16 pracowników rzeszowskiego call center[1] „Shot10 Piotr Gorczyca” otrzymało od właściciela firmy propozycję wypłaty wynagrodzenia za sierpień i trzy tygodnie września w wysokości 300 zł i zrzeczenia się na rzecz właściciela firmy reszty wypracowanego wynagrodzenia.
4 pracownice tego call center zgłosiły się ze sprawą do redakcji dziennika „Gazeta Codzienna Nowiny”. Z ich wyliczeń miały za ostatni miesiąc otrzymać 1248 zł. Właściciel call center zaproponował im 300 zł oraz podsunął do podpisania dokument, w którym dobrowolnie zrzekały się reszty kwoty na rzecz swego pracodawcy.
– 25 września szef wezwał nas po kolei i powiedział, że z umowy wynika, iż może nam zmienić stawki i zamiast 1248 zł, które powinnam otrzymać, co wynika z moich obliczeń, pan Piotr zaproponował nam 300 zł i podpis zrzeczenia się roszczenia – mówi Katarzyna Kuczmarz. Podobnie było z Sylwią Mól i Justyną Jureczko. Z kolei Natalia Mierzwiak, oprócz podstawowej pensji 1591 zł, bo miała najwięcej umówionych spotkań w sierpniu, oraz 105 zł zwrotu za badania, usłyszała, że należy się jej… 400 zł.
Panie nie zaakceptowały propozycji szefa call center. Więc ten wezwał ochronę oraz policję. Redaktorzy dziennika skontaktowali się z właścicielem firmy. Odpowiedział, że nie prowadzi już działalności gospodarczej oraz, że pracownicy otrzymają wkrótce oficjalne pismo urzędowe w tej sprawie.
Telemarketerom o swoje wynagrodzenie przyjdzie najprawdopodobniej walczyć przed sądem. I właśnie przez takie incydenty psuty jest już i tak nadszarpnięty wizerunek całej branży call center.
do sądu pracy i pozew zbiorowy, gonić złodziei