Polowanie na frajera, czyli jak nie dać oszukać się w podróży?

jak nie dac sie oszukacBędąc w obcym państwie zdecydowanie łatwiej paść ofiarą oszusta, czy zostać w jakiś sposób wykorzystanym. Turyści to od zawsze grupa stanowiąca łatwy cel dla cwaniaków i naciągaczy, niech świadczy o tym fakt, że według krążących po Warszawie legend samą Kolumnę Zygmunta sprzedano w okresie PRL już kilkukrotnie obcokrajowcom odwiedzającym naszą stolicę. Oszuści stosują najróżniejsze metody, aby naciągnąć przyjezdnych na pieniądze. Jak nie dać się oszukać w podróży? Na to pytanie ciężko udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Na pewno należy być ostrożnym, uważać na dziwne i podejrzane okazje. W poniższym artykule postanowiliśmy przedstawić znane nam sposoby, na jakie w różnych krajach próbuje się naciągnąć turystów. Mamy nadzieję, że lektura tego artykułu pomoże wam uchronić się  przed byciem oszukanym w podróży.

Zapraszamy Cię również do zapoznania się z artykułem 7 sposobów jak uniknąć tłumów turystów podczas zwiedzania popularnych miejsc.

Sposób na pucybuta

Z tym sposobem spotkaliśmy się kilka razy w Stambule. Pucybut siedząc sobie przy chodniku i widząc zbliżającego się turystę wstaje i zaczyna iść w tym samym kierunku co on, wyprzedzając go o kilka metrów. Pucybut trzymając w rękach krzesełko, pastę i inny sprzęt do czyszczenia butów niby przypadkowo upuszcza szczotkę nie zauważając tego. Szczotka jest upuszczona w taki sposób, że idąca za pucybutem przyszła ofiara na pewno to zauważy. W takiej sytuacji większość ludzi podniesie szczotkę i podbiegnie do jej właściciela. Ten udając wdzięczność zaoferuje czyszczenie butów, będzie bardzo na to nalegał. Oczywiście naciągacz będzie mówił prawdopodobnie tylko w zrozumiałym dla siebie języku. Jeśli ofiara chwyci haczyk, po wykonaniu usługi pucybut zażąda kwoty wielokrotnie wyższej, niż taka usługa kosztuje na rynku. Zazwyczaj osoba taka nagle przypomina sobie, że umie też mówić po angielsku.

Ten sposób wykorzystywania bazuje na ludzkiej uczciwości, ponieważ większość osób podnosząc szczotkę nie liczy na nic, w zamian za oddanie jej właścicielowi. Wykorzystywany jest tutaj zazwyczaj również brak znajomości miejscowego języka. Ostatecznie naciągnięty turysta nie wie czy przypadkiem nie zgodził się wcześniej na zapłatę za usługę.

Jeśli zdarzy nam się opisywana powyżej sytuacja to najlepiej nie podnosić szczotki. Podczas naszego pobytu w Turcji kilkukrotnie robiliśmy testy i za każdym razem, kiedy przeszliśmy obok szczotki obojętnie naciągacz przechodził kilka metrów, aby następnie zawrócić, podnieść szczotkę i udać się do miejsca, gdzie siedział na początku. Jeśli zdecydujemy się jednak taką szczotkę podnieść to polecamy nie korzystać z „wdzięczności” jaką chce okazać nam jej właściciel i nie pozwolić sobie wyczyścić butów.

Zdjęcia z gołębiami, papugami, małpami albo innymi zwierzętami

dsc_0957_mSposób zdecydowanie mniej wyszukany, niż opisywany poprzednio. Zazwyczaj na jakimś dużym deptaku ustawiają się ludzie z jakimiś fajnymi zwierzętami. Najczęściej są to tresowane ptaki, ozdobne gołębie czy papugi. Naciągacze czekają na osoby przejawiające zainteresowanie wystawionymi zwierzętami, podchodzą do takich osób chcąc im przekazać ptaka, który może usiąść np. na głowie. Jeśli ktoś nie chce, to mówią, żeby się nie martwić, bo to nic nie kosztuje. Chętnie dokładają później następne zwierzęta i zachęcają do tego, aby zrobić sobie z nimi zdjęcie. Tu już nikt nie wspomina, że za zdjęcie należy zapłacić, a bardzo często cena uzależniona jest od ilości zwierząt siedzących na osobie.

Jak uniknąć przykrej sytuacji? Jeśli nie zamierzamy za coś płacić, to lepiej nie korzystać z propozycji potrzymania zwierzęcia. Jeśli natomiast chcemy sobie zrobić zdjęcie, to wcześniej należy spytać o cenę. Należy też upewnić się, czy cena różni się w zależności od liczby zwierząt, z którymi pozujemy i czy w jej ramach można wykonać kilka zdjęć. Należy tu podkreślić, że nie każdy pracujący w taki sposób to naciągacz, ostrożność jednak nie zaszkodzi.

Dziewczyny z mapami

Na naciągnięcie tym sposobem narażeni są głównie mężczyźni. W przeciwieństwie do sposobu na pucybuta, nasz łowca – a właściwie łowczyni prawdopodobnie będzie dobrze posługiwała się językiem angielskim czy niemieckim. Schemat działania w tym oszustwie jest dość prosty. Jedna, dwie lub kilka młodych i urodziwych dziewczyn stoi nad mapą i na pozór nad czymś się zastanawia. Kiedy na horyzoncie pojawią się potencjalne ofiary – samotni mężczyźni, przechodzą one do działania. Zazwyczaj kobiety działające same, na swoje ofiary upatrują pojedynczych mężczyzn. Dwie lub więcej celują już w kilkuosobowe grupy. Podchodzą i rozmowa wygląda mniej więcej tak:
(Ł) – łowczynie
(O) – ofiary

(Ł): Cześć, czy wiecie może jak dojść do Muzeum Czegośtam?
(O): Cześć, niestety nie. Nie jesteśmy stąd.
(Ł): Jesteśmy w mieście pierwszy raz i chyba się zgubiłyśmy. A wy co tu robicie, długo już jesteście w mieście?
(O): Przyjechaliśmy wczoraj, chcieliśmy trochę pozwiedzać, zabawić się.
(Ł): Z wami na pewno byśmy się nie zgubiły. Byliście już w (tu nazwa czegoś znanego dla miasta), może wybralibyśmy się jutro razem? Może chcecie wyskoczyć na jakiegoś drinka, tu za rogiem jest bar, który fajnie wygląda.
(O): Gadka szmatka bla bla bla, tak, jasne!   <<<— grupy są lepszym celem, bo tam nawet jeśli nie wszyscy będą chętni to czasem wystarczy jedna, czy dwie chętne osoby, aby zaciągnąć całą grupę.
(Ł): Super! No to idziemy.

Oczywiście rozmowa będzie pewnie bardziej rozbudowana i dziewczyny będą zdecydowanie flirtować z ofiarami. Stwierdzenia typu z wami na pewno byśmy się nie zgubiły mają tylko podbudować męskie ego i powiedzieć „chłopaki macie szansę, nie zmarnujcie tego!”.

dziewczyna z mapa

No dobra, ale gdzie tu oszustwo? Przechodzimy teraz do właściwej części. Łowczynie prowadzą swoje ofiary do tego ładnie wyglądającego baru niedaleko, z którego właścicielami są w zmowie. Tam na pozór wszystko wygląda normalnie, często przed wejściem będą znajdować się potykacze (takie rozkładane tablice) reklamujące np. tanie piwo albo jakieś happy hours. Nie dostaniemy prawdopodobnie jednak menu. Dziewczyny będą chciały na pozór jakieś normalne drinki, wam zaproponują pewnie też coś innego niż piwo. Jeśli złożycie zamówienie to znaczy, że zostaliście złapani.

Co prawda większość cen w barze jest normalna, no może oprócz kilku rzeczy, które akurat zamówiliście. Kiedy przyjdzie czas płacenia rachunku i okaże się, że jeden drink kosztował np. 100 euro może nie być zbyt ciekawie. Będziecie pewnie próbować wyjaśnić pomyłkę. Wtedy do akcji wkroczy kierownik, który pokaże wam menu, gdzie rzeczywiście cena za niektóre rzeczy jest kilkadziesiąt razy wyższa, niż można byłoby się spodziewać. Pojawi się prawdopodobnie propozycja wezwania policji, jeśli nie uiścicie zapłaty. Sytuacja jest patowa, bo wszystko prawdopodobnie rozegrało się zgodnie z prawem (sic!). W tej sytuacji zostaje wam próba targowania się, jeśli dziewczyny same zamawiały to również rozdzielenie rachunku (jeśli również będą udawać zaskoczone całą sytuacją to grają nadal w swoją grę na 99,99%). Ten sposób wyciągania pieniędzy jest zazwyczaj o wiele bardziej kosztowny dla ofiary niż wcześniej opisywane. Jeśli ktoś miał taką sytuację i wyszedł z niej obronną ręką prosimy, aby dał nam znać.

Jak uniknąć takiej sytuacji? Należy przede wszystkim być ostrożnym. Zagubione turystki, mogą przecież wcale nie być naciągaczkami a flirtować z wami dlatego, że po prostu im się podobacie. Jeśli któraś z nich zaproponuje wyjście na drinka do fajnego baru za rogiem to wy powiedzcie, że mijaliście inny bardzo fajny lokal niedaleko. Jeśli są wami na prawdę zainteresowane, to nie będą się przecież upierać przy jednej knajpie. Co do samego zachowania w barze/knajpie/restauracji więcej przeczytasz w następnym sposobie.

A jeśli jesteśmy w temacie barów, to zachęcamy was, abyście zajrzeli do artykułu o najlepszych barach i restauracjach we Lwowie. Po jego lekturze, jeśli spotkacie we Lwowie ładną dziewczynę, która będzie chciała was zaciągnąć do baru za rogiem będziecie mogli wykazać się znajomością ciekawszych miejsc, w które możecie ją zaprosić 😉

Oszukiwanie w restauracjach, barach czy kawiarniach

Próby oszukiwania w lokalach gastronomicznych znane są chyba od zawsze. Co prawda w dzisiejszych czasach, kiedy informacje rozchodzą się w mgnieniu oka, a nieuczciwy lokal na złej sławie może bardzo dużo stracić, praktyki takie coraz częściej odchodzą do lamusa. Większość właścicieli lokalów gastronomicznych rozumie, że lepiej dla nich, aby z lokalu klient wychodził zadowolony. W branży tej nadal trafiają się jednak czarne owce. Poniżej opisujemy kilka sposobów jak próbują oni wykorzystywać swoich gości.

Bardzo wysoka opłata za obsługę

W krajach takich jak np. Włochy standardem jest, że do rachunku doliczane są opłaty za obsługę. Zazwyczaj jest to niewielka stała kwota lub określona część rachunku (np. +10% do zamówionej kwoty). Należy uważać na nieuczciwych restauratorów, którzy stosują bardzo wysokie opłaty za obsługę, nie informując wcześniej o tym klientów. Aby uniknąć przykrych sytuacji należy przed zamówieniem spytać, czy w lokalu doliczana jest opłata za obsługę i jakiej jest wysokości. Szczególnie, jeśli przebywamy w krajach, gdzie taka opłata jest standardem.

Ukryta cena dodatków (pieczywo, itp.)

Kolejny sposób na oszukiwanie w branży gastronomicznej polega na naliczaniu dodatkowych opłat za dodatki, takie jak np. chleb do zupy. Oczywiście nikt nie broni restauratorom doliczać opłat za pieczywo, powinni jednak o opłatach tych poinformować zamawiających. Sytuacja, w której zamawiamy zupę, kelner oprócz niej przynosi również pieczywo, a następnie okazuje się, że za zjedzenie dwóch kromek chleba należy zapłacić więcej, niż za samo danie to jawne oszustwo. Oczywiście, tak jak w poprzedniej sytuacji tutaj również najlepiej dopytać o szczegóły, tak aby nie było żadnych niedomówień i niemiłej niespodzianki po otrzymaniu rachunku.

Dodatkowe, niezamawiane produkty

Czy spotkaliście się kiedyś z sytuacją, że dostaliście coś innego niż zamawialiście, albo nagle przez kelnera zostało przyniesione coś, czego nikt nie zamawiał? Nieuczciwi restauratorzy czasem stosują taki trik, aby podbić wysokość rachunku. Szczególnie łatwy jest do zastosowania w przypadku większych grup, gdzie czasem podczas zamawiania robi się zamieszanie oraz w sytuacjach, kiedy nie wiemy co dokładnie zamawiamy. Jeśli kelner przynosi wam coś i nie wiecie co to jest należy po prostu o to spytać.  Jeśli dostaniecie coś, czego nie zamawialiście, powiedzcie o tym. Może to po prostu pomyłka, może próba naciągnięcia was.

kebab

Jak tu nie oprzeć się takim przysmakom? My nie daliśmy rady, ale ostatecznie wszystko dobrze się skończyło.

Z niezamawianymi produktami wiąże się ciekawa sytuacja jaką mieliśmy w Kebabie w Stambule. Pierwszego dnia naszej wizyty w tym mieście, tuż po zalogowaniu się do apartamentu, który wynajęliśmy postanowiliśmy iść coś zjeść. Pan pracujący na recepcji zaproponował nam kebab, który znajduje się niedaleko. Mówił o tym, że zarówno jakość jak i ceny są dobre i że sam chętnie się z nami wybierze. Oczywiście będąc świadomymi, że zapewne za polecenie ma jakąś prowizję uznaliśmy jednak, że wybierzemy się z nim, ponieważ lokal znajdował się bardzo blisko, a my byliśmy dość głodni. Wiedzieliśmy jakich cen powinniśmy się spodziewać, więc w razie czego byliśmy gotowi lokal zmienić (jeśli wybierasz się nad Bosfor, zerknij koniecznie do artykułu Ceny w Turcji). Ceny okazały się dobre, więc zdecydowaliśmy się zostać. Przy składaniu zamówienia zrobiło się dość duże zamieszanie, częściowo z winy naszej siedmioosobowej grupy, w której nie wszyscy potrafili się szybko zdecydować. Po pewnym czasie na stołach pojawiły się herbata oraz tureckie kebaby. Sęk w tym, że pojawiały się po kolei i okazało się ich nieco więcej. Z racji, że nie byliśmy pewni czy błąd nie wynika częściowo z naszej winy oraz dlatego, że byliśmy naprawdę głodni zdecydowaliśmy się przyjmować to, co nam przyniosą. Sami do końca nie wiedzieliśmy jak wszystkie rodzaje kebabów, które zamówiliśmy powinny wyglądać, co nieco utrudniało sprawę. Ostatecznie okazało się, że rachunek mimo dodatkowych rzeczy był niższy niż miał być początkowo, bo dostaliśmy grupowy rabat. Był to oczywiście sprytny trik, mający nas przywiązać do tego miejsca. Właściciel zapewne wiedział od człowieka z hostelu, że zostajemy w mieście kilka dni. Dając nam więc na początek rabat i dodatkowe rzeczy sprawił, że postrzegaliśmy to miejsce bardzo dobrze. Trik po części przyniósł efekt, bo podczas naszego pobytu wracaliśmy tam kilkukrotnie.

Wymiana walut

Jeśli podróżujemy do obcego kraju, często wiąże się to z koniecznością wymiany waluty. Najbardziej oczywiście jesteśmy narażeni w krajach, których walut nie znamy. Jeśli wybieramy się do kraju ze strefy euro, czy innego, którego walutę dobrze znamy jesteśmy nieco bardziej bezpieczni. Mimo wszystko warto jednak zachować należytą ostrożność.

rumuński lej

1 Lej rumuński, plastikowy banknot będący w obiegu od 2005 roku, kiedy to w Rumunii przeprowadzono denominacje.

Dodatkowa prowizja w kantorach

W niektórych krajach kantory i punkty wymiany walut doliczają wysoką prowizję. O dziwo często zapominają o tym poinformować w widocznym miejscu, a wiadomość ta jest dostępna gdzieś małym druczkiem. Przed wymianą waluty należy zapytać się o istnienie takiej prowizji. Warto też przed wymianą spytać, ile pieniędzy dostaniemy za konkretną kwotę, którą chcemy wymienić.

Pieniądze sprzed denominacji u cinkciarzy

W niektórych krajach, szczególnie tych, które w ostatnim czasie przechodziły denominację można naciąć się na wymianie pieniędzy u cinkciarzy (osób zajmujących się nielegalnym obrotem walutami), którzy zamiast obecnie obowiązujących pieniędzy będą próbować wcisnąć nam te stare, nie mające żadnej wartości. Należy raczej unikać wymiany pieniędzy u przypadkowo spotkanych osób, szczególnie jeśli nie orientujemy się dokładnie w pieniądzach używanych w danym kraju.

Podsumowanie

Sposobów na oszukiwanie turystów jest naprawdę bardzo dużo. Będąc w podróży warto zachować ostrożność, unikać podejrzanych okazji oraz przede wszystkim pytać, jeśli mamy jakieś wątpliwości. Mimo, iż naciągacze potrafią być bardzo zmyślni, w większości przypadków oszustwa wynikają z braku dostatecznej ostrożności wśród turystów. Na zakończenie, życzymy wam abyście nigdy nie padli ofiarą oszustów, a przeczytane wyżej przypadki znane wam były tylko z teorii.

Jeśli znacie jakieś inne sposoby na to, jak oszukuje się turystów lub sami padliście ofiarą oszustwa i chcecie, aby ku przestrodze innych opisać tu tę sytuację, napiszcie do nas na kontakt@roadtripbus.pl

Komentarze

Komentarzy