństwa Morskiego Państwa, a w związku z tym i etaty panów admirałów, gdyż byli zatrudnieni w tej komórce. Natomiast rozbudowano strukturę instytutową Wydziału, który obecnie posiada trzy instytuty - informuje rzecznik.

Kmdr por. Mundt zaznacza, że władze uczelni podjęły decyzję samodzielnie i nie było nacisków politycznych.

Jednak z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że polecenie o rozwiązaniu umów z admirałami do władz uczelni skierował wiceminister obrony Wojciech Fałkowski, który w resorcie odpowiada m.in. za szkolnictwo wojskowe. Nie udało nam się skontaktować z wiceministrem. Natomiast jego asystent Szymon Łaszkiewicz stwierdził tylko, że nie zna sprawy.

Marynarka Wojenna to ciągłość, cierpliwość, tradycja

Akademia Marynarki Wojennej to jedyna uczelnia, która przygotowuje kadry dla polskich sił morskich. Jej historia zaczęła się, gdy Polska po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku, uzyskała dostęp do morza i utworzyła Marynarkę Wojenną. Szkoła powstała, by kształcić przyszłych marynarzy.

Przez lata, zmieniała się nazwa uczelni, jej struktura i siedziba. Akademia wypracowała sobie jednak wysoką pozycję wśród uczelni wojskowych i stała się marką rozpoznawaną nie tylko w kraju, ale też na świecie.

– Podstawowym jej zadaniem jest przygotowywanie podporuczników marynarki do służby. Drugi cel, dużo ważniejszy, to jest przygotowywanie na kursach oficerskich wyższych dowódców (okrętów, dywizjonów, flotyll) i oficerów sztabowych. Taką wiedzę powinni przekazywać praktycy, a nie teoretycy, czyli admirałowie, którzy przeszli przez wszystkie szczeble dowodzenia – mówi kmdr Janusz Walczak, były rzecznik prasowy Marynarki Wojennej.

Wygląda jednak na to, że obecne władze resortu obrony na fali potężnych zmian kadrowych, jakie ostatnio odbywają się w wojsku, postanowili pozbyć się również byłych admirałów z akademii.

Nikt zresztą nie wyjaśnił im prawdziwych powodów decyzji rektora -komendanta. Nieoficjalnie mówi się, że chodzi o to, że admirałowie zaczynali służbę w poprzednim systemie. – Pewnie chodziło o "pesel" i jakąś dziwaczną dekomunizację. Wielka strata dla akademii i jej studentów, tym bardziej, że na wykłady tych trzech admirałów młodzież bardzo chętnie przychodziła. Były tłumy – mówi jeden z marynarzy.

Zobacz także

Gen. Jerzy Gut odchodzi z wojska. Nieoficjalnie: nie mógł porozumieć się z MON

Shutterstock

– Na uczelniach wojskowych odbywa się jakaś dziwaczna "czystka", która służy jedynie temu, by pozbywać się najbardziej doświadczonych oficerów. Teraz będą uczyć innych ci, którzy sami powinni się jeszcze długo uczyć – mówi z wysoki rangą wojskowy.

Kim są odchodzący admirałowie?

Admirał Ryszard Łukasik to były dowódca polskiej Marynarki Wojennej. Służbę zaczynał w pod koniec lat 60. Specjalista w zakresie uzbrojenia rakietowego. Służył na okrętach m.in. ORP "Gdynia". Następnie trafił do dowództwa 3. Flotylli Okrętów na stanowisko szefa Sztabu – zastępcy dowódcy, a potem na dowódcę 1. dywizjonu Kutrów Rakietowo-Torpedowych. Był zastępcą dowódcy 3. Flotylli Okrętów ds. liniowych, po paru latach został dowódcą tej jednostki. W marcu 1989 roku rozpoczął służbę na stanowisku zastępcy dowódcy Marynarki Wojennej ds. liniowych. Przechodził przez wiele stanowisk. Od 1996 roku do 2003 roku był dowódcą Marynarki Wojennej.

Pod dowództwem admirała Łukasika siły morskie wzbogaciły się o fregaty rakietowe, okręty podwodne, niszczyciele min, samoloty "Bryza" oraz sprawdzony w działaniach na wodach Zatoki Perskiej okręt wsparcia logistycznego.

Kiedy admirał Łukasik zakończył służbę, trafił do Rady Bezpieczeństwa Narodowego, a w 2004 roku został zastępcą szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Po zaprzysiężeniu Lecha Kaczyńskiego na prezydenta, jako jedyny z kierownictwa BBN, pozostał na stanowisku. Do stycznia 2006 roku pełnił obowiązki szefa BBN. Zawodową służbę wojskową zakończył w połowie 2006 roku i przeszedł w stan spoczynku. Od 2008 roku był profesorem wizytującym Akademii Marynarki Wojennej. W ostatnich latach doradzał ministrowi Siemoniakowi.

Wiceadmirał Henryk Sołkiewicz jest doktorem nauk wojskowych i inżynierem  nawigatorem. Po promocji rozpoczął służbę w dywizjonie Okrętów Podwodnych i  został oficerem broni podwodnej (torpedystą) na okręcie podwodnym ORP "Kondor", potem był oficerem flagowym w dywizjonie Okrętów Podwodnych.

Od 1976 był starszym asystentem Katedry Sztuki Operacyjnej i Taktyki Rodzajów Sił Marynarki Wojennej i adiunktem Instytutu Dowódczo-Sztabowego w Wyższej Szkole Marynarki Wojennej. Zajmował też stanowisko zastępcy Szefa Oddziału Operacyjnego Sztabu Marynarki Wojennej. W 1990 objął funkcję szefa Oddziału Rozpoznania Sztabu Marynarki Wojennej, zaś w kilka lat potem - szefa Oddziału Operacyjnego. Dwa lata później został szefem Sztabu Logistyki Marynarki Wojennej. W latach 2002-2006 był szefem Sztabu Marynarki Wojennej. W styczniu 2006 odszedł w stan spoczynku, a swoim doświadczeniem, jako profesor wizytujący, dzielił się przez dwie kadencje ze studentami Akademii Marynarki Wojennej, a następnie już jako adiunkt.

Kontradmirał Zbigniew Badeński, doktor nauk wojskowych, morski oficer  okrętów rakietowych. W okresie od 1960 do 2002 służył w Marynarce Wojennej. Był m.in. dowódcą ORP "Gdańsk" oraz szefem Szkolenia – zastępcą dowódcy Marynarki Wojennej.

Służbę rozpoczął w 3. dywizjonie Kutrów Torpedowych, zaś potem służył w 2. dywizjonie Kutrów Rakietowo-Torpedowych 3. Flotylli Okrętów w Gdyni. Służył na okrętach ORP "Elbląg" i ORP "Kołobrzeg". W 1979 został adiunktem w Katedrze Sztuki Operacyjnej i Taktyki Rodzajów Sił Marynarki Wojennej Wyższej Szkoły Marynarki Wojennej. Od 1983 r. służył w Dowództwie Marynarki Wojennej. W 1999 r. wyznaczono go na stanowisko szefa Szkolenia – zastępcy dowódcy Marynarki Wojennej. W latach 2000–2002, był szefem Sztabu Marynarki Wojennej, a po przejściu w stan spoczynku rozpoczął pracę naukową w Akademii Marynarki Wojennej na stanowisku profesora wizytującego i następnie adiunkta.

- Marynarka Wojenna to ciągłość, cierpliwość, tradycja. Będąc podchorążymi,  dostawaliśmy sporo wiedzy teoretycznej, ale zawsze cierpieliśmy na bark wiedzy praktyczniej od tych, którzy mogli powiedzieć "byłem, widziałem". Ci trzej admirałowie swoim autorytetem i doświadczeniem to zapewniali. Bo to oni budowali Marynarkę Wojenną. Jeśli teraz Wydział Dowodzenia i Operacji Morskich nie może korzystać z tej potężnej wiedzy praktyków, to Akademia będzie uczyć tylko teoretycznie – mówi kmdr Walczak.

Marynarka Wojenna to jeden z najmniejszych Rodzajów Sił Zbrojnych, ale wymaga wyjątkowej wiedzy i umiejętności, którą mogą przekazać jedynie praktycy. Admirałów zaś w Polsce, którzy mogą uczyć przyszłe pokolenia jest jedynie kilku. – Pozbywanie się ich z akademii jest niebywałym wręcz marnotrawstwem – ocenia Siemoniak.

Czystka na uczelniach

Akademia Marynarki Wojennej nie jest jedyną uczelnią wojskową, która pozbywa się doświadczonych oficerów praktyków, którzy po odejściu na emeryturę pracowali jako profesorowie wizytujący.

Na pierwszy ogień poszła Akademia Obrony Narodowej. Jeszcze przed przemianowaniem jej w ubiegłym roku na Akademię Sztuki Wojennej, polecono władzom uczelni zwolnienie generałów, którzy tam wykładali. Wypowiedzenie honorowo złożył wówczas pełniący obowiązki rektora – komendanta uczelni pułkownik Dariusz Kozerawski.

Kozerawski jest profesorem belwederskim, cenionym na świecie autorytetem z dziedziny bezpieczeństwa międzynarodowego oraz współczesnych konfliktów zbrojnych. W ramach służby i badań naukowych brał udział w kilku misjach wojskowych w Kosowie, Bośni, Mołdawii, Iraku i Afganistanie. Prowadził też seminaria naukowe m.in. w dowództwach NATO i Parlamencie Europejskim.

Płk. Kozerawskiego zastąpił podpułkownik Ryszard Parafianowicz, który doktorat zrobił opisując historię żołnierzy wyklętych na Suwalszczyźnie. Nie ma też praktycznie żadnego doświadczenia z linii.

Po zmianie na stanowisku rektora nastąpiła lawina zwolnień. Z Akademią Sztuki Wojennej musieli pożegnać się najlepsi polscy dowódcy, którzy służyli na misjach m.in. w Iraku i Afganistanie. Doświadczenie zaś zdobywali na ćwiczeniach, szkoleniach, kursach zagranicznych.

W sumie z uczelni odeszło 103 pracowników w tym gronie byli: gen. Stanisław Koziej, były szef BBN, generał Andrzej Tyszkiewicz, pierwszy dowódca polskiego kontyngentu wojskowego w Iraku, generał Bogusław Pacek, były dowódca Żandarmerii Wojskowej, gen. Jerzy Michałowski były zastępca dowódcy Dowództwa Rodzajów Sił Zbrojnych, z ogromnym doświadczeniem na wielu misjach wojskowych, gen. Anatol Wojtan, były zastępca Szefa Sztabu Generalnego, gen. Ryszard Olszewski, były dowódca Sił Powietrznych.

- Młodzi oficerowie, by dobrze wypełniać swoje zadania w przyszłości, potrzebują nie tylko wiedzy teoretycznej, lecz też tej poszerzonej o praktykę dowódczą – mówi gen. Jerzy Michałowski i dodaje, że z samych książek jeszcze nikt nie nauczył się dowodzenia. Przypomina również, że w wielu państwach NATO, szczególnie Stanach Zjednoczonych oficerów z pewnym doświadczeniem wysyła się na akademie i uczelnie, by zdobyli wiedzę naukową, potem wracają do linii. Po zdjęciu munduru znowu ich wiedza jest wykorzystywana na uczelniach.

– Kto lepiej przygotuje młode wojsko do służby, jak nie starzy oficerowie, którzy przeszli wszystkie szczeble służby – podkreśla gen. Michałowski.

Podobnie jak na Akademii Marynarki Wojennej i w Akademii Sztuki Wojennej jest też w szkole oficerskiej we Wrocławiu. – Przyszłych oficerów polskiej armii uczą papierowi profesorowie, bo generałom z doświadczeniem podziękowano – mówi jeden z oficerów.

Zmiany kadrowe nie ominęły też szkoły oficerskiej sił powietrznych w Dęblinie, gdzie kształci się przyszłych lotników wojskowych.

- Skandal i marnotrawstwo. Każde wojsko na świecie korzysta z wiedzy byłych dowódców – podsumowuje Siemoniak.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

(MWL)