Ukraina gloryfikuje OUN i UPA za ich walkę z ZSRS, niestety pomija przy tym ludobójczą czystkę etniczną popełnioną na Polakach w latach 1943-1945 – mówi PAP historyk prof. Grzegorz Motyka, którego książka „Wołyń ’43” właśnie ukazała się w księgarniach.

Profesor opowiadał między innymo o tym, jak wygląda śwadomość historyczna Ukraińców.

"Wśród elit ukraińskich jest dosyć szeroko rozpowszechniony pogląd, że w latach 1943-1945 doszło do konfliktu zbrojnego między polskimi i ukraińskimi formacjami podziemnymi. W jego trakcie obie strony jakoby dopuściły się podobnych zbrodni, i choć „polskich ofiar mogło być faktycznie więcej”, to jednak ciężar win rzekomo był symetrycznie rozłożony. Problem w tym, że taka wizja jest całkowicie oderwana od historycznych faktów. Owszem, można mówić o konflikcie między polskim a ukraińskim podziemiem, ale do jego eskalacji doprowadziła prowadzona przez ukraińskich nacjonalistów planowa i zakrojona na gigantyczną skalę czystka etniczna wobec Polaków. OUN i UPA z góry założyła, że czystkom będą towarzyszyły masowe mordy polskich mężczyzn, kobiet i dzieci, co w mojej ocenie nadało im ludobójczy charakter" - powiedział.

"Natomiast celem polskich akcji zemsty było wymierzenie na oślep odwetu na ukraińskiej społeczności, bez patrzenia na to, czy ktoś sympatyzuje z UPA, czy nie. Chodziło także o to, aby zastraszyć ludność ukraińską, by ta nie popierała UPA. Było to, nawiasem mówiąc, kompletnie nieskutecznie i przyniosło skutek dokładnie odwrotny od zamierzonego" - dodał Motyka.

Historyk mówił nastepnie o tym, skąd wzięło się okrucieństwo ukraińskich zbrodniarzy. Podkreślił, że nie chodzi tu wcale o jakieś szczególne okrucieństwo ukraińskich chłopów.  "Okrutny charakter tej zbrodni został starannie zaplanowany przez jej organizatorów. Dokonanie mordów za pomocą siekier czy wideł, było z jednej strony technicznie łatwiejsze, bo broni i amunicji UPA nie miała zbyt wiele. A z drugiej strony w ten sposób tworzono wrażenie, jakoby zbrodnie były efektem buntu zniewolonej ludności ukraińskiej wobec swoich polskich sąsiadów. Dzięki temu „przykrywano” zorganizowany charakter działań UPA. To dlatego Armia Krajowa do lipca 1943 roku, czyli do kulminacji rzezi, łudziła się, że morderstwa na Polakach mają przejściowy charakter, i że można je powstrzymać za pomocą negocjacji" - powiedział Motyka.

Pytany, dlaczego pomimo tych wszystkich zbrodni na Ukrainie gloryfikuje się UPA-OUN, Motyka wskazał: "Dlatego, że ludzie OUN i UPA zorganizowali wobec Związku Sowieckiego potężny ruch oporu, który trwał aż do początku lat 50. Wołyń i Galicję Wschodnią dotknęły wówczas masowe represje wobec ludności ukraińskiej. Ogarnęły one około 500 tys. Ukraińców, czyli co dziesiątą osobę na zachodzie Ukrainy. Według oficjalnych danych sowieckich, ponad 150 tys. Ukraińców zostało wówczas zabitych. Pamięć o tych niezwykle ciężkich doświadczeniach przetrwała na zachodzie Ukrainy pielęgnowana po cichu z pokolenia na pokolenie".

"Pomimo to uważam, że ten polsko-ukraiński konflikt pamięci można rozwiązać. W Polsce z pewnością nie możemy zrezygnować z oczekiwania, by Ukraińcy potępili zbrodnie UPA. Należy się też upominać o to, by Ukraińcy jasno wskazali, bez eufemizmów, że to UPA jest odpowiedzialna za śmierć tysięcy polskich cywilów" - dodał Motyka.

ol/kresy24.pl, pap, fronda.pl