Moja historia z morele.net - ostrzegam!

chozi
chozi
Postaram się sprawę opisać najbardziej zwięźle, jak tylko potrafię.

TL/DR dla leniwców:
1. W połowie listopada 2016 kupiłem TAKĄ kartę graficzną w sklepie #morele
2. W drugiej połowie stycznia 2017 karta się popsuła (co opisywałem też na mirko)
3. Po trwającej ok. 3 tygodnie batalii (chciałem zwrotu pieniędzy lub wymiany na nową w ramach rękojmi), dostałem "naprawioną" kartę z powrotem
4. "Naprawiona" karta po 20 minutach zepsuła się w dokładnie ten sam sposób, jak poprzednio
5. Realizacja mojego kolejnego żądania (bezwzględne odstąpienie od umowy - w ramach rękojmi) trwała następne 3 tygodnie
PRZECHODZIMY DO MERITUM:
6. Dodałem wpis pod moją oceną karty na stronie produktu O TUTAJ - musicie sami otworzyć zakładkę opinie i tam na 4 stronie znajdziecie mój post, mniej więcej w połowie strony - autor Artur
7. Jak pisałem w TYM WPISIE na mirko morele usunęło moją wypowiedź o wadliwości zakupionego sprzętu
8. Jako, że jestem człowiekiem upartym, to dodałem go na nowo, dokładnie w takiej postaci i treści, jak możecie zobaczyć na screenie we wspomnianym wpisie na mirko
9. Sami teraz zobaczcie jak bardzo różni się moja wypowiedź zaraz po dodaniu od tej, którą dzisiaj morele wymoderowało (patrz na samym dole tego znaleziska)
10. Ktoś powie - ich portal to mogą usuwać. Ok - ale zmienianie kontekstu i treści mojej wypowiedzi to wyższa szkoła jazdy i ja im nie powinno się tego puszczać płazem.

A teraz garść szczegółów:

Po długich i ciężkich poszukiwaniach wydałem niemałe pieniądze na wymarzony sprzęt. Cały komputer bez monitora został zakupiony w sklepie morele i wyniósł mnie 4k zł. Jako, że miejscem docelowym całego zestawu jest sypialnia, to nie oszczędzałem na cichych podzespołach, a już tym bardziej na karcie graficznej - wybrałem najcichszą opcję (wg. wszystkich znalezionych testów) - następny w kolejce był palit sjs. Zostawiłem niemałe pieniądze w sklepie morele i przez blisko 2 miesiące od zakupu cieszyłem się niemal perfekcyjnie działającą elektroniką.
Niestety wszystko zmieniło się w mgnieniu oka ok. 20 stycznia tego roku. Karta zaczęła się przegrzewać o czym możecie przeczytać w moich wpisach na mirko TUTAJ oraz TUTAJ. Zgłosiłem sprawę do morele i zareklamowałem produkt w ramach rękojmi.

Tutaj zaczynają się pierwsze poważne problemy! Gdyby nie moja czujność i nieufność, to karta na 100% wróciłaby z powrotem do mnie (identyczną sytuację miałem, jak wysyłałem kartę za 1 razem i to samo było za 2 razem). Dlaczego zapytacie? Ano dlatego, że morele nigdy nie wysyła wam listu przewozowego do wydrukowania i naklejenia na paczkę, a kurier przyjeżdża z WŁASNYM listem przewozowym, którego numer jest inny niż ten, który nadało morele w systemie DHLu! Rozumiecie to?! Oni (morele) wydają dyspozycję przysłania do mnie kuriera w systemie DHL24, ale nie zaznaczają jednej opcji (babka z dhlu poinformowała mnie, że to jest kwestia "zahaczenia" jednego "ptaszka" przy wypełnianiu zgłoszenia), dzięki której automatycznie zostanie do was na maila wysłany list przewozowy do wydrukowania. Najlepsze jaja są takie, że w automatycznej wiadomości z morele dostajecie instrukcję, w której piszą, że list jednak trzeba mieć, wydrukować i nakleić, bo kurier nie odbierze paczki. To jest PORAŻKA! Mam screen`y wszystkich rozmów z ich konsultantami na ten i nie tylko ten temat, ale nie będę póki, co wklejał bo nie wiem czy nie złamię #prawo i czy nie będę mieć z tego powodu problemów. Jak ktoś z Was się na tym zna i opisze mi czy i dlaczego bez obaw mogę dodać takie screeny, to wrzucę w powiązane.

Kolejną ciekawą rzeczą jest fakt, że po którymś już kontakcie z DHLem postanowiłem zapytać ich na ile ta przesyłka jest ubezpieczona (w końcu morele chyba powinno dla świętego spokoju zapłacić tę żałosną 1zł żeby mieć ubezpieczenie do kwoty, jeśli dobrze pamiętam, 20k pln, ba - sam bym zapłacił, gdyby się dało). Nie zgadniecie - przesyłki (WSZYSTKIE) nie są w ogóle ubezpieczone, a miła Pani z infolinii DHL poinformowała mnie, że oni jako firma kurierska odpowiadają do kwoty 500zł. 3x mniej niż wartość sprzętu, który już w tym czasie był w drodze do serwisu. Ostatecznie za każdym razem dotarł tam, gdzie miał dotrzeć, ale ile ja w tym czasie wykonałem telefonów i nerwów sobie napsułem, to moje. Za pierwszym razem paczka została przez serwis cofnięta, bo kurier DHLu wypełniając list u mnie w domu wpisał mnie jako nadawcę, serwis jako odbiorcę i płatnika, a miał wpisać jako płatnika (zleceniodawcę) firmę morele - NIKT mi o tym wcześniej nie powiedział i NIKT nie poczuwał się do wyjaśnienia sprawy, a ja zauważyłem to i rozkminiłem po kilku godzinach. Od początku do końca sam rozwiązałem ten problem, a miałem na to tylko kilka godzin od czasu, kiedy zorientowałem się, że coś jest nie tak (kurier miał już paczkę "w dostarczeniu").

Za pierwszym razem reklamacja trwała od 24.01 do 14.02 - karta wróciła tak samo zepsuta, jak była w momencie wysyłki (śmiem twierdzić, że nie była w ogóle naprawiana). Po 20min grania stało się dokładnie to samo, co za pierwszym razem. Żeby być pewnym, że serwis jednak działał coś w sprawie mojego sprzętu i żeby mieć "podkładkę" na przyszłość, zażądałem od nich protokołu reklamacyjnego / protokołu naprawy - zgadnijcie czy go otrzymałem(?) Jasne, że nie, a dziś mija dokładnie miesiąc od czasu, kiedy o to prosiłem. Kartę zareklamowałem oczywiście drugi raz i tym razem zażądałem BEZWZGLĘDNEGO odstąpienia od umowy i zwrotu pieniędzy. Tak też się stało, po kolejnych perypetiach, kontaktach z obsługą i długich wymianach zdań, zwrócono mi ostatecznie pieniądze dnia 07.03.2017 - łatwo policzyć ile byłem bez sprzętu (24.01. - 07.03). Tego samego dnia zamówiłem na emagu kartę palita super jet stream, która działa do dziś wyśmienicie (eksploatowana na maksa w grach typu BF1, FIFA17, FCprimal czy Project Cars).

I gdybyśmy w tym momencie skończyli całą historię, to nie miałbym ABSOLUTNIE NIC do zarzucenia sklepowi morele, gdyż wszystko odbyło się zgodnie z PL prawem, realizacja zgłoszenia nie trwała na upartego wcale tak długo, jak mogłaby trwać, a pieniądze ostatecznie zostały zwrócone. Problem w tym, że ja chciałem jeszcze zaktualizować swoją opinię na temat jakości nabytego sprzętu. Zrobiłem to pod swoją opinią z zeszłego roku (link w tl/dr) - opinia została przez morele usunięta! Powiecie - ich sklep / strona mogą sobie usuwać! Ok. więc ja - człowiek uparty, dodałem opinię ponownie i zrobiłem tym razem screeny (patrz mój wpis na mirko - tl/dr). W tym jednak momencie sklep morele przekroczył pewną granicę, której przekraczać się nie powinno, a na upartego, nie wiem czy przypadkiem nie zostało złamane prawo (?) Moja opinia została WYMODROWANA do tego stopnia, że kontekst mojej wypowiedzi został bardzo mocno zmieniony. Poniżej screen mojej wypowiedzi w momencie jej dodania na morele, a pod nim wersja wymoderowana przez jakiegoś cwaniaka z morele (najlepiej wygląda ostatnie zdanie - jakbym był w 100% zadowolony:):





Czy to jest normalne? Wydaje mi się, że to jest chore.

Pominę już fakt, że ze strony sklepu morele nie otrzymałem nawet słowa przepraszam, a po całej akcji byli na tyle bezczelni, że przysłali mi maila z prośbą o ocenę realizacji zgłoszenia reklamacyjnego. Gdyby nie to, że dostałem na maila również powiadomienie, że ktoś "dodał opinię pod moją oceną" to nie wiedziałbym nawet, że wymoderowali moją wypowiedź. Ilu jest takich ludzi, jak ja? Może sami kiedyś dodaliście negatywną opinię i nawet nie wiecie, że ona zniknęła (?) Sprawdźcie - bo normalne i zdrowe to nie jest!

Tak czy inaczej, ja już znalazłem swój ulubiony sklep internetowy ze sprzętem rtv i agd i nie jest to morele.