REKLAMA

Amerykanie znów mają bańkę na rynku nieruchomości?

Krzysztof Kolany2016-12-01 06:00główny analityk Bankier.pl
publikacja
2016-12-01 06:00

Dziesięć lat minęło od szczytu bańki na amerykańskim rynku nieruchomości, której pęknięcie zainicjowało globalny kryzys finansowy. Wystarczyło kilka lat, by ceny domów powróciły do czasów z filmu „Big Short”. Jednak obecne realia (jeszcze?) nie przypominają tych sprzed dekady.

Amerykanie znów mają bańkę na rynku nieruchomości?
Amerykanie znów mają bańkę na rynku nieruchomości?
fot. juliannafunk /

We wrześniu indeks S&P/Case-Shiller mierzący ceny nieruchomości mieszkaniowych w USA osiągnął najwyższą wartość w historii, przewyższając dotychczasowy rekord z lipca 2006 roku. Czyli ze szczytu słynnej już „housing bubble”, która gdyby nie pomoc państwa pogrzebałaby wszystkie czołowe banki inwestycyjne z Wall Street.

Przy czym należy jednak dokonać pewnego rozróżnienia. Po pierwsze, po uwzględnieniu inflacji realnie do rekordu sprzed dekady brakuje jeszcze 16%. Po drugie, ta wtórna bańka w amerykańskim sektorze mieszkaniowym koncentruje się w jednej trzeciej miast – tylko w 34 ze 100 największych metropoliach ceny ustanowiły nowy rekord.

Po trzecie, obecna fala wzrostu cen trwa zaledwie cztery lata, a ludzie wciąż mają w pamięci skalę przeceny i strat z lat 2007-12. Natomiast mania z początku XXI wieku była kulminacją trendu trwającego nieprzerwanie od zakończenia II wojny światowej. Przed rokiem 2008 przekonanie, że „w długim terminie ceny nieruchomości zawsze rosną” w Ameryce brano za pewnik.

Po czwarte, tak gdzieś do połowy roku 2007 w Stanach Zjednoczonych kredyt hipoteczny dostawał każdy, kto jeszcze oddychał – ze słynnymi NINJA na czele. Teraz amerykańskie banki wymagają wkładu własnego i często dość krytycznie patrzą na zdolność kredytową pożyczkobiorcy. Kupować mogą tylko ludzie bogaci (za gotówkę), albo dobrze zarabiający. Inaczej niż dekadę temu większość Amerykanów nie partycypuje w obecnej hossie mieszkaniowej.

I wreszcie po piąte, dynamika cen domów jest obecnie zdecydowanie niższa niż dekadę temu. W roku 2005 indeks S&P/Case-Shiller rósł w tempie niemal 15% rocznie, co jak na rynek nieruchomości jest wartością skrajnie wysoką. Tymczasem we wrześniu dynamika tego wskaźnika wyniosła 5,5% rdr, w obecnym cyklu osiągając (jak dotąd) maksimum rzędu 10,9% rdr (w październiku 2013 r., a więc gdy rynek odbijał od dna).

Z drugiej strony, podobnie jak na początku XXI wieku hossa na amerykańskim rynku nieruchomości w znacznej mierze została wykreowana przez politykę pieniężną Rezerwy Federalnej. Wówczas wystarczyło, aby Fed przez rok utrzymał stopę funduszy federalnym na rekordowo niskim (wtedy) poziomie 1%.

W obecnym cyklu kreacji baniek bank centralny USA zapędził się znacznie dalej: zerowe stopy procentowe utrzymywane były przez lat 7 (!), a dodatkowo Fed zaniżał rynkowe długoterminowe stopy procentowe poprzez zmasowane zakupy obligacji skarbowych (QE). W efekcie rentowność inwestycji w nieruchomości stała się bardzo kusząca względem niewiele płacących US Treasuries.

Źródło:
Krzysztof Kolany
Krzysztof Kolany
główny analityk Bankier.pl

Absolwent Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Analityk rynków finansowych i gospodarki. Analizuje trendy makroekonomiczne i bada ich przełożenie na rynki finansowe. Specjalizuje się w rynkach metali szlachetnych oraz monitoruje politykę najważniejszych banków centralnych. Inwestor giełdowy z 20-letnim stażem. Jest trzykrotnym laureatem prestiżowego konkursu Narodowego Banku Polskiego dla dziennikarzy ekonomicznych. W 2016 roku otrzymał także tytuł Herosa Rynku Kapitałowego przyznawany przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych. Telefon: 697 660 684

Tematy
Bezpieczna metoda oszczędzania. Zyskaj do 5,25% w skali roku! Oblicz Zysk>>

Bezpieczna metoda oszczędzania. Zyskaj do 5,25% w skali roku! Oblicz Zysk>>

Komentarze (22)

dodaj komentarz
~donek
wszystko jest nakrecane, kontrolowane przez blizej nieuregulowane mechanizmy czy programy komputerowe ktore jak wymkna sie spod kontroli to znowu wymiota rynek akcji w USA.

rynek akcji w USA sztucznie napompowany, uratowane tysiace bankow ktore powinny byc bankrutami, wymuszenia spalty dlugow od krajow ubogich, malych i nie
wszystko jest nakrecane, kontrolowane przez blizej nieuregulowane mechanizmy czy programy komputerowe ktore jak wymkna sie spod kontroli to znowu wymiota rynek akcji w USA.

rynek akcji w USA sztucznie napompowany, uratowane tysiace bankow ktore powinny byc bankrutami, wymuszenia spalty dlugow od krajow ubogich, malych i nie mogacych sie przeciwstawic (Grecja, Irlandiia) ktore splacaja dlugi ryzykantow ktorzy zgodzili sie na wysokie odsetki za wysokie ryzyko ale kiedy kryzys wymiotl ich kapital to zazadali splaty to Irlandii dugow ktore sami ryzykowali (tak Niemcy wystawily Irlandie na kolejne 25 lat kiedy kazy z obywateli bedzie musial miesiac w miesiac oddac po 300 Euro aby splacic dlug).

IRLANDASY to jest cena ktora placicie mendy za CIT ktorym ograbiacie wiekszosc krajow EU.

w czasie kryzysu powinni pozwolic upasc nierentownym bankom, instytucjom finansowym, rynek by sie oczyscil a tak to problem pozostal bo kolejne spadki i zalamania beda wymiatac kolejne podmioty, tym razem polegna banki z Wloch (po czym Wlochy wyjda z EU), w miedzyczasie pare bankow padnie w NIemczech a to polozy sektor finansowy w EU calkowicie a gospodarki wielu krajow Europy zachodniej sie zapadna na lata a ten kryzys z 2008 roku to bedzie pikus przy tym co nas czeka
~Reporter
Za to amerykanie masowo podpisują cyrografy na samochody, dzisiaj podali że sprzedaż GM mocno wzrosła od przewidywanej. Tak dzisiaj mamy takie czasy ze każdy może się czuć bogaczem, istna nirwana dla plebsu.
~Reporter
USA to rynek nieustannych interwencji ekonomiczno politycznych. Obecnie na świecie za sprawą elit nic nie działa wszystko to są interwencje na zlecenie. I dlatego na horyzoncie jest nieuchronne Bum! Jakie się „neurologom” nie śniło. Elity maja wszystko pod kontrolą na całym świecie, tak globalnie. To spokojnie teoretycznie mogą USA to rynek nieustannych interwencji ekonomiczno politycznych. Obecnie na świecie za sprawą elit nic nie działa wszystko to są interwencje na zlecenie. I dlatego na horyzoncie jest nieuchronne Bum! Jakie się „neurologom” nie śniło. Elity maja wszystko pod kontrolą na całym świecie, tak globalnie. To spokojnie teoretycznie mogą utrzymywać ten stan „Nirwany” Teoretycznie bez końca. Jedynymi ich zmartwieniami jest jeszcze gotówka w obiegu, i dlatego dążom do bezgotówkowej ekonomi, no i złoto- że też wszechmogący świat nim obarczył tylko z nim maja kłopot i ceny muszą nieustannie trzymać na wodzy. Ps. Ludzie trochę „przysypiają” i zapomnieli że od kryzysu z roku 2008 nic ale to dosłownie nic nie zostało naprawione - tylko poluzowano na całym świecie ekonomiczne cugle, oraz stworzono na zachodzie duże ilości badziewiowych miejsc pracy oraz przestali liczyć ludzi bezrobotnych którzy wypadli poza system..
~KIMDZONGTUSK odpowiada (usunięty)
dążą ?
~Cash
USA to przykład gospodarki centralnie sterowanej, niby wolny rynek, ale daleki od ideałów Smitha, czy Schumpetera. Uratowanie banków to już historia, teraz będą ratować studentów, którzy zaciągnęli pożyczki na 1,3 bln USD, z czego uwaga ca.140 mld USD może być umorzone - więcej tu http://www.gao.gov/assets/690/681064.pdf. Nic dziwnego,USA to przykład gospodarki centralnie sterowanej, niby wolny rynek, ale daleki od ideałów Smitha, czy Schumpetera. Uratowanie banków to już historia, teraz będą ratować studentów, którzy zaciągnęli pożyczki na 1,3 bln USD, z czego uwaga ca.140 mld USD może być umorzone - więcej tu http://www.gao.gov/assets/690/681064.pdf. Nic dziwnego, że Liga Bluszczowa ma się dobrze.............

Do tego psują się kredyty samochodowe, szczególnie subprime (scoring poniżej 620 pkt), szacuje się, że 2-3% gospodarstw domowych zalega ze spłatą więcej niż 90 dni.......

Co do skali zniszczenia, jakie spowodował FED wystarczy zrobić wykres od 1913 do 2016 z 3 danymi: poziom stóp % (Fed funds rate), wartość PKB w mld USD oraz wartość zadłużenia publicznego USA w mld USD, wnioski są oczywiste i porażające.......
~limo
lepsza gospodarka centralnie sterowana jak w USA której wskaźniki są zaskakująco dobre niż CENTRALNIE ROZWALANA jak u nas przez PIS, co również widać we wskaźnikach
~Cash odpowiada ~limo
Porównujmy jabłko do jabłka, mowa jest o USA, " której wskaźniki są zaskakująco dobre". No właśnie tu tkwi haczyk, współczesna statystyka gospodarcza nie odzwierciedla skali poprawy dobrobytu wraz ze wzrostem PKB. Co z tego, że w USA bezrobocie jest na rekordowo niskim poziomie, skoro stopa partycypacji ludzi na rynku Porównujmy jabłko do jabłka, mowa jest o USA, " której wskaźniki są zaskakująco dobre". No właśnie tu tkwi haczyk, współczesna statystyka gospodarcza nie odzwierciedla skali poprawy dobrobytu wraz ze wzrostem PKB. Co z tego, że w USA bezrobocie jest na rekordowo niskim poziomie, skoro stopa partycypacji ludzi na rynku pracy jest najniższa od dziesięcioleci, liczba miejsc pracy w przemyśle spadła kosztem "barmanów i kelnerów", a ilość osób pobierająca pomoc żywnościową stale rośnie. Światowa gospodarka jest w węźle gordyjskim, system jest niewydolny pod naporem długu, który jest niespłacalny, a więc albo reset albo inflacja albo wojna, co wybierasz? Mam nadzieję, że jest jeszcze inne rozwiązanie......
~janekmoczek odpowiada ~Cash
Aż dziw przeczytać taki rzeczowy komentarz na bankierze, szczególnie pośród tego POwskiego, KODowskiego i w mniejszej meirze PiSowskiego szamba.

Te wszystkie wskaźniki, to pudrowanie syfa. Skoro jest tak dobrze, to dlaczego FED robi co może, żeby przeciągnąć podwyżkę stóp. Bezrobocie rekordowo niskie, ale w przemyśle zatrudnienie
Aż dziw przeczytać taki rzeczowy komentarz na bankierze, szczególnie pośród tego POwskiego, KODowskiego i w mniejszej meirze PiSowskiego szamba.

Te wszystkie wskaźniki, to pudrowanie syfa. Skoro jest tak dobrze, to dlaczego FED robi co może, żeby przeciągnąć podwyżkę stóp. Bezrobocie rekordowo niskie, ale w przemyśle zatrudnienie od lat bez zmian. Wzrost PKB pudrowany soją. Wszystko jeszcze jako tak się kręci, bo rynki są zalewane ze wszystkich stron pustym pieniądzem. Nieważne czy to Jen, Juan, Euro, Dolar, Frank, Funt. Wszędzie się drukuje i kapitał nie ucieka. Ale w końcu szambo wybije i inflacja ruszy.
~asdf odpowiada ~Cash
tak w USA straszna bieda, w szwecji strasznie bo emigranci, w niemczech żyje się strasznie tam gospodarka ledwo zipie, za to bulanda kwitnie bo slajadziasz-oszołom pokazał na slajdzie mikrocykl spowolnienia umysłowego swoejgo pryncypała, który przeniósł się telepatycznie na współwyznawców, zawsze mnie śmieszy jak europejska biedota tak w USA straszna bieda, w szwecji strasznie bo emigranci, w niemczech żyje się strasznie tam gospodarka ledwo zipie, za to bulanda kwitnie bo slajadziasz-oszołom pokazał na slajdzie mikrocykl spowolnienia umysłowego swoejgo pryncypała, który przeniósł się telepatycznie na współwyznawców, zawsze mnie śmieszy jak europejska biedota z polski załamuje ręce nad czołowymi gospodarkami świata, nie wiadomo czy śmiać się czy płakać
~Cash odpowiada ~janekmoczek
Podniesienie stóp przez FED będzie największym "margin call" w historii. Rząd USA się wyżywi, bo choć ma 20 bln USD deficytu, Trump "wymieni się walizkami" z FED, i zamieni jeden papier barwiony na zielono (obligacje rządu USA) na drugi (banknoty USD, oczywiście wszystko elektronicznie). Ci co mają hipoteki czeka Podniesienie stóp przez FED będzie największym "margin call" w historii. Rząd USA się wyżywi, bo choć ma 20 bln USD deficytu, Trump "wymieni się walizkami" z FED, i zamieni jeden papier barwiony na zielono (obligacje rządu USA) na drugi (banknoty USD, oczywiście wszystko elektronicznie). Ci co mają hipoteki czeka horror, w USA koszt jest skorelowany z rentownością 10-letnich obligacji rządu USA, które wystrzeliły po zwycięstwie Trumpa (program rewitalizacji infrastruktury), już teraz ceny pożyczek hipotecznych dla najlepszych klientów są powyżej 4%, klientom subprime można tylko współczuć, jednocześnie dramatycznie spada aktywność refinansowa, resztę można dopowiedzieć. Mamy klasyczny house of cards, Brexit, Trump + kolejne wybory w Europie to wyraz frustracji, ale czy to coś zmieni??? Zaczyna się zrzucanie winy na rządy (brak polityki fiskalnej) przez bankierów centralnych, którzy eksperymentami typu TARP, QE rozregulowali system, pieniądz nie krążył, był dostępny dla wybranych, którzy wywindowali ceny na pewnych rynkach (np. indeks S&P, nieruchomości, np. Kalifornia, Vancouver, Londyn, Kopenhaga, Sztokholm, etc). Po decyzji Chińczyków wystrzelił węgiel - kolejny przykład ręcznego sterowania, ciekawe ilu "towarzyszy" wiedziało i odcięło kupony na insider tradingu. Wolnej ekonomii nie ma i póki co nie zanosi się, że będzie............

Powiązane: Sektor bankowy

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki