Elekcja i ucieczka Henryka Walezego

Marcin DobrowolskiMarcin Dobrowolski
opublikowano: 2018-01-24 09:15
zaktualizowano: 2016-05-09 00:00

Pierwszy polski król elekcyjny nie zagrzał miejsca na wawelskim tronie. Nie miał zresztą szczęścia, gdyż okres jego panowania przypadł na wyjątkowo paskudną i mroźną zimę, do której młody Francuz nie mógł być przyzwyczajony. Nie wyjeżdżał jednak z Polski z gołymi rękami.

Wybory króla odbyły się w kwietniu i maju 1573 roku we wsi Kamionek pod Warszawą. Na elekcję stawiło się 50 tys szlachty Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Najpoważniejszymi kandydatami do korony obok brata króla francuskiego byli: syn cesarza Maksymiliana II arcyksiążę Ernest Habsburg, car Iwan IV Groźny i Jan III Waza, król szwedzki, mąż Katarzyny Jagiellonki, siostry Zygmunta Augusta. Kandydaci (a w zasadzie ich pełnomocnicy) musieli się zaprezentować ogółowi zebranych panów, następnie zaczęto spisywać, lecz już w węższym gronie wybranych komisji „artykuły dla króla”. Miały to być uprawnienia i zobowiązania panującego. Po ich zatwierdzeniu, 5 kwietnia 1573 r. odbyło się głosowanie nad pretendentami do tronu. Zwycięzcą okazał się kandydat francuski.

Kilka dni po elekcji posłowie przyszłego monarchy zaprzysięgli w jego imieniu uchwalone przed wyborem postanowienia ogólne. Były to artykuły henrykowskie oraz pacta conventa, czyli osobiste zobowiązania króla (np. obietnica sfinansowania stypendiów zagranicznych grupie młodzieży). Wybrano również skład delegacji, którą posłano do Paryża.

Delegację wysłano imponującą. Orszak wkroczył do Paryża i rozpoczął negocjacje z Henrykiem oraz jego bratem, monarchą francuskim. Opór budziły przede wszystkim artykuły dotyczące swobody wyznaniowej i możliwości wypowiedzenia posłuszeństwa królowi. Ostatecznie obaj władcy uznali i zaprzysięgli 22 sierpnia 1573 r. dawne i nowe prawa. Po tym fakcie poselstwo doręczyło Henrykowi dokument elekcyjny. 

Orszak królewski, liczący 1200 koni, wozy z bagażami oraz karety z damami dworu i niewiastami lekkich obyczajów, ciągnął przez Heidelberg, Fuldę, Torgau, Frankfurt. Na Łużycach oczekiwał go książę piastowski Jerzy II Brzeski, który towarzyszył królowi aż do polskiej granicy. Granicę przekroczono w Międzyrzeczu, gdzie monarchę uroczyście powitała delegacja senatu z biskupem kujawskim, wojewodowie i kasztelanowie. Później przez Poznań i Częstochowę udano się w kierunku Krakowa, gdzie nastąpiło oficjalne powitanie.  21 lutego 1574 roku w katedrze wawelskiej arcybiskup gnieźnieński i prymas Polski Jakub Uchański koronował Henryka Walezego na króla Polski. Ceremonię zakłóciło wystąpienie marszałka wielkiego koronnego Jana Firleja, który domagał się by król zaprzysiągł akty gwarantujące prawa protestantom.

Uzgadniając elekcję planowano ślub Henryka z Anną Jagielonką. On miał jednak 23 lata, ona zaś ponad 30 więcej, stąd nie spieszno mu było do żeniaczki. Sprawę komplikował fakt, że estetyka młodego Francuza nie mogła przypaść do gustu zimnokrwistym Sarmatom. W 1573 r. ambasador wenecki w Paryżu, Morisoni, donosił swoim zwierzchnikom, że Henryk wydawałby się poważny, gdyby nie ubiór i ozdoby w których się lubuje, a które nadają mu pozory miękkości i prawie kobiecej delikatności. Oprócz wspaniałych strojów zdobionych drogimi kamieniami i perłami, Henryk nosił naszyjnik ze złota i bursztynu, uszy zaś miał przekłute na wzór mody damskiej. Nie zadowalał się on noszeniem jednego kolczyka w każdym z nich, potrzeba mu aż podwójnych wraz z wisiorkami, ozdobionymi drogimi kamieniami i cennymi perłami. W czerwcu 1577 r. na balu wydawanym przez Katarzynę Medycejską Henryk pojawił się cały w diamentach, brylantach i perłach. Jego włosy były posypane fioletowym proszkiem a strój błyszczącym brokatem. We Francji Henryk zyskał przydomek „księcia Sodomy”.

Bardzo szybko, już w czerwcu 1574 r. dotarła do niego wieść o śmierci brata. Zgodnie z prawem to jemu przypadała w takiej sytuacji francuska korona. Kilka dni później, nocą z 18 na 19 czerwca 1574 r. potajemnie, nie zasięgnąwszy rady senatu, w przebraniu, opuścił Wawel i udał się pospiesznie w kierunku granicy. Królowi towarzyszyli jego lokaj Jan du Halde, dworzanin Gilles de Souvré, lekarz Marek Miron i kapitan gwardii Mikołaj de Larchant. W Paryżu przejął władzę nad swym ojczystym krajem. 

Do Paryża wyprawiono polskie poselstwo, kolejne, w którym proszono króla o powrót. On obiecywał, ale prawdopodobnie po prostu nie chciał rezygnować z tytułu. Nawet wtedy, gdy cierpliwość szlachty się skończyła w Henryka zdetronizowano, on wciąż posługiwał się swym starym tytułem. 

Zginął tragicznie. 1 sierpnia 1589 r., zamordowany na sedesie przez podstępnego mnicha.

Jego krótkotrwałe panowanie na zawsze naznaczyło stosunki polsko-francuskie. Przez wiele lat po ucieczce Henryka opowiadano po zajazdach fraszki na Francuzów:

"Francuz jest prawy barbar, co hardy, złośliwy,
I cokolwiek z nim poczniesz, odmienny a łżywy"

oraz

"Wzrostu małego
Statku lekkiego
Czarny włos mają
Nauk mijają
Są uszczypliwi
I skokotliwi
Zbytecznikowie
Lubo starcowie
Przedawczykowie
I gamratowie..."

Adresaci nie pozostawali dłużni, choć czynili to z większym wdziękiem:

"Adieu Pologne, adieu plaines desertes,
Tojours de neige et glace couvertes, (...)
Barbare peuple, arrogant et volage,
Vanteur, causeur, n'ayant rien que langage,
Qui jour et nuit dans un pele enferme,
Pour tout plaisir se joue avec un verre,
Ronfle a la table ou s'endort sur la terre."

co tłumaczyć można tak (tłum. L. Stomma):

Żegnaj Polsko, żegnajcie opustoszałe równiny
Skute wiecznym śniegiem i lodem
Lud barbarzyński arogancki i niestały
Pyszałkowaty, umiejący tylko pleść trzy po trzy
Który dzień i noc w dusznej izbie
Całą przyjemność czerpie z pijaństwa
Chrapie przy stole lub zasypia na ziemi.

Bibliografia:

Stanisław Grzybowski, Henryk Walezy, Wrocław 1980
Maciej Jerzy Serwański, Henryk III Walezy w Polsce. Stosunki polsko-francuskie w latach 1566-1576, Kraków 1976
Ludwik Stomma, Królów polskich przypadki, Warszawa 1993