Szefowie CCC przyznają, że na zakazie handlu w niedziele niekoniecznie można stracić

- Gdy na Węgrzech doszło do zamknięcia sklepów w niedziele, sprzedaż rozłożyła się na inne dni tygodnia, dlatego nie odczuliśmy spadku przychodów - mówi Piotr Nowjalis, wiceprezes CCC.

Supermarkety, sieci, dyskonty - niemal wszyscy przedsiębiorcy z branży handlowej krytykują obywatelski projekt ustawy o zakazie handlu w niedziele, który przygotowała Solidarność, a którym zajmuje się właśnie Sejm.

Swoje spojrzenie na ewentualne skutki wprowadzenia w życie nowego prawa przedstawili dzisiaj szefowie CCC Dariusza Miłka, która to firma sprzedaje obuwie nie tylko w Polsce, ale i na terenie Czech, Słowacji, Węgier, Niemiec, Austrii czy jeszcze kilku innych krajów Europy. Wśród tych państw są i takie, gdzie zakaz handlu w niedziele obowiązuje lub obowiązywał.

Komentując sprawę Piotr Nowjalis, wiceprezes notowanej na GPW spółki, podał przykład rynku węgierskiego, gdzie przez rok nie można było robić większych zakupów w niedziele. Tam CCC nie odczuło dużego spadku sprzedaży z tego powodu.

- Gdy doszło do zamknięcia sklepów w niedziele, sprzedaż rozłożyła się na inne dni tygodnia, dlatego nie odczuliśmy spadku przychodów. Natomiast zredukowaliśmy nasze koszty pracownicze. Gdy ponownie można było otwierać sklepy w niedzielę, koszty nam wzrosły, ale już nie do takiego poziomu jak wcześniej. Są niższe, gdyż w tym czasie przestawiliśmy się na inne, bardziej efektywne, metody zarządzania - opowiada Nowjalis.

Oszczędności CCC

Karol Półtorak, który od 1 grudnia będzie nowym wiceprezesem CCC, zwraca też uwagę, że przy zakazie handlu w niedziele, część klientów przeniesie się do internetu, w którym CCC też zarabia i jest obecne za pośrednictwem swojej spółki eobuwie pl.

Możliwe oszczędności CCC wskutek wprowadzenia obostrzenia, w raporcie analitycznym z października oszacował nawet Adrian Skłodowski z DM PKO BP. Zwrócił on uwagę, że zakaz handlu w niedziele powinien przełożyć się na 7-12 mln zł oszczędności rocznie dla CCC.

Sprawa "skorzystania" na zamknięciu sklepów w niedziele oczywiście nie jest prosta - w długim terminie (jeśli oszczędności okażą się mniejsze niż spadek przychodów) może pojawić się strata i w firmie zdają sobie z tego sprawę.

- Handel w niedziele generuje nam około 15 proc. przychodów, trudno byłoby to zrównoważyć wzrostem przychodów w inne dni tygodnia, chociaż zapewne wzrosłaby nam sprzedaż w piątek, sobotę, czy w zwykle słabsze poniedziałki. Jednak Polacy są przyzwyczajeni do zakupów impulsowych, dlatego zapewne odczulibyśmy negatywnie zamknięcie sklepów w niedziele - zaznaczył także Nowjalis.

Duda pewny swego

Nie dalej jak wczoraj sprawę dyskusji w mediach ws. zakazu skomentował w TVP Piotr Duda, szef Solidarności. Odniósł się także do inicjatywy Polskiej Rady Centrów Handlowych, która w miniony weekend zebrała 75 tysięcy podpisów przeciwko zakazowi.

- Stare numery. To marketingowcy z hipermarketów robią taki szum medialny. Chcę wam szanowni państwo powiedzieć: niedziela będzie dla rodziny. Możecie na uszach stawać, a ta ustawa i tak będzie przegłosowana – powiedział w „Gościu Wiadomości”.

Co właściwie znajduje się w projekcie zakazującym handlu w niedzielę? Czy jest się czego bać?

 

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.