Przez 4 lata przetrzymywano go w obozie pracy w Niemczech. Szukała go ITAKA

Pan Krzysztof dostał propozycję darmowego wyjazdu do Niemiec do pracy. Jego życie zamieniło się w koszmar. Nie tylko zmuszano mężczyznę do robót, ale także zaciągano na niego kredyty. Odnalazł się po czterech latach.

Historię pana Krzysztofa opowiada nam pracowniczka fundacji ITAKA. Organizacja przez cztery lata wraz z policją była zaangażowana w poszukiwania mężczyzny.

Krzysztof utrzymywał regularny kontakt z rodziną, ale wolał żyć na własnych warunkach. Mieszkał w ośrodku dla bezdomnych. W 2012 r. zdecydował, że wyjedzie do pracy do Niemiec. 

W ośrodku pojawił się człowiek, który obiecał mu bardzo dobre warunki. Zaproponował, że opłaci jego wyjazd, a pan Krzysztof odrobi pieniądze

- mówi Izabela Świergiel z fundacji ITAKA.

O wyjeździe powiedział jednak tylko swoim znajomym, rodzina nic o tym nie wiedziała. Kiedy bliscy zorientowali się, że nie ma go w ośrodku, powiadomili policję. Podejrzewano, że mężczyzna wyjechał do pracy, dlatego komunikaty były wysyłane m.in. do Niemiec i Wielkiej Brytanii.

Czteroletnia cisza

Po jakimś czasie pan Krzysztof odezwał się do rodziny, powiedział, że nic mu nie jest. Bliskich to nie uspokoiło

- opowiada Izabela Świergiel. I dodaje, że poszukiwania nie mogły zostać zakończone, bo zaginiony musiałby osobiście skontaktować się z policją, a nie zrobił tego

Policja także nabrała podejrzeń. Funkcjonariusze oddzwonili na numer pana Krzysztofa. Odebrał mężczyzna, który przedstawił się jako "znajomy" zaginionego i potwierdził, że Polak jest w Niemczech. Z panem Krzysztofem nie udało się jednak porozmawiać.

Powrót do kraju

Dopiero teraz, po czterech latach poszukiwań, pan Krzysztof wrócił do Polski.

Okazało się, że był przetrzymywany w obozie pracy. Nie tylko zmuszano go do ciężkich robót, ale także zaciągano na niego kredyty, np. na zakup dużych maszyn

- mówi nam pracowniczka fundacji ITAKA.

- Zadzwonił do rodziny tylko raz, wtedy, kiedy go do tego zmuszono. Później przez cztery lata nie miał dostępu do telefonu. To było jak więzienie  - dodaje.

Mężczyznę wypuszczono z obozu z prozaicznego powodu. Skończyła się ważność jego dokumentów i nie można było już zaciągać na niego żadnych kredytów. Pan Krzysztof wrócił do rodziny. O obozie pracy w Niemczech została już powiadomiona policja.

Niespodziewany powrót zaginionego to rzadkość. Pracownicy fundacji ITAKA wspominają np. historię, w której po 7 latach do bliskich wróciła zaginiona za granicą kobieta. Straciła pamięć, swoje zdjęcie znalazła w internecie.

Polak jedzie nieprzygotowany

Przypadek pana Krzysztofa nie jest odosobniony. Polacy wyjeżdżający za granicę często są do tego nieprzygotowani, nie mają przy sobie pieniędzy i nie zostawiają pełnej informacji swoim bliskim.

Zdarza się, że żona zgłasza zaginięcie męża. Mówi, że wyjechał do Niemiec, a podaje nam miasto leżące w Wielkiej Brytanii

- mówi Izabela Świergiel. 

W naszej bazie nadal widnieje mężczyzna, który wyjechał do pracy do Holandii. Został oszukany, nie miał przy sobie żadnych pieniędzy. Wracał więc jesienią "na stopa" do Polski. Zadzwonił do szwagra, powiedział, że ma poranione nogi i nie może już iść dalej. Powiedział, że prześpi się na ławce. Od tego czasu już nie było z nim kontaktu

- wspomina pracowniczka fundacji.

Zobacz także: Odnalazł swoją zaginioną matkę dzięki... filmikowi w serwisie YouTube

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.